Koniec. Kolejny termin w czwartek, sąd nie ma wiedzy o tym, czy wezwani świadkowie zostali poinformowani. Sąd nie odbierze dziś też stanowisk stron o przesłuchanie kolejnych świadków.

Zeznaje Robert Ś., lat 36, specjalista ds. data services.
Sędzia odczytuje zeznania świadka z postępowania przygotowawczego z 2006 r.
Świadek zeznawał wóczas, że w pewnym momencie zauważył, że z szafy pancernej w spółce zniknęły taśmy archiwizacyjne. Świadek zgłosił ten fakt zarządowi, ale nie spowodowało to żadnej akcji poszukiwawczej. Potem dostał polecenie od zarządu, by spowodować zwrot taśmy back-upowych z firmy archiwizacyjnej. Te dyski wkrótce wróciły. Potem ktoś z zarządu polecił zdemontowanie z serwera dysków z systemem księgowym oraz wykonanie ich kopii, co zostało zrobione. Potem spółka przenosiła się do nowej siedziby, to było pod koniec 2005 r.
Pytania pełnomocnika:
Czy na taśmach znajdowały się zapisy wszystkich operacji dokonywanych w systemie WGI 2?
Tak. Stan zapisów na koniec dnia, kiedy wykonano ostatnią kopię zapasową.
Czyli za ich pomocą moglibyśmy się cofnąć do operacji z każdego dnia?
Te taśmy były nadpisywane, ale były kopie taśmy miesięcznych czy rocznych. Można się było do nich cofnąć i odtworzyć stan na dzień wykonania tej kopii. W systemie zachowywano jak przypuszczam dane na temat dokonywanych transakcji. Wydaje mi się, że powinny też tam być dane dotyczące który z użytkowników dokonywał określonych operacji. Uprawnienia do wydawania i odbioru tych taśm mieli członkowie zarządu i ja.
A czy dostęp do zapisów miał ktoś oprócz pana?
To nie są taśmy magnetofonowe. Trzeba by dużo środków zaangażować, żeby coś dopisać.
Czy pan wie, by ktoś oprócz pana dokonywał zapisu na tych taśmach?
Nie wiem. Użytkownicy mieli zróżnicowany dostęp do danych. Wydaje mi się, że jednym z założeń systemu było, że pewne konta i uprawnienia były zarezerwowane tylko dla administratora. Ale konto administratora nie mogło niczego zmieniać w danych systemu.
A którzy użytkownicy mieli możliwość wprowadzania zmian do systemu?
Nie pamiętam, to łatwe do sprawdzenia w samym systemie po zalogowaniu się.
Czy zakres tych uprawnień był gdzieś spisany?
Wydaje mi się, że był taki dokument. Nie wiem, w jakim stopniu szczegółowości.
Czy członkowie zarządu mieli możliwości do dokonywania zmian w systemie WGI 2?
Nie wiem, pewnie mieli, ale nie wiem, jakiego rodzaju to mogły być zmiany, jakie zmiany dopuszczał system, czy na przykład tylko brzmienie nazwiska klienta, czy w zakresie kwot.
Czy to pan przyznawał hasła i poziom dostępu?
Tak.
Powiedział pan, że wymontował pan sześć dysków. W jakim celu?
Na polecenie kogoś z zarządu.
Wie pan jaki był sens tego polecenia?
Z zeznań wynika, że celem było przeniesienie danych do drugiej siedziby firmy. Można było zabrać serwer, ale on wymagał zamontowania w pełnej szafie, to nie był wolnostojący komputer. To była pokaźna maszyna.
Czy w starym serwerze zostały jeszcze jakieś dyski?
Nie pamiętam.
Oskarżycielka: czy w firmie istniał jakiś regulamin przechowywania taśm, które lądowały w kasie pancernej?
Nie pamiętam.
Kto jeszcze miał dostęp do kasy pancernej.
Nie pamiętam dokładnie. W zeznaniach było, że zarząd i ja. Być może ktoś z księgowości. Tym bardziej, że pomieszczenie w którym stała kasa pancerna było chronione.
Gdy odkrył pan, że taśmy z kasy zniknęły, czy podjął pan działania w celu wyjaśnienia co się stało z nimi?
Nie pamiętam.
Czy pana to nie zaniepokoiło, że nie było podjęte poszukiwanie?
Zaniepokoiło, bo byłem za to częściowo za to odpowiedzialny. Po zniknięciu taśmy w lutym 2006 nie było śledztwa.
