
PB: „Rząd zamiast proponować rozwiązania łagodzące kryzys, zapowiada wprowadzenie kolejnego, absurdalnego podatku od nieistniejących zysków nadzwyczajnych, bo te ewentualnie mogą̨ posiadać jedynie spółki skarbu państwa” — to cytat z ze stanowiska Rady Przedsiębiorczości, w skład której wchodzi Polska Rada Biznesu. Nie za ostro? W końcu wprowadzanie podatku od nadzwyczajnych zysków rozważają też inne kraje...
Wojciech Kostrzewa: To nie było zbyt ostre wystąpienie — nawet powiedziałbym, że było wyjątkowo łagodne jak na skalę tego, co zrobił premier Sasin. Propozycja komunikowana za pomocą Twittera, bez jakichkolwiek szczegółów, i na dodatek odnosząca się do wszystkich sektorów i wszystkich przedsiębiorstw, które są większe niż pewien próg określony przez pomysłodawców, jest kompletnym absurdem. Tego nigdzie w Europie nie ma, w Europie dyskusja dotyczy tylko i wyłącznie spółek energetycznych. Dotyczy też tylko i wyłącznie tych, które w sposób przypadkowy korzystają z nadzwyczajnej sytuacji i są w stanie generować nadzwyczajne marże. To tylko tyle i aż tyle, jeśli chodzi o różnice między Polską a Europą. Z naszego punktu widzenia propozycja premiera Sasina była po prostu próbą sięgnięcia do kieszeni przedsiębiorców tylko po to, by sfinansować różne — przemyślane bądź nie — wydatki socjalne i działania osłonowe. Wygląda na to, że rząd wycofał się albo przynajmniej na moment zapomniał o tym absurdalnym pomyśle. Uważam jednak, że jako przedsiębiorcy powinniśmy zachować czujność i zwalczać wszelkie tego typu pomysły w zarodku.
„Nowy podatek doprowadzi do fali niekontrolowanych bankructw i uderzy w polską gospodarkę” — to też fragment stanowiska Rady Przedsiębiorczości. Czy rzeczywiście 50 proc. podatku od tej części zysków, które są wyższe niż średnia z kilku poprzednich lat, mogłoby doprowadzić firmy do upadłości?
50 proc. od zysków wyższych niż w ciągu ostatnich lat to byłoby sięgnięcie po te zapasy, które przedsiębiorcy muszą akumulować, by móc się rozwijać i inwestować. To w niektórych przypadkach mogłoby prowadzić do bankructwa, na pewno ograniczałoby inwestycje, a także wpływało na zmniejszenie zatrudnienia, a w konsekwencji do przeniesienia ciężaru na naszych kooperantów. Według naszych symulacji i na podstawie ankiet wśród naszych członków miałoby to bez wątpienia efekt w postaci upadłości firm.
W czasie pandemii przedsiębiorcy byli mocno wspierani z publicznych pieniędzy w ramach różnych tarcz. Może teraz przyszedł jednak czas zrewanżowania się za to wsparcie i oddanie części zysków do budżetu, skoro sytuacja jest nadzwyczajna?
To zły kierunek. Ci z nas, którzy dostali pomoc, dostali ją również po to, by ograniczyć naturalną reakcję przedsiębiorstwa w kryzysie, czyli zwolnienia pracowników. To była akcja w interesie całej społeczności: pracodawców, pracowników i skarbu państwa, bo ograniczała szkody gospodarcze, natomiast sięgnięcie po pieniądze do kieszeni przedsiębiorców na ślepo, w sposób niewyważony, nieprzedyskutowany i zupełnie odmienny od tego, co dzieję się w innych krajach Unii Europejskiej, byłoby nie tylko nie na miejscu. Byłoby działaniem szkodliwym i osłabiającym konkurencyjność polskiego biznesu na lata.
Jak ocenia pan rządową komunikację w sprawie tzw. daniny Sasina? Ciągle nie mamy konkretnego projektu, doniesienia są sprzeczne. Ma pan w ogóle wrażenie, że rząd interesuje się zdaniem związków przedsiębiorców?
Myślę, że rząd na początku był bliski zupełnego zignorowania zdania przedsiębiorców, ale chyba został zaskoczony siłą reakcji środowisk okołobiznesowych — i to tych szerokich, wychodzących również poza Radę Przedsiębiorczości. W tej chwili następuje jakaś weryfikacja pomysłu premiera Sasina. A co do komunikacji — no cóż, gdyby w przyszłości ktoś np. na potrzeby lekcji w szkole szukał przykładów szczególnie nieudanej komunikacji między rządem a rynkiem, to byłaby to komunikacja pana premiera Sasina. To się wpisuje zresztą w szerszy kontekst. Mamy do czynienia od lat z zalewem obietnic i zapowiedzi, za którymi nie stoją żadne, absolutnie żadne gotowe rozwiązania, projekty rozporządzeń i aktów prawnych. Potem rządzący dziwią się, że taka komunikacja powoduje wyłącznie chaos... Tak niestety jest — jak rynek otrzymuje niepełne, wybrakowane informacji, to musi to prowadzić do chaosu.
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcast, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji
dziś: „Wszystkie grzechy rządowej daniny”
goście: Grzegorz Szysz — Grant Thornton, Wojciech Kostrzewa — Polska Rada Biznesu, Michał Masłowski — Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, Marcin Wojewódka — Instytut Emerytalny, Marcin Kędzierski — Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego