Odessa Port Plant ofiarą politycznych przepychanek
Przed ukraińskimi
wyborami biznesmen ma
nikłe szanse na poszerzenie
imperium. Nawet
z pomocą koncernu Yara.
Jan Kulczyk, jeden z bardziej znanych w kraju biznesmenów, nie stanie się nawozowym potentatem. Przynajmniej na razie. Jego nowe przedsięwzięcie biznesowe padło ofiarą rozgrywek politycznych na Ukrainie. Spółka Kulczyk Holding w konsorcjum z największym na świecie producentem nawozów, norweskim koncernem Yara, i libijskim funduszem Libyan Investment Authority chciała kupić od ukraińskiego państwa spółkę Odessa Port Plant, drugiego producenta amoniaku i mocznika i trzeciego producenta nawozów azotowych. Spółka jest też właścicielem największego na Ukrainie terminalu przeładunkowego nawozów.
Przeciąganie liny
Starania polskiego biznesmena pokrzyżował Wiktor Juszczenko, prezydent Ukrainy, który dekretem zablokował prywatyzację Odeskiego Zakładu Przyportowego (OZP). Rząd Julii Tymoszenko liczył, że jego sprzedaż przyniesie wpływy w wysokości co najmniej 500 mln USD. Wiktor Juszczenko już dwukrotnie stopował prywatyzację OZP, powołując się na względy bezpieczeństwa kraju. Tym razem również wykorzystał ten argument.
— Spór o prywatyzację zakładów na Ukrainie trwa długo i ma tło polityczne. Decyzja prezydenta nie jest więc skierowana przeciw konkretnym firmom — mówi Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Zdaniem ekspertów, zainteresowani zakupem OZP muszą uzbroić się w cierpliwość.
— Prywatyzacja tego zakładu to sprawa bardziej polityczna niż ekonomiczna. Nie rozstrzygnie się do wyborów, które odbędą się na początku 2010 r. Przeciąganie liny będzie trwało, bo z tą tran-sakcją związane są interesy konkretnych biznesmenów, którzy popierają lub blokują sprzedaż OZP. A lobbing biznesowy na Ukrainie ma duże znaczenie — mówi Anna Górska, ekspert do spraw Ukrainy Ośrodka Studiów Wschodnich.
Jej zdaniem, działania Juszczenki są racjonalne.
— Przemawiają za nimi także obiektywne czynniki. Odeski Zakład Przyportowy ma strategiczne znaczenie dla Ukrainy, a obecne czasy nie są dobre dla prywatyzacji — mówi Anna Górska.
Polski łącznik
Ukraiński rząd silniejszego niż Yara inwestora dla nawozowej spółki nie znajdzie. Jeśli Yara zadomowi się za naszą wschodnią granicą, nie pozostanie to bez wpływu na polskich producentów nawozów.
— Yara ma ogromny potencjał i pojawienie się jej na Ukrainie będzie kształtować rynek nawozowy w tej części Europy. To poważny sygnał dla polskich firm, że z prywatyzacją nie można już zwlekać. Naszym zakładom potrzebny jest inwestor, który pomoże im w takiej sytuacji utrzymać rynkową pozycję — komentuje Zygmunt Kwiatkowski, były prezes ZA Puławy.
Po co tak silnemu koncernowi jak Yara Jan Kulczyk w walce o ukraińską firmę?
— Nie wykluczyłbym, że Jan Kulczyk to polski łącznik dla Norwegów, a kolejnym krokiem będzie zainteresowanie tego koncernu polskimi zakładami chemicznymi — uważa Zygmunt Kwiatkowski.
W przyszłym roku odbędzie się prywatyzacja Puław, największego w Polsce producenta nawozów azotowych, i baz wieloskładnikowych Polic.
Anna
Bytniewska