KGHM: kontrowersje wokół decyzji MSP
Przekazanie akcji KGHM Świdnikowi znów stało się pożywką dla polityków
Decyzja ministra skarbu o przekazaniu WSK PZL Świdnik 2,6 proc. akcji KGHM Polska Miedź znów wzbudziła kontrowersje. Zdaniem lewicowych posłów, operacja została przeprowadzona bez formalnej zgody Rady Ministrów. Przedstawiciele MSP zaprzeczają.
W odpowiedzi na interpelację, złożoną przez posłów Ryszarda Zbrzyznego i Wiesława Kaczmarka, Emil Wąsacz, minister skarbu, poinformował, że Rada Ministrów zezwoliła na wniesienie 2,6 proc. akcji KGHM do PZL Świdnik 1 stycznia 2000 r. Zdaniem posłów lewicy, oznacza to, że przeniesienie akcji przed 22 grudnia 1999 r., czyli dniem posiedzenia WZA miedziowej spółki, było niezgodne z prawem. Przekazanie akcji KGHM spółce ze Świdnika było na tyle istotne, że zablokowało wejście do rady nadzorczej KGHM czwartego reprezentanta załogi, Piotra Przybyła — lewicowego związkowca, który wzmocniłby opozycję wobec prezesa Mariana Krzemińskiego. Przekazanie akcji spowodowało, że udział Skarbu Państwa w KGHM Polska Miedź spadł poniżej 50 proc., co automatycznie uniemożliwiło wejście kolejnego reprezentanta załogi do RN.
— Być może minister Wąsacz zapomniał się i napisał w odpowiedzi na interpelację prawdę. Kluczem jest data notarialnego przekazania walorów. Przygotowuję w tej sprawie zapytanie poselskie. Jeśli rzeczywiście tych akcji nie przekazano do 22 grudnia, to znaczy, że złamano prawo i oszukano akcjonariuszy — uważa poseł Ryszard Zbrzyzny, autor interpelacji.
Innego zdania są przedstawiciele resortu skarbu.
— Rekomendację w tej sprawie przyjął KERM 9 grudnia. Jedenaście dni później Rada Ministrów w trybie obiegowym (bez formalnego posiedzenia) zaakceptowała tę decyzję. 21 grudnia zgodę wyraziła KPWiG. Natomiast data 1 stycznia 2000 r. to po prostu formalny zapis w protokole posiedzenia Rady Ministrów. Akt notarialny przekazania akcji KGHM dla Świdnika sporządzono po WZA miedziowej spółki — wyjaśnia Maciej Chojnacki z Ministerstwa Skarbu Państwa.
POLITYKA W MIEDZI: Lewicowi posłowie twierdzą, że zapis w odpowiedzi na interpelację świadczy o tym, że Emil Wąsacz złamał prawo. MSP uważa, że wszystko jest w porządku.