Notowania Telekomunikacji Polskiej rosły w piątek nawet o ponad 6,5 proc. i niewiele brakuje już do odrobienia strat po przecenie, spowodowanej w lutym hiobową wieścią o drugiej w odstępie kilku miesięcy obniżce deklarowanej dywidendy.
W kwietniu kurs zepchnięto do 6,25 zł, ale po kilku miesiącach stabilizacji kupujący znów zaczęli przeważać — od końca sierpnia cena poszła o 40 proc. w górę.
OKIEM EKSPERTA
Spekulacje windują kurs telekomu
LESZEK IWASZKO, analityk Societe Generale
W ostatnich dniach pojawiła się informacja, którą można uznać za istotną dla perspektyw spółki — w Belgii rozstrzygnięto przetarg na częstotliwości. Nie pojawili się na nim nowi gracze, a ostateczna cena była równa wyjściowej. To może rodzić spekulacje, że także w Polsce przetarg na częstotliwość LTE będzie miał wynik, który dla TP oznaczać będzie konieczność poniesienia mniejszych wydatków [władze TP obawiały się jeszcze niedawno, że trzeba będzie wydać więcej, niż zarezerwowano na to w budżecie — red.].
Tym samym zwiększyłaby się zdolność dywidendowa spółki. Przyczyn zwyżki nie doszukiwałbym się w tym, że część inwestorów postanowiła zamienić w portfelach akcje Cyfrowego Polsatu na walory TP. Niewykluczone natomiast, że na lepsze postrzeganie akcji TP wpływ miała wypowiedź Dominika Libickiego, prezesa Cyfrowego Polsatu, który na konferencjipo przejęciu Polkomtela stwierdził, że zakończyła się już wojna na rynku operatorów komórkowych. Sieć Plus była drugim, po Playu, najaktywniejszym uczestnikiem tej wojny.
Jej koniec poprawiałby perspektywy tego segmentu rynku. Wreszcie, nie należy zapominać, że na sesji w piątek wyraźnie w górę szły kursy zdecydowanej większości blue chipów, a w ostatnich miesiącach na giełdach zagranicznych w cenie są akcje telekomów.