Współpraca zakładów z Tarnowa, Polic, Puław i Kędzierzyna ma dotyczyć m.in. obszaru handlu nawozami. Zdaniem Wojciecha Wardackiego, prezesa grupy, dzięki zintegrowaniu zarządzenia lepiej będą wykorzystane synergie i wzmocnione więzi z klientami. Umowa zakłada, że spółki z grupy będą miały jednolitą strategię i politykę handlową oraz koordynować będą działania marketingowe pod wspólną marką. Wszystkie powinny więc działać jak jeden organizm gospodarczy. Prezes zapewnia, że podpisane właśnie porozumienie jest dla Grupy Azoty bardzo ważne, jednak nie chce rozmawiać o konkretnych efektach finansowych.

— Z pewnością przyniesie ono oszczędności, ale na razie nie możemy mówić jakie — deklaruje Wojciech Wardacki.
Bez zwolnień
Na ten temat zarząd będzie gotów rozmawiać za kilka miesięcy. Efektów finansowych według prezesa można się spodziewać m.in. dzięki zmniejszeniu kosztów logistyki.
Rynek mógł liczyć, że tego typu umowa przyniesie zmniejszenie stanu osobowego, szczególnie że przynajmniej według części analityków, w spółkach są przerosty zatrudnienia. — Zastanawiające jest to, że w Grupie Azoty pracuje tyle samo osób co w konkurencyjnej Yarze, której skala działalności jest pięć razy większa. Grupa powstała ze spółek, w których każda miała struktury sprzedaży. Po połączeniu, stanowiska handlowe musiały się dublować, a spółka zamiast mniej zatrudnia dziś więcej osób — mówi Krystian Brymora z DM BDM. Nie należy jednak się spodziewać, aby zatrudnienie spadło. — Handlowców nie będzie mniej niż do tej pory. Pracownicy poszczególnych spółek, w związku z różnorodnością ich produkcji mają różne kompetencje. Chcemy, żeby w większym stopniu niż dotychczas współpracowali ze sobą — deklaruje Wojciech Wardacki. Jego zdaniem, firmy z grupy będą przyjmować nowych pracowników w związku z tym, że część z obecnych odchodzi na emerytury.
— Nie uważam, żeby w Grupie Azoty był przerost zatrudnienia. Na liczbę pracowników należy patrzeć m.in. z punktu widzenia wymogów technologicznych poszczególnych instalacji produkcyjnych — mówi prezes Grupy Azoty.
Gaz waży
Jest zdania, że najważniejsze dla koncernu jest to, aby cena, jaką płaci za gaz, czyli kluczowy surowiec, odpowiadający za ponad połowę wszystkich kosztów, była na podobnym poziomie jak cena dla konkurencji. Zapewnia, że teraz Grupa Azoty za gaz płaci już tyle, co jeden z jej najważniejszych konkurentów, czyli wspomniana skandynawska Yara.
— O tym, czy dotychczasowe umowy, jakie poszczególne spółki z grupy miały z dystrybutorami zostaną wypowiedziane i zawierane będą nowe, czy do obecnych dodane zostaną aneksy, decydował będzie nowy departament korporacyjny z siedzibą w Puławach. Zarząd nie chce tu niczego narzucać — dodaje prezes. To do wspomnianego Departamentu Korporacyjnego Handlu Segmentu Agro należeć będą wszelkie kwestie dotyczące polityki handlowej grupy. Ujednolicone zostaną też nazwy handlowe produktów.