Kilka dni temu Rkantor, spółka córka Raiffeisen Polbanku, dostała licencje Krajowej Instytucji Płatniczej, pokonując tym samym ostatnią formalną przeszkodę do rozpoczęcia działalności. Według naszych informacji, na razie trwają testy beta systemu. Rynkowa premiera zaplanowana jest na październik. Udało nam się poznać trochę szczegółów nowego biznesu i na pierwszy rzut oka wygląda na to, że na rynku walutowym pojawi się mocny zawodnik, konkurencyjny nie tyle wobec banków, co kantorów internetowych. Silną stroną Rkantor.com mają być bardzo niskie ceny, bo jako nowy zawodnik musi zadowolić się niższą marżą.
Ale nie tylko dlatego. Kantor inaczej profiluje działalność niż konkurencja w internecie i oprócz klienta zainteresowanego wymianą franków na potrzeby spłaty miesięcznej raty kredytowej chce zabiegać o amatorów zagranicznych wyjazdów, którzy obecnie płacą albo gotówką w walucie, albo kartami krajowymi, narażając się na niemałe prowizje. Wreszcie — na cel bierze emigrację zarobkową, oferując ciekawe sposoby transferu pieniędzy do ojczyzny.
Na początek warto scharakteryzować Rkantor, gdyż jest trochę nietypową instytucją na rynku walutowym. Nie jest klasyczną platformą walutową, ponieważ stoi za nim bank, który jest jego właścicielem, ale różni się też od kantoru Aliora, będącego integralną częścią banku, bo działa jako osobna spółka. W rezultacie, o ile w aliorowym kantorze klient otwiera klasyczny rachunek z pełnym numerem, w Rkantorze zakładamy wirtualny portfel, podobny do konta znanego z klasycznych kantorów internetowych, choć mocno odmiennego.
Użytkownik w procesie rejestracji podaje właściwie takie same dane jak przy wnioskowaniu o rachunek bankowy, a na koniec potwierdza swoją tożsamość, wysyłając jednogroszowy przelew z własnego bankowego konta na konto wskazane przez Rkantor. Po co te korowody? Dla zwiększenia bezpieczeństwa i… wygody. Jedną z ciekawych cech Rkantora jest możliwość wypłaty i wpłaty waluty w gotówce w 250 oddziałach Raiffeisena. Do zrealizowania transakcji wystarczy pokazać dowód osobisty. Wracając do cen — tu znowu Rkantor zadziałał niestandardowo.
Użytkownik może wymieniać walutę na dwa sposoby: po kursie kantorowym lub w transakcji P2P po cenach ustalanych między użytkownikami platformy. Walutę będzie można kupić/sprzedać po kursie bieżącym, wskazanym przez handlującego (sam określa kurs) oraz w ramach opcji „po cenie nie gorszej niż”. Użytkownik może ustanowić alert esemesowy z informacją o osiągnięciu określonej, z góry założonej, ceny w Rkantorze. Przelewy krajowe w złotych i w walucie będą darmowe, tak jak i korzystanie z serwisu.
Zapłacić trzeba za inne usługi, które — znowu — wyróżniają Rkantor na rynku kantorowym. Pierwsza to przekaz pocztowy, rzecz przydatna dla emigracji zarobkowej. Korzystając z serwisu internetowego, można nadać pieniądze pod wskazany adres w kraju, pod który listonosz InPostu dostarczy gotówkę, oczywiście w złotych. Druga interesująca funkcja dla tej samej grupy klientów to transfer pieniędzy do bankomatu w Polsce. Usługa na rynku nie jest bynajmniej nowa, ale w innych kantorach jej nie ma. Polega na tym, że odbiorca otrzymuje od nadawcy dwa esemesy: z kodem vouchera i kodem PIN do zatwierdzenia transakcji. Wpisuje to wszystko na klawiaturze bankomatu, podaje wartość transakcji i wypłaca gotówkę. Usługa będzie dostępna w sieci Euronetu.
W planach Rkantor ma wydawanie karty walutowej, uruchomienie aplikacji mobilnej (od początku serwis będzie dostosowany do ekranów smartfonów) oraz wejście na rynek przelewów międzynarodowych. © Ⓟ