Wólka Kosowska, największa hurtownia tekstyliów, odzieży, zabawek w Europie, państwo w państwie — to powód zgryzoty Krajowej Administracji Skarbowej. Nie ma miesiąca, żeby skarbówka nie robiła nalotu na targowisko — z różnym skutkiem, bo często jedynym urobkiem są mandaty, zajęcia podróbek oryginalnych towarów, czasem gotówki, jednak cały proceder handlu nielegalnym towarem, ukrywanym przed polskim fiskusem, wychodzi z tego bez większego uszczerbku. Chińczycy i Wietnamczycy, prowadzący tu swoje biznesy, trzymają się nadzwyczaj mocno.

Stworzyli niemal eksterytorialną enklawę, która aparatowi skarbowemu się nie kłania. Kilka lat temu skarbówka nabyła specjalne drony do monitorowania ruchu w Wólce Kosowskiej, jednak nie były w stanie wlecieć „w przestrzeń powietrzną” targowiska, gdyż handlowcy zastosowali technologię skutecznie powstrzymującą intruzów.
Służby skarbowe stosują więc tradycyjne naloty, kontrolują stoiska i samochody dostawcze. Jednorazowo w akcji bierze udział nawet kilkuset funkcjonariuszy. Koszty operacji są duże, ponieważ do Wólki ściągane są siły daleko spoza Warszawy — z Łodzi i Białegostoku. Handlarze i na to znaleźli sposób — towar z hurtowni rozwożą do kontrahentów w całym kraju za pośrednictwem firm kurierskich. Patrol skarbówki nie może zajrzeć do paczek, żeby stwierdzić czy zawartość jest legalna czy nie. Nie jest też w stanie wyegzekwować podatku od sprzedawanego asortymentu, bo nie wie, kto przesyłkę nadał i jakiej była wartości.
Sprzedaż jest serio, reszta to żart
Cały proceder wygląda tak: w Wólce Kosowskiej działają punkty przyjmowania przesyłek. Zgłasza się do niej właściciel stoiska handlowego i nadaje paczkę za pośrednictwem kuriera do odbiorcy gdzieś w Polsce. Punkt przyjmowania paczek ma umowy z wieloma firmami kurierskimi i oferuje dobre ceny, a także pełną anonimowość. Na liście przewozowym jest adres odbiorcy, jego numer telefonu i kwota do zapłaty za pobraniem. Nie ma nazwiska ani nazwy firmy nadawcy. Nadawca przesyłki dostaje w punkcie przyjmowania paczek paragon fiskalny z tytułu usługi transportowej oraz otrzymuje potwierdzenie nadania.
Pośrednik zamawia firmę kurierską i wysyła towar, który ma zostać opłacony za pobraniem. Kurier zawozi przesyłkę i odbiera należność, która przelewem trafia na konto pośrednika. Domknięcie transakcji jest już mniej stnadardowe. Kilka dni po wysyłce do pośrednika przychodzi z potwierdzeniem nadawca paczki i odbiera należność w gotówce, kwitując obiór nieczytelnym podpisem. Pieniądze są też przelewane na rachunki prywatne osób fizycznych i wypłacane. Funkcjonariusze skarbowi patrzą w STIR i widzą duże obroty na rachunkach pośredników, śledzą pliki JPK VAT, z których nic właściwie nie wynika. Punkt przyjmowania paczek nie traktuje pieniędzy przelewanych przez firmę kurierską z tytułu dostarczenia przesyłki za pobraniem jako własnego obrotu — deklarowanym obrotem jest wyłącznie przychód uzyskany z tytuły wykonania usługi polegającej na wysyłce towaru.
Przez jego konto przepływa przykładowo 10 tys. zł plus 50 zł prowizji. 10 tys. zł gdzieś znika. Pośrednik rozlicza się z fiskusem z 50 zł minus poniesione koszty. Skarbówka podejrzewa, że punkty przyjmowania paczek mogą być wygodnym sposobem obchodzenie fiskusa, żeby nie płacić podatku od sprzedaży towaru słanego kurierami. Wskazywać na to może chociażby fakt, że niektóre firmy pośredniczące są personalnie lub kapitałowo powiązane z handlowcami z Wólki. Klasyczna sytuacja z reklamy piwa bezalkoholowego: sprzedaż jest serio, reszta to żart.
Udowodnij, że nie jesteś wielbłądem
Wiosną tego roku resort finansów postanowił skończyć zabawę w kotka i myszkę z pośrednikami i dobrać się do nich sposobem. 3 kwietnia departament nadzoru nad kontrolami wysłał okólnik do urzędów celno-skarbowych w Warszawie, Białymstoku, Łodzi, Toruniu i Szczecinie, w którym podsuwa pomysł, jak w prosty sposób ustalić faktycznych nadawców przesyłek z Wólki.
„Mając na uwadze, iż istnieje wysokie ryzyko, że »pośrednicy« nie wykazali swoich faktycznych kontrahentów, a uzyskali oni środki pieniężne tytułem sprzedaży towarów, jak również fakt, iż sami »pośrednicy« mogli prowadzić sprzedaż towarów pod pretekstem usługi pośrednictwa, mogło to skutkować zaniżeniem przez »pośredników« należności publicznoprawnych” — czytamy w dokumencie.
