Kaczyński: warto pozywać Idea Bank

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2019-06-11 22:00

Prawnik twierdzi, że spośród kilku grup niezabezpieczonych obligatariuszy GetBacku jedna ma szanse na odzyskanie 100 proc. pieniędzy. Postępowanie układowe nie ma przy tym nic do rzeczy

Przeczytaj tekst i dowiedz się, w jaki sposób część obligatariuszu Getbacku może walczyć o zwrot pieniędzy. 

Chcesz być na bieżąco z informacjami na temat Getbacku? Zapisz się na nasz darmowy newsletter. 

OPTYMISTYCZNA PERSPEKTYWA:
OPTYMISTYCZNA PERSPEKTYWA:
Według Jarosława Kaczyńskiego, właściciela kancelarii Legal Partners, większość scenariuszy na przyszłość Idea Banku daje szanse na zaspokojenie obligatariuszy GetBacku, a wina banku przy dystrybucji obligacji nie budzi wątpliwości
TP

Obligacje GetBacku trafiły do ponad 9,2 tys. inwestorów, z czego niemal 9,1 tys. stanowiły osoby fizyczne. Znaczna część z nich kupiła je z udziałem Idea Banku. Właśnie takich ludzi reprezentuje adwokat Jarosław Kaczyński, właściciel kancelarii Legal Partners. To on uzyskał sądowe zabezpieczenie rachunku Idea Banku w Narodowym Banku Polskim (NBP) do równowartości nominalnej wartości obligacji GetBacku sprzedanych 10 osobom przy udziale Idea Banku. Jest też zdania, że ci, którzy kupowali papiery dłużne windykatora z udziałem Idea Banku, mają największe szanse odzyskać pieniądze. Muszą jednak składać pozwy cywilne przeciw bankowi.

— Szansę mają ci, którzy naprawdę zostali oszukani. Zakładam, że część nabywców obligacji wiedziała, co robi, ale to maksymalnie połowa wszystkich obligatariuszy — szacuje Jarosław Kaczyński.

Za niezbędne uważa dostarczenie przez każdego obligatariusza dowodów w jego indywidualnej sprawie potwierdzających, że został wprowadzony w błąd i mógł sądzić, że zamiast kupować obligacje GetBacku, zakładał lokatę lub kupował obligacje skarbu państwa. Udowodnieniu racji obligatariuszy mogą służyć e-maile, SMS-y czy nagrania rozmów telefonicznych z bankowcami, nawet jeśli były prowadzone już po kupnie obligacji. Adwokat całkowicie odrzuca argumentację Idea Banku stosowaną przy rozpatrywaniu reklamacji. Bank twierdzi, że do czasu ostatecznego ustalenia zasad układu, a nawet jego realizacji, nie wiadomo, jaka jest strata na obligacjach GetBacku.

— Moje pozwy są konstruowane w ten sposób, by w ogóle nie odnosiły się do kwestii układu. Nie chodzi o odpowiedzialność GetBacku za niewypłacalność, ale Idea Banku za dystrybucję obligacji. Idea Bank popełniał jeden podstawowy błąd, obciążający go do pełnej kwoty, za jaką kupowane były obligacje. Doprowadzał do tego, że pieniądze moich klientów wychodziły z ich rachunków bankowych. Biorąc pod uwagę przepisy prawa i regulacje wewnętrzne, te pieniądze nie miały prawa opuścić banku, gdyż moi klienci nie wiedzieli, że są przelewane na zakup obligacji GetBacku. Ponadto bank łamał wszelkie procedury związane z nabywaniem obligacji — zaznacza Jarosław Kaczyński.

Jak wskazuje ekspert, nabycie obligacji wymaga wypełnienia formularza zapisu (ręcznie lub w formie elektronicznej). Tymczasem jego klienci takich formularzy nie podpisywali, a numery IP służące do identyfikacji komputerów potwierdzają, że elektronicznych zapisów dokonywano z komputerów Idea Banku.

— Dowodem na to są również e-maile i SMS-y od pracowników banku, brzmiące mniej więcej tak: „wypełniłem wszystkie dokumenty, proszę tylko zrobić przelew” — dodaje adwokat.

Zbiorowo, ale nie grupowo

Prawnik ma około 50 klientów. W każdej sprawie występuje o zabezpieczenie rachunku Idea Banku w NBP. Uzyskał je tylko raz, a decyzja jest nieprawomocna (choć wykonalna). Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego nie należy jednak z tego wnosić, że szanse na zwycięstwo w sporze z Idea Bankiem są niewielkie.

