Komitet nominacyjny to ciuciubabka

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2012-03-29 18:05

Minister skarbu powinien zachowywać się jak właściciel i bezpośrednio nominować prezesów – przekonuje Robert Gwiazdowski.

Jak wybierać władze państwowych spółek, by je odpolitycznić  - zastanawiali się paneliści wśród, których byli m.in. dwaj byli ministrowie skarbu.

Aleksander Grad przekonywał do koncepcji, której był autorem, ale nie przeszła w Sejmie, czyli powołania komitetu nominacyjnego. W jego skład wchodziłyby autorytety, doświadczeni menedżerowie, którzy byliby niezależni i kierowali się tylko kompetencjami. Takie grono wybierałoby rady nadzorcze złożone z fachowców, a te władze spółek.

Zupełnie inne zdanie miał Emil Wąsacz, minister z czasów AWS.

- Komitet nominacyjny jest bez sensu, to zabawa w ciuciubabkę. Minister i tak będzie ponosił odpowiedzialność i tak prezes będzie nazywany „człowiekiem ministra – mówi Emil Wąsacz, prezes Stalexportu.

Wtórował mu Robert Gwiazdowski, prezes Centrum im. Adama Smitha.

- Niech państwo zachowuje się jak prawdziwy właściciel. Czy prywatny właściciel robi konkurs by wybrać prezesa? Nie, więc i minister nie powinien. Niech minister powie jasno „znam tego człowiek, jest dobry, będzie szefem rady nadzorczej czy prezesem”. Ale wtedy bierze za niego pełną odpowiedzialność, jak się okaże niekompetentny, to obciąża ministra. Skoro o prezesie i tak mówi się „człowiek Grada” to niech chociaż będzie człowiekiem Grada – mówi Robert Gwiazdowski.

Aleksander Grad, broniąc koncepcji przekonywał, że chodzi w niej nie o interes ministra, ale menedżerów.

- To menedżerom potrzebny jest mechanizm, który będzie potwierdzał ich kompetencje. Nie chcą mieć łatki nieudacznika, którego znalazł polityk, ale dobrego menedżera, który chce zarządzać państwową spółką – mówi Aleksander Grad.