Zagraniczni producenci piwa nie zaatakowali w maju polskiego rynku. Jednak krajowe browary i tak nie mają powodów do radości.
Na razie żaden z dużych browarów nie chce ujawnić wyników sprzedaży za maj, ale Kompania Piwowarska, Żywiec, Okocim i Browar Belgia zgodnie przyznają, że pierwszy miesiąc sezonu był o wiele gorszy od ich oczekiwań.
— Głównym powodem była zła pogoda. To zawsze decydujący czynnik — mówi Paweł Kwiatkowski, rzecznik Komapanii Piwowarskiej.
— Duże znaczenie miał też brak pieniędzy konsumentów, którzy przez ostatnie miesiące przed wstąpieniem do Unii robili nadmierne zapasy różnych towarów, co później wymusiło oszczędności w zakupach — dodaje Andrzej Olkowski, szef Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich (SRBP).
Sondowanie rynku
Nie sprawdziły się natomiast przewidywania krajowych firm dotyczące wzmożonej aktywności na naszym rynku zagranicznych producentów piwa — z Niemiec, Czech czy Słowacji. Być może hamulcem i w tym przypadku była kiepska aura.
— Minęły dopiero cztery tygodnie, ale widzimy, że zagraniczne browary sondują nasz rynek. Składają na przykład oferty sprzedaży polskim hurtownikom — mówi Melania Stochnij z Carlsberg Okocim.
Groźny import
Krajowe browary bardziej niż handlowej współpracy między niemieckimi czy czeskimi producentami a polskimi hurtowniami obawiają się jednak importu indywidualnego.
— Jeśli konsument przestawi się na samodzielnie przywożone tańsze piwo z Niemiec, bardzo trudno będzie odwrócić ten trend. Wtedy może już nie pomóc nawet obniżka akcyzy w Polsce — uważa Aleksander Chmielewski, prezes Browaru Belgia.
Niektórzy regionalni wytwórcy zauważyli jednak także pozytywne strony otwartej granicy.
— Niemcy nie próbowali sprzedawać swojego towaru. Zainteresowali się natomiast piwem z Polski. Pytali o ceny i możliwość dostaw— twierdzi Andrzej Olkowski.