— Badając wniosek o zabezpieczenie, sąd rozważa m.in., czy wnioskujący o zabezpieczenie uprawdopodobnił swoje roszczenie i czy pozwany będzie wypłacalny. Nawet w tych sprawach, w których nie udało mi się uzyskać zabezpieczenia, sądy nie miały wątpliwości, że roszczenie zostało uprawdopodobnione. Jedni sędziowie przyznawali to zdawkowo, inni szerzej, ale nie mieli wątpliwości. To, że tylko w jednej sprawie udało mi się uzyskać zabezpieczenie, wynika prawdopodobnie z tego, że tylko ten wniosek był rozpatrywany po tym, jak Idea Bank opublikował raport za 2018 r. z niemal 2 mld zł straty netto, skutkujący też pogorszeniem wskaźników kapitałowych. W innych sprawach sędziowie wychodzili z założenia, że chodzi o bank, więc pieniądze się znajdą — tłumaczy Jarosław Kaczyński.

Idea Bank nie chciał komentować argumentacji użytej w pozwie. Tomasz Rożek z Idea Banku zaznaczył, że instytucja z reguły nie komentuje w mediach toczących się spraw sądowych. Swoich klientów Jarosław Kaczyński dzieli na grupy liczące 5-10 osób. W ten sposób procesy mają przebiegać sprawniej.

— Zawsze ktoś będzie miał dodatkowe uwagi na etapie sporządzania pozwu czy zapomni dostarczyć jakiegoś dokumentu, co przedłuża całą sprawę — tłumaczy Jarosław Kaczyński.

Odradza jednak składanie pozwów grupowych w rozumieniu ustawy z 2010 r.

— Ustawa o pozwach grupowych pozwala drugiej stronie na niczym nieuzasadnione przedłużanie postępowania. W sprawie obligacji GetBacku pozew grupowy byłby rozpatrywany w pierwszej instancji przez 5-8 lat, a i to jeśli nie zostałby odrzucony ze względów formalnych. Do pozwu grupowego każdy też może dołączyć i nie można wykluczyć, że znalazłaby się osoba, która w praktyce sabotowałaby pozew. W normalnym postępowaniu cywilnym zakładam uzyskanie wyroków korzystnych dla moich klientów w ciągu trzech lat — mówi adwokat.

Odrębną kwestią są koszty. Zapłacić trzeba zarówno prawnikowi, jak i za samo wniesienie pozwu. W zwykłym pozwie cywilnym wpis sądowy to równowartość 5 proc. sporu, w postępowaniu grupowym — 2 proc.

— Sądy na razie stają na wysokości zadania. Zgadzają się na niższą opłatę sądową. Standardowo jest to 5 proc. wartości sporu. Jeśli więc ktoś stracił 200-300 tys. zł i teraz miałby za samo wniesienie pozwu zapłacić 10-15 tys. zł, to jest to jakiś problem. W ustawie o kosztach sądowych jest jednak wyjątek dotyczący czynności bankowych. Wtedy opłata wynosi 5 proc., ale nie więcej niż 1 tys. zł. Korzystnie dla poszkodowanych sądy interpretują udział Idea Banku w sprzedaży obligacji GetBacku jako czynność bankową. Z tego co wiem, tylko w dwóch czy trzech innych sprawach sędziowie się na to nie zgodzili — wyjaśnia Jarosław Kaczyński.

Nierówna para

Nie wszyscy jednak nabywali obligacje GetBacku z udziałem Idea Banku, czyli w praktyce tandemu Idea Bank — Polski Dom Maklerski (PDM). Część kupowała dług windykatora bezpośrednio w PDM, który na pewnym etapie nawiązał współpracę z niektórymi pracownikami banku i działał na podstawie ich informacji o klientach Idea Banku, ale bez wiedzy tego ostatniego. Od strony uchybień formalnych było to bardzo podobne do działań samego banku. Dlatego adwokat uważa, że procesowe zwycięstwo także w przypadku PDM nie będzie problemem. Kłopotliwe może być za to wyegzekwowanie wyroku, czyli zwrot pieniędzy.

Według prawnika mimo wszystkich swoich problemów Idea Bank jest jednak w dużo lepszej sytuacji choćby dlatego, że dalej prowadzi działalność. Tylko uruchomienie procedury niewypłacalności jednoznacznie pozbawiłoby obligatariuszy szans na zaspokojenie roszczeń. Znalezienie dla banku nowego inwestora strategicznego lub danie czasu, by bank samodzielnie stanął na nogi, jest dla obligatariuszy korzystne. Adwokat uważa przy tym, że obecny zarząd — z prezesem Jerzym Pruskim — daje rękojmię właściwego prowadzenia banku, jak i tego, że bank wciąż jest atrakcyjny dla potencjalnych inwestorów. Z perspektywy obligatariuszy GetBacku dwuznaczna jest procedura resolution, potocznie zwana „planem Zdzisława”, czyli przeprowadzenie restrukturyzacji lub likwidacji banku z udziałem środków publicznych, ale przy jednoczesnym zachowaniu funkcji krytycznych banku. Może ona być przeprowadzona albo przez przejęcie Idea Banku wprost, np. przez Pierwszy Bank BFG, albo przez przejęcie depozytów i kredytów Idea Banku.

