Kamsoft nie miał szczęścia do przetargu
Kasy chorych działają bez systemów
STANDARDY WKRÓTCE: Pierwszą wersję standardów już opracowaliśmy. Niedługo zostaną one przekazane do kas. Po przeprowadzeniu przetargu, kasy będą potrzebowały około miesiąca na ich wprowadzenie — wyjaśnia Andrzej Strug z Departamentu Informatycznego ministerstwa zdrowia.
fot. Borys Skrzyński
Od dwóch miesięcy kasy chorych działają bez systemów informatycznych. Ostatni przetarg na taki system został przez ministra zdrowia unieważniony. W rezultacie kasy mają więcej pracy, a wybrana wówczas firma w dalszym ciągu nie może zrozumieć, co się stało.
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy kasy chorych będą musiały radzić sobie bez jednolitego systemu informatycznego. By go pozyskać, każda z nich musi zorganizować przetarg. Na razie jednak żadna nie zaczęła go nawet przygotowywać.
— Systemy poszczególnych kas muszą ze sobą współgrać. Dlatego trzeba opracować dla nich standardy. Dopóki nie dostaniemy ich z ministerstwa zdrowia, nie możemy przygotowywać przetargu — wyjaśnia Paweł Zieliński z Małopolskiej Kasy Chorych.
Jedna próba już była
W 1998 r. wydawało się, że sprawa oprogramowania dla kas została już rozwiązana. Zorganizowany przez ministerstwo zdrowia, przetarg wygrała firma Kamsoft. Miała ona zaopatrzyć wszystkie kasy chorych w jeden system o wartości 29 mln zł. Nie doszło jednak do podpisania umowy, bo przetarg został przez ministerstwo unieważniony.
— Wybór naszego systemu oprotestowała firma ComputerLand, która przegrała przetarg. Jej zastrzeżenia zostały odrzucone. Następnie ComputerLand złożył odwołanie do Urzędu Zamówień Publicznych. Miał odbyć się arbitraż — wyjaśnia Zygmunt Kamiński, szef firmy Kamsoft.
Do arbitrażu nie doszło, bo ministerstwo unieważniło cały przetarg. Powołało się przy tym na punkt ustawy mówiący, że przetarg może zostać unieważniony, jeżeli wystąpiły okoliczności uniemożliwiające podpisanie umowy, których nie dało się przedtem przewidzieć.
— Nie mogliśmy podpisać umowy, bo już wtedy wiadomo było, że nie zostanie ona zrealizowana w terminie. Jeszcze w grudniu nie zostało zakończone postępowanie przetargowe. Tymczasem systemy informatyczne w kasach chorych miały zacząć działać już od 1 stycznia — tłumaczy Marek Prokop z Zakładu Zamówień Publicznych przy ministerstwie zdrowia.
Twierdzi, że ministerstwo nie mogło przewidzieć, że przetarg będzie tak długo trwał.
— Gdy zaczynaliśmy postępowanie wydawało się że zdążymy — mówi Marek Prokop.
Zdaniem Zygmunta Kamińskiego, ministerstwo organizując setki przetargów powinno mieć rozeznanie, ile może trwać takie postępowanie.
— Nie jest to okoliczność, której się nie dało przewidzieć. Zwykle przed przetargiem są zapytania, a po nim protesty. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej — mówi Zygmunt Kamiński.
Za późno
Pod koniec 1998 roku Kamsoft zaskarżył decyzję ministra w Urzędzie Zamówień Publicznych. Wniosek rozpatrzono już w nowym roku.
— Zarzuty firmy zostały odrzucone. Stwierdzono, że przetarg jest nieważny, bo od nowego roku zmieniło się prawo. Od stycznia kasy chorych uzyskały osobowość prawną i same muszą przeprowadzać przetargi. Tym samym zaznaczono, że ministerstwo powinno przewidzieć, że przetarg będzie trwał dłużej. Dlatego obciążono je kosztem postępowania — wyjaśnia Mirosław Kochalski z Urzędu Zamówień Publicznych.
Zmiana prawa rozwiała wszelkie wątpliwości związane ze sprawą.
— Postawiono nas pod ścianą. Zmarnowaliśmy czas i trochę pieniędzy. Po co było to wszystko — zastanawia się Zygmunt Kamiński.
Zdaniem Andrzeja Struga z Departamentu Informatyki w ministerstwie zdrowia obecna sytuacja, w której każda kasa, sama wybierze dla siebie system jest korzystniejsza.
— Uniknęliśmy sytuacji, w której system informatyczny kas chorych byłby w ręku jednej firmy monopolisty — wyjaśnia Andrzej Strug.
Na razie tylko kasa branżowa wybrała oprogramowanie. Jest to system Kamsoftu. Firma zamierza brać udział również w przetargach organizowanych przez inne kasy.
Małgorzata Zgutka