— To rezultat nałożenia się wpływu wielu czynników: kryzysu na rynku reklamowym, z którym borykają się wszystkie telewizje, obciążenia TVP ogromnymi kosztami obsługi medialnej EURO 2012 i igrzysk olimpijskich w Londynie oraz procesu cyfryzacji emisji w Polsce, czyli podwójnych kosztów nadawania analogowego i cyfrowego — mówi Juliusz Braun, prezes TVP.
Tegoroczne przychody wyniosą 1,3 mld zł (1,4 mld zł w 2011 r.), z czego z reklamy TVP będzie miała nieco poniżej 1 mld zł. W przyszłym roku przychody mają wzrosnąć o 100 mln zł. Reklama będzie na lekkim minusie, ale wynik poprawi zmiana sposobu księgowania zapasów. TVP twierdzi, że najtrudniejszy okres ma już za sobą i że nie będzie miała problemu z pokryciem tegorocznej straty.
Państwowej TVP najtrudniej dostosować się do zmieniających się rynkowych realiów. Widzowie przenoszą się do internetu i kanałów tematycznych, rozwija się naziemna telewizja cyfrowa, która pozwala kilkunastu stacjom rzucić rękawicę nadawcom do tej pory posiadającym monopol na nadawanie ogólnopolskie. Budżety reklamowe przesuwają się w stronę kanałów tematycznych.
Większe lub mniejsze problemy przeżywa większość europejskich nadawców publicznych. TVP podejmuje próby reformy, ale nie odnoszą one większych efektów. Nie pomagają zakusy polityków, by wpłynąć na sposób funkcjonowania publicznego nadawcy. TVP z ponad 3-tysięcznym tłumem załogi to wciąż najmniej efektywny nadawca na rynku.
— Zamierzamy przyjąć bardzo oszczędny budżet na przyszły rok, w którym przewidujemy wynik netto bliski zera. I to mimo spodziewanego niewielkiego spadku przychodów reklamowych w przyszłym roku. Nie będzie EURO 2012 i olimpiady, co zmniejszy nasze wydatki o ponad 100 mln zł. Zaoszczędzimy też dzięki zmniejszaniu kosztów podwójnego nadawania analogowego i cyfrowego. Szukamy oszczędności na każdym poziomie — od zatrudnienia, poprzez koszty produkcji seriali, po sprzedaż zbędnych nieruchomości — mówi Juliusz Braun.
Więcej w dzisiejszym "PB" - czytaj >>
W