A te sześć dysków zamontował pan w nowej siedzibie firmy?
Z tego co pamiętam, nie pasowały one do nowego serwera i nie zostały zamontowane. Macierz ma taką charakterystykę, że nie da się jej prosto odbudować. Dane na dyskach zawierały więcej danych niż tylko program księgowy i transakcyjny. Zrobiłem kopie na płycie DVD tyle, co się zmieściło, czyli pewnie baza systemu WGI plus Symphonia. To zostało odtworzone w nowej siedzibie w Kolmeksie i dokładnie to samo u syndyka potem. Tak, jak zeznałem, dyski oddałem prawdopodobnie komuś z zarządu. Człowiek czasem dostaje polecenie służbowe i musi je zrealizować bez zadawania pytań.
Pytania obrońców: czy wejście do serwera było rejestrowane jakoś?
Jak najbardziej, nie pamiętam czy było rejestrowane wejście do pomieszczenia, ale zalogowanie się na serwer to tak.
Kto miał dostęp do szafy pancernej.
Od stycznia-lutego 2006 ja miałem klucz do szafy pancernej, prawdopodobnie ktoś z zarządu, prawdopodobnie Andrzej S., od którego dostawałem klucz wcześniej. Być może ktoś jeszcze.
Ile było tych kluczy?
Nie mam takiej wiedzy, kto miał kopie i gdzie się one znajdowały.
Czy którykolwiek z członków zarządu kiedykolwiek polecał panu zniszczenie, ukrycie czy ingerowanie w zawartość dysków, które pan wymontował?
Nie.
Kolejny fragment zeznań z 2011 r.
Zmiana systemu informatycznego po uzyskaniu licencji DM była porażką według mnie. Wynikało to z pośpiechu narzuconego przez KPWiG. Wcześniej w systemie nie dokonywano operacji finansowych. Nowa wersja rozliczała transakcje finansowe prowadzone dla klientów. Nie przypominam sobie, by Andrzej S. zlecił mi zgranie danych finansowych do uruchomienia systemu transakcyjnego WGI DM. Chyba zrobił to osobiście.
Prokurator: o co chodzi z porażką przy wdrożeniu systemu?
W momencie wdrożenia system powinien już być sprawny. System funkcjonował jednak źle. Standardowo przy wdrożeniu nowego oprogramowania to większość błędów - 95-99 proc. - powinna być już usunięta. W tym wypadku nie wydaje mi się, żeby to miało miejsce. Dodatkowo system był modyfikowany o nowe dodatki, kiedy stare błędy nie zostały usunięte. To powodowało, że błędy narastały.
Czy jakieś dane zostały podczas kopiowania do nowego systemu zostały utracone?
Nie wiem.
Oskarżyciel: kto z ramienia WGI uczestniczył w formułowaniu założeń do systemu z firmą MAT Groszyk?
Dokładnie nie pamiętam, ale w początkowej fazie wskazywania danych do systemu WGI nawet ja byłem zaangażowany. Oprócz tego pracownicy innych działów. To miał być system kompleksowy.
Żeby napisać program musi być algorytm. Kto go stworzył i opracowywał?
Nie wiem.
A nazwiska programistów?
Marcin K. i Sylwester M., jak już mówiłem.
Dane do KPWiG były zgrywane bezpośrednio z serwera, a informacje dla klientów były drukowane przez interface, z komputerów użytkowników?
Przypuszczam, że tak. Ja tego nie rozbiłem, robił to któryś z działów, byłem świadkiem, że były jakieś zastrzeżenia co do raportów, ale mogło to dotyczyć np. szaty graficznej, niekoniecznie liczb.
Jeśli wydruk dla klientów wychodził przez interface, to wówczas on się łączył z serwerem?
Przypuszczam, że tak. Nie wiem, chciałbym wiedzieć wszystko, zagrałbym w totolotka.
Pełnomocnik oskarżycieli.
Gdzie fizycznie znajdowały się drukarki, które drukowały raporty dla klientów?
Było jedno pomieszczenie, ale były też dodatkowe drukarki, na pewno w księgowości, wydaje mi się, że w dziale obsługi klienta i być może gdzieś jeszcze.
A gdzie były drukowane raporty?
Wszędzie można je było wydrukować. Nie wiem, gdzie drukowano.
Czy panu wiadomo, kto zajmował się drukowaniem?
