„Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili, to pokaż, że się mylili” — brzmi hasło do filmu „Jesteś Bogiem”. To jeden z rzadkich przypadków, gdy film niekomercyjny osiąga kasowy sukces. Takich eksperymentów może być mniej. Szacowana na 300 mln zł rocznych obrotów branża filmowa ma coraz większe problemy z pozyskaniem finansowania na produkcję filmów.

— W tym roku powinno powstać 50 filmów fabularnych, w tym 40 finansowanych przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF). To liczba nieosiągalna w przyszłym. Spodziewam się, że w sumie powstanie około 40 filmów — mówi Agnieszka Odorowicz, dyrektor PISF.
PISF zakłada, że w przyszłym roku na produkcję filmów fabularnych przeznaczy 89 mln zł, tyle samo co w 2012 r. Ale może mieć mniej, bo na wielkość funduszu PISF wpływają m.in. opłaty od nadawców telewizyjnych, borykających się z trudnym rynkiem reklamowym.
TVP, która kiedyś była mekką dla filmowców, teraz tnie wydatki na wszystko (czytaj więcej o jej problemach >>) Canal+, kolejny potentat na rynku filmowym, zapewnia, że nie będzie ciął wydatków na filmy, tylko uważniej patrzył filmowcom na ręce. Ale spółka wchodzi w trudny i kosztowny proces fuzji z platformą „n”, który może zrewidować te plany. Orange, kolejny duży gracz, zapowiada, że tylko nieznacznie zmniejszy zaangażowanie w produkcję filmową.
Trudności ze zdobyciem finansowania mogą spowodować większą komercjalizację filmów.
— Spodziewam się, że producenci będą chętniej podejmowali tematy, które zapewniają dużą widownię. Będą też stosunkowo wcześnie, na etapie scenariusza, nanosić uwagi dystrybutorów, znających rynek i odbiorcę. Wszyscy będą musieli poprzycinać budżety czy wynagrodzenia — mówi Maciej Grzywaczewski, wiceprezes ATM Grupy.
Więcej znajdziesz w środowym "Pulsie Biznesu" - czytaj >>