LNM i Donbas muszą w ciemno zadeklarować, że zapłacą ewentualne kary za państwową pomoc, którą otrzymały firmy z Częstochowy.
Już kilka miesięcy temu LNM i Donbas, firmy zainteresowane zakupem Huty Stali Częstochowa i dzierżawionego przez nią majątku Huty Częstochowa, deklarowały wsparcie dla rządu w spłacie pomocy, którą huty otrzymały. Inwestorzy dostali kilka dni temu zaproszenia do złożenia ofert. Wśród dokumentów znalazła się prośba o złożenie deklaracji in blanco, w której obiecają spłatę ewentualnej pomocy.
Nieoficjalnie inwestorzy mają jednak szereg wątpliwości.
— Nadal jesteśmy skłonni zwrócić ewentualną pomoc. Chcemy jednak wcześniej wiedzieć, jaka kwota może wchodzić w grę. Według dokumentów, które otrzymaliśmy, po złożeniu oferty nie można już jej zmienić. Tymczasem od wielkości pomocy, którą być może trzeba będzie spłacić, zależy proponowana cena — mówi przedstawiciel jednego z inwestorów.
Dziś nikt jednoznacznie nie potrafi określić, jaką pomoc trzeba będzie zwrócić.
— Wysłaliśmy pismo do Komisji Europejskiej i czekamy na odpowiedź. Liczymy, że nie uzna za pomoc sprzedaży majątku huty. Przekonujemy bowiem urzędników unijnych, że wierzyciele państwowi otrzymają ze sprzedaży kwoty nie mniejsze niż w przypadku upadłości huty — mówi przedstawicieli strony sprzedającej.
Do czasu, w którym Donbas i LNM mają złożyć propozycje, czyli do 11 stycznia 2005 r., Bruksela powinna wydać opinię. Wówczas inwestorzy będą wiedzieć, jaką pomoc należy zwrócić. Jeśli będzie zwlekać, to być może termin złożenia ofert będzie nieco wydłużony.
Gdyby Bruksela uznała, że państwowi wierzyciele mogą otrzymać więcej, jeśli huta upadnie niż w transakcji sprzedaży, wówczas ewentualna pomoc przekroczyłaby podobno 100 mln EUR.