Wystrój warszawskiej siedziby Optimusa nie jest spójnym elementem polityki wizualnej firmy. Jak przekonuje Jacek Krawczyk, ma się to zmienić po zakończeniu trwającej restrukturyzacji grupy Optimusa. Logo firmy zostanie wtedy odświeżone i powstaną różne jego warianty dla poszczególnych spółek holdingu. Wtedy dopiero przyjedzie czas na przemyślaną aranżację biur.
Jacek Krawczyk do powściągliwie wyposażonych wnętrz Optimusa „wśliznął się” bez problemu, po opuszczeniu wielkiego, prawie 100-metrowego i urządzonego z przepychem gabinetu w Banku Współpracy Europejskiej. Teraz pracuje w niewielkim (około 20 mkw.) i protestancko skromnym, jak sam określa, gabinecie. Zapewnia, że podoba mu się polityka aranżacji wnętrz odziedziczona po poprzedniku — Romanie Klusce — i że nie zamierza jej zmieniać. Uważa, że jest ona adekwatna do obecnej sytuacji firmy. Wspomina, że zbyt kosztowne wyposażenie jego gabinetu w BWE raziło klientów, świadomych złej kondycji banku.
Warszawską siedzibę Optimusa wyposażono w katalogowe meble, które dostarczyła firma Mikomax. Na podłogach położono zieloną wykładzinę. W efekcie mamy więc typowe biuro, choć niewątpliwie uwagę gościa przyciągną rzędy zawieszonych przed wejściem pamiątkowych plakiet, przyznanych firmie za różnego rodzaju osiągnięcia.
Gabinety menedżmentu Optimusa są mniejsze. Nie różnią się standardem wyposażenia od biura prezesa, który przyznaje, że i tak często pracuje w sali konferencyjnej. Ciekawostką jest to, że w siedzibie firmy w Nowym Sączu duży gabinet byłego prezesa, który miał swoje dodatkowe zaplecze, przekształcono w salę konferencyjną.
Meble w pokoju Jacka Krawczyka nie różnią się standardem od tych, z których korzystają inni członkowie kadry zarządczej. Jednak istotny jest fakt, że on sam nie brał udziału w projektowaniu swojego gabinetu. Zaufał swoim współpracownikom, którzy znając preferencje szefa, zakupili odpowiednie wyposażenie, łącznie z reprodukcją jednego z dzieł Picassa. Prezes wpłynął jedynie na stonowanie kolorystyki, preferowanej przez swojego poprzednika, choć i tak rażą dwa duże kremowobiałe fotele. Zarówno ich fantastyczny kształt, jak i kolor skóry nie pasują do całego wnętrza.
Do swojego miejsca pracy prezes Krawczyk wniósł za to wiele przedmiotów związanych z jego prywatnymi zainteresowaniami. Jest pilotem, o jego pasji przypominają modele samolotów. Poza tym cieszy się, że biuro znajduje się niedaleko Okęcia i od czasu do czasu słychać w nim przelatujące samoloty. Na biurku stoi zdjęcie jego córki oraz walentynkowy prezent od niej — czerwone serce w okularach. Na ścianie wisi jej rysunek, oprawiony w ramki.
Jak na prezesa spółki z branży IT przystało, Jacek Krawczyk korzysta z wielu elektronicznych gadżetów. Poczesne miejsce w jego biurze zajmuje stale włączony telewizor, nastawiony na całodobowy serwis informacyjny. W oczy gościom rzuca się także obfitość telefonów (stacjonarnych i komórkowych) oraz komputer z otwartą aplikacją do zarządzania firmą.
not. A. Królak
* grafik, architekt, dyrektor artystyczny „Pulsu Biznesu”
