Na pieniądze od kontrahentów po terminie płatności musi czekać co trzecia firma – wynika z cyklicznego badania przeprowadzonego przez BIG InfoMonitor. Najwięcej niesolidnych partnerów biznesowych jest w handlu, natomiast najmniej w branży budowlanej. Na koniec czerwca wśród MŚP było ich w sumie ponad 324 tys., czyli o 4 tys. więcej niż pół roku wcześniej.

Z badania wynika ponadto, że na płatności przekładane o co najmniej dwa miesiące i o ponad miesiąc od wyznaczonego terminu czeka odpowiednio ok. 35 proc. i 50 proc. MŚP.
– Czy warto być cierpliwym? Niekoniecznie, bo jak pokazuje nasze badanie, po upływie kolejnego miesiąca pieniędzy nadal nie ma co trzecie przedsiębiorstwo. Bierna postawa to błąd, który może firmę słono kosztować, bo część długów może już nigdy nie zostać uregulowana – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Autorzy badania podkreślają, że w ciągu ostatnich miesięcy sytuacja w rozliczeniach między firmami, które sprzedają wyroby z odroczonym terminem płatności, się nie poprawiła. Natomiast kondycja finansowa przedsiębiorstw jest lepsza niż wcześniej. Obecnie 60 proc. przedstawicieli MŚP ocenia ją jako dobrą lub bardzo dobrą. Najwięcej takich firm jest w sektorach przemysłowym i budowlanym, a najmniej w usługach.
Poprawiły się również nastroje wśród przedsiębiorców, którzy jeszcze do niedawna znajdowali się w złej kondycji finansowej. Ich odsetek spadł z 15 do 11 proc. Chodzi głównie o małe i średnie firmy. Powodów do optymizmu nie ma też co piąte mikroprzedsiębiorstwo (najtrudniejsza sytuacja jest w sektorach usługowym i budowlanym).
Sławomir Grzelczak zauważa, że skala problemów dotyczących niesolidnych kontrahentów w każdej branży jest inna. Najtrudniej jest firmom handlowym. Niemal połowa z nich ma odbiorców spóźniających się z przelewami o ponad 60 dni. Kolejny sektor na tej liście to transport. Na ociągających się z przelewami zleceniodawców skarży się aż 36 proc. przedsiębiorców oferujących przewóz osób i towarów.
W przypadku budowlanki na poślizg w płatnościach utyskuje co piąta firma. Jeśli chodzi o sektor usług i przemysłowy, będzie to odpowiednio 31 proc. i 29 proc. przedsiębiorców.
– Sytuacja w rozliczeniach B2B nieco się ustabilizowała. Ma na to wpływ m.in. mniejsza liczba faktur, bo obroty wielu firm nadal nie powróciły do stanu sprzed pandemii. Jest to rezultat również sygnalizowanych przez przedsiębiorców ograniczeń w udzielaniu kredytu kupieckiego. Koronakryzys zmienił podejście do rozliczeń obu stron transakcji. Niektórzy płacą dziś bardziej sumiennie w obawie o utrzymanie łańcucha dostaw. Jednocześnie wciąż przybywa firm, które nie płacą swoim odbiorcom – podsumowuje Sławomir Grzelczak.