Rząd Donalda Tuska w odpowiedzi na ten kryzys przedstawił plan zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, który wygląda dość sensownie i wypada tylko żałować, że dopiero poważne kryzysy zmuszają kolejne rządy do większej aktywności. Recepty na szybką zmianę sytuacji nie ma, bo być nie może. Przedstawione przez rząd plany to perspektywa kilku, niekiedy nawet kilkunastu lat. Zapowiedź budowy elektrowni atomowych, gazoportu i magazynów gazu to dobra wiadomość. Oby tylko nie zabrakło konsekwencji, bo tego najbardziej w polskim sektorze energetycznym brakowało.
Rządowe projekty na przyszłość są obiecujące. Zanim jednak staną się ciałem, trzeba będzie przetrwać kilka najbliższych lat. I oby wspaniałe wizualizacje polskich elektrowni atomowych i pięknego terminalu gazowego pod Świnoujściem nie przesłoniły szarej rzeczywistości — obecnego stanu polskiej energetyki, przyjrzeć się stanowi linii przesyłowych, może zastanowić się nad inwestycjami w górnictwo. Na to też trzeba będzie wydać sporo pieniędzy. Nie są to tak widowiskowe inwestycje jak gazoport, ale równie potrzebne.
Adam Sofuł