Departament powołuje się na ustawę o VAT, która wyraźnie stwierdza, że podstawą opodatkowania jest wszystko, co stanowi zapłatę, którą dostawca towaru otrzymał z tytułu sprzedaży. Nakłada też ona na podatnika obowiązek prowadzenia rzetelnej ewidencji oraz księgi podatkowej, zawierającej wszystkie informacje mogące mieć wpływ na wysokość podatku. Okólnik przywołuje wreszcie wyrok WSA z Łodzi dotyczący rozliczenia kosztów,w którym sąd stwierdza: „należy podkreślić, że to na podatniku, a nie organie podatkowym ciąży obowiązek przedstawienia wiarygodnych dowodów na okoliczność poniesienia wydatku kosztowego”. Po tym wywodzie prawnym p.o. dyrektora departamentu stwierdza, że w ramach kontroli celno-skarbowych należy ustalić kontrahentów pośredników, w szczególności dane nadawców paczek.
„Należy podkreślić, że również »pośrednik« w celu udowodnienia, iż pobrane kwoty z tytułu pobrań za wysłane paczki przekazane zostały nadawcom, może przedstawić dowody lub wnieść wnioski dowodowe, np. poprzez wskazanie sprzedawców i ich danych”.
Jeśli dowód, że pieniądze wpłynęły na konto pośrednika, nie zostanie „obalony przeciwdowodem potwierdzającym, iż kwoty były faktycznie należne innym podmiotom”, wtedy „organ będzie miał podstawę do twierdzenia”, że cały obrót na rachunku stanowi przychód punktu nadawania paczek, „stanowiąc jednocześnie obrót brutto, co w konsekwencji prowadzi również do obowiązku odprowadzenia z tego tytułu należności publicznoprawnych”. Rozwiązanie zaproponowane przez departament zdejmuje z barków służb skarbowych żmudne ustalenia, kto wysyła towar kurierami i odbiera pieniądze od pośrednika.
Sprawa nie dotyczy zresztą tylko Wólki Kosowskiej, gdyż usługi brokerskie to duża część rynku kurierskiego. Nie wiadomo, jakie są efekty wdrożenia okólnika. Departament nadzoru nad kontrolami dał urzędom celno- -skarbowym czas do 6 czerwca na ustalenie danych nadawców paczek. Resort finansów nie odpowiedział na nasze pytanie, czy przedsięwzięcie się powiodło. Zasłonił się tajemnicą skarbową, tłumacząc, że sprawa dotyczy konkretnych podmiotów.
SPECJALNIE DLA PB
Niedopuszczalna spychologia
MACIEJ HADAS, doradca podatkowy, starszy menedżer w firmi Grant Thornton
Okólnik departamentu nadzoru nad kontrolami uważam za wysoce niestosowny i szkodliwy. Organy podatkowe nie mogą a priori zakładać, że podatnik prowadzi nieuczciwą działalność i przerzucać na niego ciężaru dowodu, że tak nie jest. Pismo KAS z jednej strony zaleca swoim urzędnikom dochodzenie do prawdy obiektywnej, ale zaraz potem wskazuje, że jak się nie uda ustalić danych sprzedawcy towaru, to należy uznać, że sprzedaży dokonał „pośrednik”, a jeśli nie, niech tego dowiedzie. Jest to, w mojej ocenie, niedopuszczalne domniemanie i przerzucanie na podatnika ciężaru dowodu, który leży po stronie fiskusa. Aparat skarbowy dysponuje narzędziami do prowadzenia działań operacyjnych, w ramach których może ustalić, kto i w jaki sposób naruszył przepisy. Oczywiście podatnik powinien prowadzić rzetelną księgowość, jednak nie można żądać od pośredników wskazania klientów. Jeśli aparat skarbowy uważa, że nie gromadzą oni danych o kontrahentach we właściwy sposób, powinien wskazać odpowiedni przepis i z tego tytułu ukarać podatnika.
Przywołany w piśmie KAS wyrok WSA z Łodzi dotyczy zupełnie innej sprawy. Chodziło w niej o podatnika, który prowadził sprzedaż internetową i nie był w stanie wykazać kosztów, które zapisał na kartkach papieru. Sąd uznał, że to na podatniku ciąży obowiązek udokumentowania kosztów. W przypadku pośredników nie chodzi o koszty, ale obrót generowany przez inne podmioty. Mogą oni słusznie bronić się, że prowadzą zarejestrowaną działalność, mają umowy z firmami kurierskimi, ponoszą ryzyko związane z niedostarczeniem przesyłki lub brakiem zapłaty. Nie mają uprawnień do kontrolowania zawartości przesyłek ani weryfikowania danych klienta. Niezależnie od tego, jaki jest prawdziwy charakter tej działalności, aparat skarbowy ma mnóstwo narzędzi, żeby w drodze działań operacyjnych ustalić, kto jest nadawcą przesyłek, i nie powinien odwoływać się do wątpliwych rozwiązań prawnych. Jeżeli fiskus podejrzewa, że „pośrednicy” świadomie biorą udział w procederze oszustwa podatkowego, musi to udowodnić, a nie domniemywać, że są faktycznymi sprzedawcami towarów.