Specjalizacja pozwala uchronić się przed skutkami rynkowych wahań
Ubiegły rok dystrybutorzy stali zapamiętają jako ten, który rozpoczął się dobrze i gorzej się skończył. Nie musi to jednak oznaczać końca koniunktury.
Rynek stalowy wciąż się przeobraża. Wiele wskazuje na to, że przyszły rok przyniesie przemysłowi stalowemu kolejne konsolidacje, które będą konsekwencją zmian zachodzących u odbiorców finalnych. Polska Unia Dystrybutorów Stali (PUDS) jako pierwszy zwiastun tych konsolidacji wskazuje połączenie się Konsorcjum Stali i Bodego oraz ich debiut na warszawskiej giełdzie. Jako kolejne podmioty gotowe do łączenia się unia wskazuje Złomrex, Stalprofil czy Drozapol.
Koniunktura się waha
Najpoważniejszym zagrożeniem dla polskiego sektora stalowego jest wciąż napływ stali pochodzącej od producentów spoza Unii Europejskiej, co osłabia pozycję krajowych wytwórców i prowadzi nieuchronnie do wahań cen. Na razie jednak ceny stali wzrastają w imponującym tempie, w ostatnim czasie za sprawą koniunktury i boomu budowlanego w Europie. Drugie półrocze okazuje się zwykle gorsze od pierwszego. Aby zabezpieczyć się przed skutkami tych wahań, przedstawiciele branży przezornie szukają mechanizmów ochronnych. Jednym z nich jest dywersyfikacja działalności. Czy jednak jest złotym środkiem na wszystkie problemy branży stalowej?
— Nasza strategia opiera się na specjalizacji. Konsorcjum jest dostawcą prętów żebrowych dla budownictwa i dostarcza je zarówno jako półprodukt, jak i produkt finalny w postaci konstrukcji stalowych. Mamy trzy zbrojarnie i budujemy dwie kolejne. Sprzedaż gotowych produktów to źródło ponad 25 proc. przychodu. Popyt na nie jest duży i marża ciągle rośnie. Obecna cena to 2,4 tys. zł za tonę, podczas gdy w styczniu wynosiła 1,7 tys. zł — mówi Robert Wojdyna, prezes Konsorcjum Stali.
W III kwartale 2007 r. załamała się koniunktura na rynku stali, a jej ceny zaczęły się wahać. Dziś winą za tę sytuację obarcza się anomalie pogodowe. Łagodna zima spowodowała, że roboty budowlane trwały właściwie nieprzerwanie. Niezaspokojony popyt na wyroby stalowe wykorzystywane w budownictwie doprowadził do gwałtownego wzrostu cen. Idący w ślad za nimi duży import stali zbrojeniowej spowodował diametralną zmianę sytuacji. Największe straty ponieśli właśnie dystrybutorzy stali, skupujący materiały w obawie przed dalszymi wzrostami cen. A ceny spadły nawet o 30 proc.
— Kiedy z Turcji przypłynął pierwszy statek wyładowany prętami stalowymi, ich ceny w ciągu tygodnia spadły o 25 proc. Jedynym ratunkiem było wyprzedanie zgromadzonych zapasów. Ci, którzy się na to nie zdecydowali, stracili najwięcej. Nie dość że nie sprzedali, to jeszcze ponieśli koszty związane z magazynowaniem. Konsorcjum Stali dobrze wyszło na jednym z kluczowych punktów swojej strategii, polegającym na magazynowaniu tylko miesięcznego zapasu produktów. Pozwala to elastycznie reagować na ruchy rynku i minimalizować ewentualne straty — tłumaczy Robert Wojdyna.
Kilkanaście dobrych lat
Sytuacja w branży dystrybucji stali nie wygląda najgorzej, choć zyski są dużo mniejsze niż np. w 2006 r. Nadzieją napawają prognozy na rok 2008. Wszystko wskazuje, że ceny gotowych wyrobów wrócą do poprzedniego poziomu. Zwłaszcza że koniunktura na nie jest bardzo dobra.
Przewidywane konsolidacje i fuzje powinny ochronić mniejsze firmy przed upadkiem. Nieuchronne zdają się natomiast kolejne wzrosty cen stali, tym razem spowodowane drożeniem komponentów do jej wytopu oraz energii. Zapowiadająca się co najmniej na kilkanaście lat dobra koniunktura budowlana sprawia, iż dystrybutorzy nie powinni mieć powodów do narzekań. Najlepszym odbiorcą jest jednak nadal rynek wyrobów płaskich, czyli blach, a Polska jest jednym z czołowych dostawców półproduktów stalowych dla branży AGD i przemysłu motoryzacyjnego.
Okiem Eksperta
Andrzej Ciepiela
dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali
Dwie ścieżki do sukcesu
Najrozsądniejszym wyjściem dla dystrybutorów wyrobów stalowych jest jasne określenie kierunku działania. Skończyły się czasy, kiedy można było czerpać z każdej działki po trochu. Dywersyfikacja działań może iść dwiema ścieżkami. Pierwsza to wąska specjalizacja polegająca na wybraniu jednej gałęzi przemysłu, którą firma chce zaopatrywać, przy jednoczesnym świadczeniu kompleksowych usług. Druga to tzw. one stop shop, czyli działalność umożliwiająca klientom zakup wielorakiego asortymentu w jednym miejscu. Bez względu na obrany kierunek należy pamiętać, iż firma dystrybucyjna powinna wnosić jak największą wartość dodaną do swoich usług.