Dzikie tłumy walczące nawet o ubrania z manekinów - tak otwarcie pierwszego sklepu Reserved w Izraelu, w galerii handlowej Ayalon Mall, opisuje portal Haaretz.com.
Określany przez dziennikarzy „polską odpowiedzią na Zarę i H&M” Reserved został zalany przez setki Izraelczyków, którzy już kilka godzin przez otwarciem mieli stawać w kolejce do sklepu. Haaretz.com opisuje, że przyszli do tego przygotowani - z własnymi krzesłami. Takie tłumy przyciągnąć miała - poza atrakcyjną ceną – promocja, w której pierwszych 200 klientów, którzy zrobią zakupy za więcej niż 200 szekli (około 200 zł), miało otrzymać bilety lotnicze do Europy.
Debiut w Izraelu odzieżowy gigant zapowiadał już w zeszłym roku.
- Plany rozwoju na rynku izraelskim pojawiły się już w momencie naszego wejścia na Bliski Wschód. Otwarcie salonów w Izraelu stanowi naturalny krok w procesie budowania naszej silnej pozycji w regionie. Specyfika rynku spowodowała, że zdecydowaliśmy się na podjęcie współpracy z doświadczonym lokalnym partnerem, który ułatwi nam rozpoczęcie działalności – mówił w sierpniu 2017 r. Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.
Łącznie pod szyldami LPP, do którego obok Reserved należą jeszcze Cropp, House, Mohito i Sinsay, działały na koniec pierwszego kwartału ponad 1,7 tys. sklepy w 20 krajach.
W tym roku poza Izraelem koncern miał zaplanowane uruchomienie dwóch nowych rynków - Kazachstanu i Słowenii. W Izraelu będzie się rozwijał w modelu franczyzowym, w pozostałych dwóch chce otwierać własne placówki.
Takie tłumy były na otwarciu sklepu Reserved