Polska oferta medyczna może skusić Niemców, Skandynawów i Brytyjczyków
Operacja plastyczna? Leczenie zębów? W Polsce wychodzi taniej. Krajowe kliniki chcą promować ofertę wśród obcokrajowców.
Kilkadziesiąt klinik utwo- rzyło Izbę Gospodarczą Tu-rystyki Medycznej (IGTM). Połączyły siły, żeby wy- promować ofertę wśród obcokrajowców i zachęcić ich do leczenia się w Pol- sce. Starają się o wsparcie rządu i samorządów. Twierdzą, że na turystyce me- dycznej można dobrze za- robić.
— Nie mamy danych obrazujących potencjał tego rynku. Nikt takich badań dotychczas nie przeprowadził. Wiemy jednak, że zagraniczne wyjazdy na leczenie stają się coraz bardziej popularne, a ceny wielu zabiegów medycznych w Polsce są dla obcokrajowców bardzo atrakcyjne. Na przykład średni koszt operacji plastycznej w naszym kraju wynosi około 10 tys. zł. To 35-50 proc. ceny podobnej operacji w Wielkiej Brytanii. To samo dotyczy zabiegów stomatologicznych, np. implantów —mówi Artur Gosk, prezes IGTM.
Z północy i zachodu
Według danych izby, na razie w obsłudze turystów przyjeżdżających na leczenie do Polski specjalizuje się kilkadziesiąt klinik. Wśród nich jest m.in. warszaw- skie Centrum Damiana, IQ Medica, wyspecjalizowana w chirurgii plastycznej, czy oferująca usługi stomatologiczne Indexmedica z Krakowa. Inne dziedziny atrakcyjne dla obcokrajowców to np. ortopedia, chirurgia oka, leczenie otyłości czy bezpłodności.
— Pacjentów z Danii i Szwecji miewa np. gdański Swissmed. Skandynawia to jeden z kierunków, w których chcemy się promować. Polską ofertę warto również pokazać w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Irlandii — wylicza Artur Gosk.
Problem w tym, że pojedynczych klinik nie stać na promocję za granicą, a izba, która zrzesza ich na razie 20 i współpracuje z 80, też nie ma funduszy na poważną reklamę.
— Jesteśmy młodą organizacją. Część promocyjnych wydatków możemy sfinansować ze składek członkowskich. W grę wchodzi 50-100 tys. zł rocznie. To nie wystarczy na samodzielne działania na dużą skalę. Dlatego liczymy na wsparcie rządu i samorządów — wyjaśnia szef IGTM.
Nisza z ambicjami
Izba zaczyna rozmowy z Polską Organizacją Turystyczną (POT), rządową jednostką wyspecjalizowaną w promowaniu krajowej turystyki przyjazdowej.
— Chcemy, żeby promocja turystyki medycznej została wpisana do strategii marketingowej Polski. To mogłoby nam ułatwić dostęp do funduszy budżetowych czy unijnych i współpracę z POT oraz samorządami — mówi Artur Gosk.
IGTM chciałaby uzyskać dostęp do targów organizowanych przez POT, umieścić ofertę medyczną polskich klinik na ulotkach wydawanych i dystrybuowanych przez polskie ośrodki informacji turystycznej, promować ofertę medyczną w spotach reklamowych finansowanych przez miasta.
Jacek Olszewski, dyrektor departamentu instrumentów marketingowych POT, nieco studzi zapał młodej organizacji.
— Dobrze, że łączą siły, ale turystyka medyczna to jednak niszowy rynek, podobnie jak inne dziedziny tzw. turystyki specjalistycznej. Jeśli się zorganizują, przystąpią np. do Polskiej Izby Turystyki i przygotują kompleksową ofertę, możemy pomóc w promocji, ale na wpisanie do krajowej strategii raczej nie mogą li- czyć. Promowanie z naszym udziałem pojedynczych klinik i gabinetów też nie wchodzi w grę — mówi Jacek Olszewski.
70
mld zł Według danych POT, tyle zostawili w Polsce turyści w 2006 r. 5,5 mld zł trafiło do kieszeni restauratorów, a 7 mld zł zainkasowali hotelarze...
135
mln GBP ...a tyle (648 mln zł), według danych IGTM, wydają rocznie Brytyjczycy na zagraniczne usługi medyczne.
Okiem EKSPERTA
Ewa Sobieska
specjalista ds. turystyki medycznej i sprzedaży w Centrum Damiana
Kosztowny image
Największym zainteresowaniem obcokrajowców cieszy się chirurgia plastyczna. To około 90 proc. zabiegów, które dla nich wykonujemy. Turystyka medyczna stanowi na razie tylko kilka procent naszych przychodów. Jest to rynek z ogromnym potencjałem. Zwłaszcza teraz, kiedy kurs euro jest wyższy, nasza oferta
stała się bardzo konkurencyjna.
Problemem są nakłady na pro-
mocję za granicą. Reklamujemy się np. w brytyjskich gazetach i w kilku liniach lotniczych. Na większe wydatki nie możemy sobie pozwolić, bo niewielkie przychody z tego segmentu ich nie zrekompensują.
Agnieszka Berger