Nie wiem. Nie przypominam sobie ich drukowania.
Jaki był sens techniczny funkcjonowania kont bezpośrednio na serwerze?
Były zastrzeżenia ze strony biegłego do kont lokalnych na serwerze, które nie były używane. Nie wiem, jakie były podstawy utworzenia tych kont, na szczęście nie były użyte, nie powinno ich tam być.
Kto mógł pana zastąpić w dostępie do serwera?
O ile sobie przypominam, hasło do konta administrator było zdeponowane w formie papierowej w kopercie zalakowanej. Hasło to przekazałem przełożonemu.
Czy jak ściągał pan dane z serwera do komisji, to pan je przekazywał w formie wydruku czy w innej?
To robili pracownicy MAT Groszyk. Ja tylko zapewniałem im dostęp. Któryś z nich generował plik z raportami, fizycznie kopiował na nośnik zewnętrzny, wylogowywał się z komputera, nośnik przekazywał prawdopodobnie mi, a ja członkom Komisji. Byś może przekazywał panu Andrzejowi S., nie pamiętam. Wszystko odbywało się w jednym pomieszczeniu. Nie wiem, co działo się dalej.
Czy zauważył pan, by ktoś się logował na pana konto?
Nie.
Adwokat: czy za błędy funkcjonowania systemu odpowiadał twórca systemu, czy pan?
Najłatwiej zwalić to na kogoś, porażka jest sierotą. Myślę, że każdy powinien wziąć część winy na siebie, ale firma MAT Groszyk podpisała umowę na to oprogramowanie, wzięła za to wynagrodzenie - najbardziej.
Czy dobrze rozumiem, że czym innym jest dostęp do serwera a czym innym ingerencja w treść danych. Czy osoba bez odpowiedniej wiedzy informatycznej jest w stanie ingerować w te dane nawet mając dostęp do serwera?
Nie.
Czy przypomina sobie pan sytuacje ataków hakerskich na stronę WGI czy na serwery?
Strony WGI były serowowane w zewnętrznej firmie. Nie przypominam sobie aby miały miejsce szczególnie groźne ataki. Sieć WGI była zupełnie odrębna. Zdarzały się drobne podsyłania wirusów, ale były wychwytywane przez wewnętrzne skanery.
Kto w spółce był odpowiedzialny za monitorowanie systemów i ochronę danych?
Ja.
A po odebraniu licencji kiedy nad spółką był nadzór sądowy?
Nie mam takiej wiedzy. Zostałem poproszony o odtworzenie danych księgowych i przywrócenie systemu w siedzibie firmy Kolmex, a następnie dokładnie o to samo przez syndyka. Sprzętu fizycznie nie było, został w siedzibie na Chłodnej. Odtworzenie systemu i baz danych miało miejsce na zupełnie nowym komputerze od zera. Następnie podłączono oprogramowanie do tej bazy. Nie wiem, dlaczego służby nie odtworzyły systemu przez swoich informatyków. Może doszli do wniosku, że zrobię to szybciej. Zajęło to dużo czasu, były problemy.
Czy te problemy miały wpływ na działanie systemu po odtworzeniu?
Na pewno nie. Wydaje mi się, że te problemy nie powinny wpłynąć. Nie znałem danych wcześniej, żeby to porównać.
Oskarżycielka:
Stwierdził pan, że przyczyną złego działania WGI 2 były m.in. działania pana i programistów. Czy nie sądzi pan że to był problem algorytmu?
Wydaje mi się, że odpowiedzialność trzeba rozłożyć na więcej osób. Uważam, że konstrukcja algorytmu i ewentualne błędy w programowaniu miały tu też znaczenie.
Czy te dane odtworzone, które były przekazywane do KPWiG, ABW i prokuratora - skąd się bierze różna liczba klientów?
Zależy z czego były odtworzone albo na jaką datę.
W jaki sposób w codziennej działalności te błędy systemu wpływały na funkcjonowanie firmy?
Mojego czasu one nie angażowały bardzo. Przypuszczam jednak, że pracownicy innych działów, zwłaszcza tych, którzy pracowali bezpośrednio na tym systemie, musieli poświęcić czas na przygotowanie opisu tych błędów.
To były sytuacje dotyczące istotnych spraw czyli rachunku klienta?
