Kolej ujawnia deficyt
Liderem strat w 1999 roku są Polskie Koleje Państwowe. To przedsiębiorstwo należące do Skarbu Państwa, zatrudniające prawie 171 tys. osób, zanotowało stratę na poziomie 2,2 mld zł.
Tymczasem na rynku nie ma zbyt wielu chętnych do sprzedaży wierzytelności wobec PKP. Dostawcy tworzą stałe grono i jak nieoficjalnie wiadomo, nie chcą pogarszać kontaktów handlowych z monopolistą. Ponadto, znaczna ilość kontraktów jest tak skonstruowana, że uniemożliwia wierzycielom odzyskiwanie należnych pieniędzy przez kompensatę wzajemną.
SPORE zobowiązania PKP dotyczą opłat eksploatacyjnych, głównie za energię elektryczną. Zakłady energetyczne nie pozwalają swoim odbiorcom na ograniczenia co do rozporządzania należnościami. Nawet PKP nie udaje się zapobiec sprzedaży wierzytelności.
OD KILKU miesięcy funkcjonują zasady przeprowadzania kompensat wzajemnych należności z udziałem PKP. Wierzyciel kolei może ubiegać się o takie rozliczenie dopiero po czterech miesiącach od daty sprzedaży towaru. Termin zapłaty za towar wynosi 60 dni, zaś zgodnie z warunkami przekazanymi swoim kontrahentom kompensata jest możliwa dopiero po 60 dniach od terminu płatności. Po dwóch miesiącach starań o zapłatę PKP umożliwia wszczęcie procedury kompensacyjnej. Żaden z zapytanych wierzycieli nie potwierdził, że owe dwa miesiące, kiedy dług jest wymagalny, to czas na zapłatę gotówkową. Natomiast gotówki brakuje. Najlepiej wiedzą o tym podmioty z zaplecza kolei. Niektóre zakłady naprawcze mimo pełnego portfela zamówień mają spore kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej. Brakuje pieniędzy na wypłatę świadczeń pracowniczych i podatków. Cykliczne spotkania z dyrekcją PKP zdaniem gości nie przynoszą spodziewanych efektów. Nieco lepiej wiedzie się firmom których współpraca z PKP finansowana jest poprzez znaczne instytucje, a środki nie przepływają przez PKP.