Przed piątkowym pierwszym gwizdkiem w rozgrywkach piłkarskiej Ekstraklasy rozgrzewkę robią firmy audytorskie. Raporty o różnych aspektach finansów klubów zaprezentowały w tym tygodniu Deloitte, Grant Thornton i EY. Trzeci z doradców, blisko współpracujący ze spółką zarządzającą rozgrywkami, ma raport największy, najcięższy, najbardziej kolorowy — i, jako jedyny, pokazujący poziom klubowych zysków.

A raczej strat. — Skumulowana strata klubów Ekstraklasy w ubiegłym roku wyniosła 42 mln zł. To i tak najlepszy wynik w dziewięcioletniej historii naszych raportów — i prawdopodobnie w historii polskiej ligi. Po raz pierwszy aż 7 drużyn na poziomie netto wykazało zysk — mówi Krzysztof Sachs, partner w EY i przewodniczący Komisji ds. Licencji w PZPN.
Pod względem rentowności najlepiej wypadła Jagiellonia, która na poziomie netto zarobiła 6,4 mln zł, poprawiając jednocześnie przychody aż o 38 proc., co zawdzięcza m.in. nowemu stadionowi. Drużyna z Białegostoku była też w ścisłej czołówce pod względem efektywności — w przeliczeniu na zarobki zawodników pierwszego składu na jeden punkt wydała zaledwie 115 tys. zł, podczas gdy w przypadku Legii, Lecha czy Wisły było to prawie trzy razy więcej.
W biznesowej tabeli EY — podobnie jak w tabeli boiskowej — triumfował Lech Poznań, mimo że jego przychody były prawie dwa razy mniejsze niż warszawskiej Legii. Lider zmienił się po raz pierwszy od trzech lat. Lech miał lepsze od stołecznego rywala wskaźniki płynności, obciążenia majątku zobowiązaniami czy dywersyfikacji przychodów. Jego mecze przyciągały też na trybuny przeciętnie najwięcej kibiców w kraju. Przychody wszystkich klubów Ekstraklasy w 2014 r. wyniosły 454 mln zł. Największą pozycję stanowiły wpływy ze sponsoringu i reklamy — to aż 135 mln zł. Problem w tym, że przychody z tego źródła nie rosną.
— Przy okazji EURO 2012 liczyliśmy na ożywienie tego rynku, podpisywano wiele kontraktów na prawa do nazw stadionów czy reklamy sponsorów na koszulkach. Okazało się jednak, że rynek sponsorski w Polsce jest płytki, dużych kontraktów już nie ma, a niektóre kluby — jak Śląsk — nie mają sponsora na koszulkach lub nie dostają od niego dużych pieniędzy — mówi Krzysztof Sachs.
W tym roku można spodziewać się wzrostu przychodów z transmisji telewizyjnych — Ekstraklasa, przy udziale pośredników z MP & Silva, podpisała nowe kontrakty z nadawcami, gwarantujące wyższe wpływy.
— Mankamentem pozostają niskie przychody z dni meczowych, które stanowią 12 proc. budżetów klubów, a powinny — około 30 proc. — mówi Krzysztof Sachs.