Nie wiem, działo się to poza mną. Ja się zetknąłem z błędami przy przydzielaniu dostępu czy aktualizacji. One były poprawiane i wyeliminowane. Nie były to błędy, przez które ktoś mógł dostać uprawnienia, które mu się nie należały.
Czy te błędy dotyczyły również raportów?
Nie wiem, być może. O tych przypadkach słyszałem choćby w kuchni przy robieniu kawy, a nie o co dokładnie chodzi. Nie zajmowałem się raportami dla klientów, nie przypominam sobie żebym pomagał przy ich drukowaniu, jeśli już to na przykład jak zacięła się drukarka. Możliwe, że uczestniczyłem technicznie w tej czynności.
Kto obsługiwał dużą drukarkę?
Wydaje mi się, że mógł każdy z pracowników. Wydaje mi się, że wydruki kolorowe były monitorowane, który z pracowników ile drukował. Raporty z drukarki raz w miesiącu ja odbierałem. O ile pamiętam przesyłałem je przełożonemu mailem. Mogłem zobaczyć, kto drukował najwięcej, nie zwracałem na to uwagi, miałem mnóstwo danych.
Oskarżycielka: Czy jest pan w stanie odpowiedzieć na pytanie: przez długi czas każdego miesiąca wychodziły do klientów informacje o wartości rachunków. Przychodzi kontrola i pan bezpośrednio z serwera wyciąga te raporty a są one zupełnie inne niż te dane do klientów? Jak pan to wytłumaczy jako informatyk?
Moje wykształcenie jest zbyt niskie, jak sama pani stwierdziła wcześniej, żebym mógł to wytłumaczyć.
Pełnomocniczka: rozumiem, ze to żart. Proszę odpowiedzieć na pytanie.
Świadek: Proszę powtórzyć pytanie.
Sąd: ale krótko. Sąd ma dużo cierpliwości, ale nie aż tak dużo.
Świadek: jak to możliwe, ze przez tyle czasu te same dane są tak różne i zawsze na niekorzyść klienta?!
Nie mam pojęcia.
Koniec zeznań świadka.
Pytania pełnomocnika oskarżycieli.
Wspomniał pan o trzech dostępach do systemu Symphonia: dla dwóch osób w księgowości, a gdzie trzeci?
Symphonia to był system księgowy i system do kadr i płac. Z tego co pamiętam, były dwa pomieszczenia: w jednym siedziała księgowa, w drugim - kadrowa.
Dostęp do tego systemu był chroniony hasłem?
Tak.
Kto nadawał uprawnienia: konto użytkownika i hasło?
Ja zastałem ten system. Obsługą zajmowała się firma MAT Groszyk. Przypuszczam więc, że oni. To znaczy pomagali uruchomić dostęp.
Czy zarząd miał dostęp do systemu?
Nie pamiętam, nie wiem.
Pan był administratorem systemu. Czy zakres pańskich uprawnień nie obejmował dostępu do wszystkich kont?
Jeśli przychodzi człowiek do pracy i korzysta z komputera, to musi mieć hasło. Tworzeniem takich kont i przydzielaniem hasła inicjującego zajmowałem się ja. Ktoś się logował i natychmiast program wymuszał zmianę hasła na własne hasło pracownika. System określał, jakie hasło ma spełniać warunki.
Czy w WGI SA pracownicy mogli instalować własne oprogramowanie?
Technicznie była taka możliwość, ale chyba w umowie o pracę była wzmianka o zakazie tego rodzaju praktyk.
Czy pan sprawdzał, czy pracownicy instalowali takie oprogramowanie?
Tak, miałem taką możliwość sprawdzenia czy tak się nie dzieje. Nie pamiętam , jak często wykonywałem takie sprawdzenia. Co najmniej raz do roku robiliśmy pełny audyt.
Czy WGI SA narzucała maklerom jakiś jeden system, według którego inwestowali na foreksie?
Nie wiem.
Czy pan takie oprogramowanie sprawdzał?
Nie pamiętam. Nie wiem, jakie oprogramowanie ma pan na myśli.
Stwierdził pan, że nie wie, jak wyglądały salda otwarcia i zamknięcia WGI SA i DM. Czy pan wie, kto to sprawdzał?
Nie wiem. Informatyk to ostatnia osoba, która się tym zajmuje.
Oskarżycielka posiłkowa: Proszę uściślić: system Symphonia był programem tylko księgowym. Jakimi systemami pan zawiadywał jeszcze?
W WGI SA oprócz systemu Symphonia, program do obróbki teksu. Czy był program do obróbki liczb, nie pamiętam.
Gdzieś musiał być system, który rejestrował transakcje?!
Podstawowe oprogramowanie to była Symphonia, Word i Excel. Pierwsza wersja systemu WGI była jeszcze w spółce WGI SA. Ale on nie przechowywał żadnych danych obliczeniowych z tego co mi wiadomo. Miał być to system pomocny w kontaktach z klientami.
W systemie WGI DM już jest opcja generowania danych. Czy jeśli jest system obliczeniowy, czy możliwe jest, żeby przy tej samej formule i na tych samych danych uzyskać inne wyniki?
Nie.
Więc jako specjalista, czy może pan powiedzieć, w jaki sposób drukowane były inne raporty dla KPWiG oraz dla klientów?
Sędzia przerywa: świadek zeznaje z wiedzy, nie jako specjalista.
Czy jest panu wiadome, że były różne dane drukowane?
Nie było mi to wiadome. Nie wiem, by były wgrane czy istniały dwa różne systemy WGI 2. System ten zawierał mnóstwo błędów. Panowie z MAT Groszyk pracowali ciągle nad tym systemem, to mógł być błąd algorytmu.
Do mich obowiązków należało również przygotowywanie danych do Generalnego Inspektoratu Danych Finansowych. Przyciskałem odpowiedni klawisz, pojawiał się raport w pliku, który był zaczytywany do systemu. Raz była taka sytuacja, że niektóre kwoty były ujemne, co oznaczało błąd. Trzeba było wysłać ten raport określonego dnia, więc wysłaliśmy go z błędami, a potem go skorygowaliśmy, kiedy pracownicy MAT Groszyk poprawili ten błąd.
Pytania adwokatów:
Czy system od początku pracy w spółce funkcjonował błędnie?
W systemie WGI w domu maklerskim od początku były problemy. Trudno mi powiedzieć czy to problemy z algorytmem, czy może z innymi funkcjami systemu. Problemy cały czas były.
Bogusława W.-K., oskarżycielka posiłkowa składa wniosek o zaprzysiężenie.
Robert Ś.: Zostałem zatrudniony w WGI na stanowisku informatyka, nie pamiętam dokładnie kiedy. Pracowałem aż do zakończenia działalności firmy w 2006 r. Praca układała się dobrze, moim bezpośrednim przełożonym był Andrzej S., jako dyrektor generalny. Nie przypominam sobie, by miał zastrzeżenia do mojej pracy. Nie przypominam sobie też, jakie były moje główne obowiązki, to jest wymienione w umowie o pracę. Na pewno jednym z nich było sprawowanie opieki nad całym sprzętem komputerowym, systemem, oprogramowaniem i jego bezpieczeństwem.
Pytania prokurator: czy były problemy ze sprzętem informatycznym?
Tak, zdarzały się, zawsze się zdarzają. Przypominam sobie sytuację, kiedy nasze pomieszczenie techniczne zostało zalane z góry, część sprzętu uległo zniszczeniu, resztę zdążyliśmy wyłączyć. Nie była to znacząca część.
A jak często takie problemy były i jakie miały znaczenie?
Rzadko, bardzo rzadko. Kilka godzin w skali roku, może jeden dzień łącznie w roku.
Pytania pełnomocników oskarżycieli: czy były awarie, które mogłyby przeinaczać dane na rachunkach klientów?
Nie jestem twórcą tego oprogramowania, nie wiem.
A czy słyszał pan o tym, by awarie powodowały zmiany na rachunkach klientów?
Nie słyszałem o tym. Mówimy o problemach ze sprzętem.
Czy w tym czasie gdy pan pracował występowały wady w pracach oprogramowania?
W całej firmie było bardzo dużo oprogramowania.
Czy pamięta pan nazwę programu obsługującego rachunki klientów?
Tak, system WGI, opracowany przez firmę MAT Groszyk.
Czy w okresie kiedy pan pracował występowały jakieś problemy z nim?
Tak, ten program cały czas praktycznie generował problemy, był poprawiany, pracownicy tamtej firmy, programiści spędzali w firmie 4-5 dni w tygodniu.
A na czym polegały te problemy?
Nie ja obsługiwałem ten system. Problemy były zgłaszane przez ludzi, którzy obsługiwali system, pojawiały się nieprawidłowe dane.
A jakie jest źródło pana informacji o tym?