— To drugie rozwiązanie byłoby bardzo złośliwe ze strony państwa. Pozostawiłoby roszczenia obligatariuszy GetBacku w kadłubowej instytucji mającej problemy z wypłacalnością. Rozumiem, że dla państwa najważniejsza jest płynność systemu bankowego, ale organy państwa powinny jednak dostrzegać całokształt sytuacji — komentuje Jarosław Kaczyński.

Zostali z układem

Nie wszyscy jednak nabyli obligacje GetBacku z udziałem tandemu Idea Bank — PDM, nawet jeśli w pewnym momencie ten ostatni działał na własną rękę. Sam GetBack zorganizował bardzo sprawną sieć sprzedaży swojego długu. Bezpośrednio sprzedał obligacje około 3 tys. osób. Dla nich Jarosław Kaczyński nie ma dobrych wiadomości. Jego zdaniem praktycznie nic nie mogą zrobić. Dostaną tyle, ile przewiduje układ. To sytuacja analogiczna do nabywców obligacji sprzedawanych w ofertach publicznych.

— Jedni i drudzy prawdopodobnie wiedzieli, że kupują obligacje. Mogą co najwyżej przystępować do postępowania karnego prowadzonego przeciwko byłym członkom zarządu GetBacku. Obecnie jest ono prowadzone w związku z wyrządzeniem szkody spółce i to jest błąd. Powinno być prowadzone w związku z wyrządzeniem szkody spółce, obligatariuszom i akcjonariuszom mniejszościowym — uważa Jarosław Kaczyński.

Pod koniec maja prokuratura poinformowała, że w sprawie GetBacku zabezpieczyła 331 mln zł, ale zaledwie 44 mln zł w wątkach śledztwa dotyczących bezpośrednio obligatariuszy. Pozostaje jeszcze wątek firmy audytorskiej Deloitte. To jej przedstawiciele bez zastrzeżeń potwierdzali raporty finansowe GetBacku. Można więc wyobrazić sobie pozwy wobec audytora.

— Mam za mało informacji na temat działalności audytora, by powiedzieć coś konkretnego. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że audyt był przeprowadzany po łebkach, ale jestem sobie też w stanie wyobrazić, że Konrad K. tak przygotowywał dokumenty, by audytor się w nich nie połapał. Natomiast prokuratura na pewno powinna zbadać wątek audytora — twierdzi Jarosław Kaczyński.

Pokrzywdzeni piszą do „PB”

@Czytamy newsletter z zainteresowaniem. Niestety nadal brak pocieszających wiadomości. Zgłosiłam telefoniczną reklamację w Lion’s Banku. Niestety po kilku tygodniach dostałam pismo (od jakiegoś urzędnika z Idea Banku), że na obecnym etapie (po przeprowadzeniu „dochodzenia”) brak podstaw do uznania reklamacji. Mam przekazać nagrania rozmów telefonicznych, tylko skąd mam je wziąć? Niech bank przedstawi nagrania potwierdzające ich decyzje! Stąd moje pismo do rąk własnych Pana Leszka Czarneckiego. Niestety, po kilku tygodniach dostałam odpowiedź negatywną (podpisaną przez tego samego urzędnika), stąd prosty wniosek, że pismo do właściciela banku zostało przechwycone. Napisałam pismo do Departamentu Ochrony Interesów Konsumentów w Warszawie. Niestety odpisano, że Prezes UOKiK nie posiada kompetencji do działania w celu ochrony interesów konkretnych. Co mam dalej robić?! Proszę o jakieś wskazówki.

Nazwisko do wiadomości redakcji

@Czytam wszystkie artykuły i przemyślenia. Może Pan Redaktor podpowie, co robić. Jestem 80-letnim emerytem. Nabyłem 17 obligacji po 10 tys. zł każda. Mam zaświadczenia depozytowe z Q Securities. Wszystkie oszczędności lokowałem na kontach Idea Banku. Miałem opiekunów w tym banku, którzy znali moje lokaty, często dzwonili do mnie i namawiali do zakupu obligacji, a przy tym zapewniali, że przekazywane na taką inwestycje środki są bezpieczne, a zyski — pewne. Dziwne, że jak wybuchła afera, wszyscy bankierzy-opiekunowie, którzy mnie obsługiwali — zniknęli. Otrzymałem odpowiedź, że zwolnili się. W krótkim czasie Idea Bank został przeniesiony z Gdyni do Gdańska. Praktycznie straciłem kontakt. Q Securities proponuje obserwować strony internetowe m.in.: UOKiK, Rzecznika Finansowego itp. Jestem bezradny. Co robić?

Nazwisko do wiadomości redakcji