Miedź, najmocniej zyskujący surowiec w 2007 roku, może zakończyć bilans roku na minusie. W takim przypadku inwestorzy musieliby cofnąć się do 2001 roku.
Surowiec, używany m.in. do produkcji drutów oraz rur miedzianych, może spaść nawet 11 proc. do 2,75 USD za funta w Nowym Jorku do 31 grudnia br. w związku ze spadkiem popytu. Taki obraz sytuacji sugeruje Michael Pento, zarządzający 1,5 mld dolarów w Delta Global Advisors w Holmdel, New Jersey.
Firma budowlana zużywa przeciętnie 400 funtów miedzi na wybudowanie średniej wielkości domu w USA. W związku z szukającym dna kryzysem na rynku nieruchomości cena surowca będzie spadać. Sprzedaż nowych domów za oceanem spadła w zeszłym miesiącu do poziomu sprzed 17 lat. W zeszłym tygodniu cena miedzi spadła 3,2 proc. do 3,0745 USD za funta na Comex. Tym niechlubnym wynikiem zajęła ostatnie miejsce, spośród 19 surowców liczonych w indeksie CRB.
Tylko w ostatnich sześciu latach kontrakty terminowe na miedź zyskiwały każdego roku około 30 proc. Dynamiczne wzrosty były spowodowane m.in. ogromnym popytem ze strony Chin. W tym czasie kopalnie od Chile, aż po Australie nie mogły nadążyć z wydobyciem surowca.
O godz. 14.07 za jedną tonę miedzi na LSE trzeba było zapłacić 6582 dolarów. Przecena jest bardzo dynamiczna. Niewykluczone, że w obliczu obecnego kryzysu na rynku surowcowym miedź zbliży się do ostatniego dna z 17 grudnia 2007 roku na pułapie 6393,4 USD/tona.
O tej samej porze KGHM traci najmocniej z blue chipów, aż 8,5 proc., i
kosztuje 54,00 zł za akcję.