Były dwie wersje tego systemu. Pierwsza miała za zadanie wyłącznie poprawą kontaktów z klientami. Nie znajdowały się tam dane finansowe, a jedynie informacje o tym, że ktoś zadzwonił, zgłosił uwagę, nawiązał kontakt. W tym systemie pracownicy WGI kontaktowali się ze mną lub Andrzejem S. (oskarżonym) w razie problemów. Ja przekazywałem te uwagi firmie MAT Groszyk. One były na bieżąco usuwane. Druga wersja systemu miała zawierać w sobie wszystkie transakcje, które były dokonywane przez inwestorów. Z tego co pamiętam, jeśli chodzi o tę drugą część systemu, to część informacji o błędach nie była zgłaszana przeze mnie, tylko bezpośrednio do programistów MAT Groszyk.
Kto się zajmował rozwiązywaniem tych problemów?
Programiści MAT Groszyk.
Oskarżycielka posiłkowa: chciałam wrócić do czasu, kiedy nie pracował pan w WGI DM, a WGI SA. Co należało wówczas do pana obowiązków?
O ile dobrze pamiętam, byłem administratorem sieci.
Gdzie były gromadzone dane o klientach?
Był program księgowy Symphonia, wydaje mi się, że wszystkie dane klientów były tam.
A gdzie był zamontowany ten program?
Z tego co pamiętam na dwóch albo trzech stacjach roboczych księgowości. Obsługą całego systemu Symphonia również zajmowała się firma MAT Groszyk. Z czasem program został przeniesiony na serwer, gdzie były gromadzone dane, ale nie pamiętam kiedy.
Dostęp do danych i oprogramowanie zarządzające znajdowało się na serwerze a pracownicy mieli tylko dostęp do serwera, czy tak?
Tak, każde oprogramowanie które łączyło się z serwerem miało możliwość obróbki tych danych, oczywiście po wprowadzeniu hasła. Oprogramowanie było na dwóch lub trzech komputerach, bo na tyle była licencja. Nie wiem, jaki był system, który zarządzał systemem Symphonia.
Kto przechowywał hasła i kto był użytkownikiem?
Dwie panie z księgowości. To one miały dostęp do tych systemów.
A program do transakcji forex gdzie był zainstalowany?
Nie wiem. Wiem, że niektórzy pracownicy działu inwestycyjnego mieli oprogramowanie z sieci. Nie wiem, na jakich zasadach księgowych to było prowadzone.
Oskarżycielka chce świadkowi pokazać raport inwestycyjny zamykający konto w WGI SA, a potem saldo otwarcia w WGI DM. Sędzia się zgadza, adwokat zgłasza sprzeciw, bo te dokumenty nie znajdują się w aktach sprawy. Sędzia prosi, by te dokumenty zostały włączone do akt, a potem sąd wyda zgodę na wykonanie kserokopii tych dokumentów.
Oskarżycielka: chciałam okazać te dokumenty i zapytać, czy administrator systemu przypomina sobie te dwie formy druków.
Świadek: nie przypominam sobie tych dokumentów, nie miałem dostępu do takich informacji, były to dane klientów, nie pracowałem w księgowości. Wygląda to na dokument w Excelu, ten drugi dokument już nie jest Excelem.
Czy kiedy był otwarty dom maklerski, serwer z WGI SA stał się serwerem WGI DM?
Nie pamiętam tego. Wydaje się, że to był ten sam serwer.
Ile było dysków na tym serwerze?
Da się to sprawdzić w dokumentacji firmy.
Kto drukował informacje miesięczne dla klientów?
NIe było to moim zadaniem, nie orientuje się, kto to robił. Przypuszczam, że zarząd.
Dane z salda zamknięcia WGI SA powinny były wejść do salda otwarcia WGI DM. Kto to robił?
Nie mam pojęcia. Przypuszczam, że zarząd albo jakiś odpowiedni dział. Ja się tym nie zajmowałem. Ale jeśli dane były w systemie Shmphonia, to prawdopodobnie tylko oni mogli przenieść dane z jednego systemu do drugiego.
Czy wie pan, że saldo otwarcia trwało 30 godzin?
Ja nie spędziłem przy tym 30 godzin, nie robiłem tego.
Czy na serwerze była również ewidencja obligacji przyznanych klientom?
Nie wiem, nie znam się na tym.
Czy w czasie trwania pana pracy wykonywał pan backupu danych?
