"Zwyciężyliśmy (w niedzielnych wyborach parlamentarnych) i jestem przekonany, że uda nam się powołać rząd. Będzie to rząd zaufania narodowego" - mówił Janukowycz do około 5 tysięcy zwolenników, zgromadzonych pod biało-niebieskimi flagami Partii Regionów.
"Jesteśmy zdecydowani bronić naszego wyboru i nie damy zmienić jego wyników" - podkreślił polityk, którego ugrupowanie po podliczeniu przez Centralną Komisję Wyborczą (CKW) ponad 80 proc. głosów zajmuje pierwsze miejsce, z prawie 33 proc. głosów.
Janukowycz ocenił jednocześnie, że siły prozachodnie - Blok Julii Tymoszenko i proprezydencki blok Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS) - nie będą w stanie porozumieć się w sprawie powołania tzw. pomarańczowej koalicji.
"Siły, które stawiały sobie zadanie zwycięstwa za wszelką cenę, a przede wszystkim myślały o podziale stanowisk, nie będą w stanie się zjednoczyć" - oświadczył.
Janukowycz powiedział, że będzie dążyć do powołania rządu złożonego z zawodowców, którzy, jak się wyraził, "zaprezentują wyższą szkołę pilotażu i poprowadzą Ukrainę naprzód".
"Zrobimy też tak, że Ukraina będzie pomostem między Europą a Rosją" - powiedział.
Wystąpienie premiera, wygłoszone w języku rosyjskim, trwało około 5 minut.
Ukraińska CKW poinformowała kilka minut przed godz. 17.00 czasu polskiego, że na Partię Regionów Janukowycza zagłosowało prawie 33 proc. wyborców.
Drugie miejsce zajmuje prozachodni, opozycyjny Blok Julii Tymoszenko z poparciem prawie 32 proc. Blok NU-LS zdobył prawie 15 proc głosów. Ugrupowania te ogłaszały przed wyborami, że to one utworzą większość parlamentarną, a w niedzielę, po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborczych, Julia Tymoszenko oświadczyła nawet, że przystąpi do formowania rządu już w poniedziałek.
Zgodnie z ostatnim komunikatem CKW do ukraińskiego parlamentu przechodzą także komuniści (5,2 proc.), Blok Wołodymyra Łytwyna (4,02 proc) i partia socjalistyczna, którą poparło 3,08 proc. wyborców.
W rozmowach o przyszłej koalicji Partia Regionów może liczyć na komunistów i socjalistów, z którymi współpracowała w rozwiązanym przez prezydenta Wiktora Juszczenkę parlamencie.
"Złotą akcję", od której zależy, jaka większość powstanie na Ukrainie, trzyma jednak blok byłego przewodniczącego parlamentu Łytwyna.
"Bój o nową większość parlamentarną wygra ten, kto da Łytwynowi więcej" - ocenił wcześniej kijowski politolog Wadym Karasiow.
Oczekiwana przez część Ukraińców koalicja bloku Tymoszenko z NU- LS mogłaby przyspieszyć zmiany zbliżające państwo do integracji z Unią Europejską i NATO. Z drugiej strony rządy ugrupowań prozachodnich z pewnością nie ucieszyłyby sąsiadującej z Ukrainą Rosji.
Rządy Janukowycza, popierane przez inną połowę społeczeństwa, przypominają znane z czasów byłego prezydenta Leonida Kuczmy balansowanie między Rosją a Zachodem.
Janukowycz zapewnia, że chce członkostwa w UE, lecz neguje dążenie do NATO. Na Zachodzie traktowany jest z uprzejmą rezerwą. Przyczyną tego mogą być częste, niezapowiadane wizyty obecnego premiera w Moskwie. Dochodzi do nich przeważnie w chwilach ukraińskich kryzysów politycznych.
Jarosław Junko (PAP)