Tak, wykonywałem to, byłem za to odpowiedzialny.
Jak to wyglądało, gdzie było to przechowywane?
Ciężko mi powiedzieć, jak to było robione w WGI SA, to było 11 lat temu. W WGI DM kopie wykonywały się automatycznie w każdy dzień roboczy wieczorem po zakończeniu pracy. W piątek wykonywała się kopia pełna. Chyba codziennie się wykonywała kopia pełna. A jeśli nie to byłą to kopia przyrostowa, by można było uzyskać dane z poprzedniego dnia. Kopie wykonywane były na taśmach. Taśmy były odsyłane poza siedzibę firmy, była podpisana stosowna umowa z firmą zajmującą się przechowywaniem zarchiwizowanych danych. Po wykonaniu poprawie kopii musiałem wykonać dokument potwierdzający prawidłowość i podpisać się na nim. Dokumenty te były archiwizowane w firmie.
Co się stało z backupami?
Wydaje się, że zostały te kopie przejęte przez organ, który przejął firmę, czyli chyba Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. O ile były w siedzibie firmy. Jeśli nie, to nie wiem. To procedury dotyczące domu maklerskiego.
Czyli w WGI SA pan nie pamięta?
Wydaje się, że zeznawałem o tym. Nie pamiętam.
Gdzie były zapisane dane salda zamknięcia i gdzie były zapisane dane o saldzie otwarcia w momencie przenoszenia działalności do DM?
Nie wiem, to pytanie należy skierować do twórców programu.
Kto miał dostęp do danych?
W okresie WGI DM fizyczny dostęp do serwera miałem m.in. ja , nie przypominam sobie kto jeszcze, być może tylko ja.
Jak były zorganizowany dostęp do danych i systemu?
W WGI DM była struktura klient-serwer. Na serwerze znajdowała się baza danych. Klient systemu WGI, który miał zainstalowane oprogramowanie na stacji roboczej, łączył się bezpośrednio z bazą danych na serwerze. Wysyłał jakby zapytania do bazy, a baza danych odsyłała informacje. Obliczenia odbywały się na serwerze, a tylko wynik szedł do klienta. Nie ja opracowywałem ten system, ale takie było założenie. Każdy użytkownik miał osobne konto z hasłem, można było też przydzielić uprawnienia do niektórych części systemu poszczególnym osobom.
Oskarżycielka zakończyła zadawanie pytań. Pyta sąd o to, kiedy ma wystąpić do sądu z wnioskiem o dostarczenie odpowiednich dokumentów z Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.
Zaczynamy. Na rozprawie nie stawił się oskarżony Łukasz K. z powodów rodzinnych, co jednak nie zatrzyma prowadzenia rozprawy. Dwaj pozostali oskarżeni są. Wśród oskarżycieli posiłkowych tylko jedna osoba. Jak dotąd pojawił się tylko jeden wezwany świadek Robert Ś. Aurelia S. nie odebrała wezwania.
W zeszłym tygodniu sąd wznowił po świątecznej przerwie posiedzenia. 13 stycznia Przesłuchał Marka Szuszkiewicza, dyrektora z Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), który nadzorował przyznawanie licencji domu maklerskiego WGI, a potem jej odbieranie. Adwokaci oskarżonych Macieja S., Łukasza K. i Andrzeja S. mieli mu zadać ponad sto pytań, zmniejszyli jednak ich liczbę, więc kolejna rozprawa zaplanowana na 15 stycznia się nie odbyła. Niestety jego zeznania zostały przez sąd utajnione.
Robert Ś. już raz w grudniu ubiegłego roku stawił się przed sądem w charakterze świadka, nie został jednak przesłuchany, bo ciekawie zeznawały główne księgowe spółek WGI, wezwane na ten sam dzień.
Maciej S., Łukasz K. oraz Andrzej S. są oskarżeni o wyrządzenie 1,2 tys. klientów szkody w wielkim rozmiarze, którą akt oskarżenia określa jako 248 mln zł. Proces ruszył po siedmiu latach śledztwa. Do końca marca przyszłego roku sąd już rozpisał terminy 14 kolejnych posiedzeń. Wśród świadków, którzy mają zostać przesłuchani, znajdują się nazwiska m.in. Tomasza Szapiro, Dariusza Rosatiego, Witolda Orłowskiego, Richarda Mbewe, Henryki Bochniarz czy Bohdana Wyżnikiewicza.