Konkurencja giełd grozi Warszawie

Artur A. Adamski
opublikowano: 1998-11-18 00:00

KONKURENCJA GIEŁD GROZI WARSZAWIE

Integrujące się giełdy są szansą a jednocześnie zagrożeniem dla warszawskiego parkietu

MOŻLIWOŚĆ WALKI: Integracja giełd europejskich stwarza nam szansę przetrwania. Dostajemy możliwość walki, natomiast gdybyśmy się nie zintegrowali, to przegralibyśmy batalię o byt — mówi Wiesław Rozłucki, prezes Giełdy Papierów Wartościowych. fot. Marcin Wegner

Największe zagrożenia dla naszej giełdy to rosnąca konkurencja między europejskimi giełdami, możliwość odpływu akcji za granicę, marginalizacja drobnych inwestorów, bierność domów maklerskich.

Zacieśnianie więzów gospodarczych w Europie dotyczy również giełd. Nie jest to tylko współpraca, ale też ostra rywalizacja. Obecnie w Europie mamy kilka koncepcji integracji parkietów.

Najważniejszy alians to Londyn-Frankfurt, ale po kilku miesiącach od pierwszych przymiarek okazuje się bardziej skomplikowany. Teraz nie mówi się o budowie jednego systemu komputerowego, ale o wspólnym dostępie do obu systemów. Niewykluczone, że jako trzeci dołączy Paryż. Tworzony jest system otwarty na inne giełdy europejskie, w tym także warszawską.

W Skandynawii Szwecja współpracuje z Danią, natomiast Finlandia i Norwegia uruchomiły dwa systemy komputerowe różne od sztokholmskiego.

Pozostaje jeszcze struktura Frankfurt-Wiedeń, z tracącym autonomię Wiedniem. Giełdy te powołały tzw. …st Bšrse, której zadaniem jest skupienie najbardziej płynnych papierów z tego regionu Europy. Pomysł ten jest próbą walki podjętej przez Wiedeń, tak aby przetrwać jeszcze kilka lat.

— Przewiduję, iż powstanie otwarta sieć europejska, w której znajdzie się Londyn, Frankfurt, Paryż, Amsterdam i inne giełdy — uważa Wiesław Rozłucki, prezes Giełdy Papierów Wartościowych.

Niepewna przyszłość

Powstająca architektura nie oznacza, że GPW ma zagwarantowane przetrwanie, gdyż inwestor np. z Londynu będzie mógł się połączyć z Warszawą i na odwrót: polski papier może być notowany poza Polską.

— Musimy stworzyć centrum płynności polskich papierów, aby największe krajowe firmy były notowane u nas. Poza tym inwestorzy zagraniczni lubią płynne rynki, więc jedni będą ściągali drugich, co będzie ułatwione dzięki integracji — tłumaczy prezes.

Komputer pomoże

Najważniejszym orężem w walce o przetrwanie GPW będzie nowy system komputerowy, udostępniony innym zachodnim giełdom, a także integracja z nimi.

— W pierwszej połowie 2000 r. będziemy dysponowali nowoczesnym systemem, który jest stosowany na giełdzie w Paryżu, Brukseli, a niebawem będzie w Lizbonie. Jest on otwarty, pozwala na dołączenie naszej giełdy do systemu giełd europejskich — wyjaśnia prezes Rozłucki.

Na razie Warszawa wygrywa walkę o przetrwanie — dzieje się tak za sprawą dużych inwestorów międzynarodowych, wolących obracać polskimi akcjami na GPW niż np. w Londynie.

— U nas jest po prostu większa przejrzystość i płynność — dodaje prezes Rozłucki.

Poza przygotowaniami samej giełdy, do walki o przyszłość muszą się włączyć biura maklerskie (bierne w zabiegach o klienta), banki, firmy doradcze i konsultingowe — po prostu całe środowisko finansowe.

Droga TP SA

Dzisiaj na rynku głównym debiutują akcje Telekomunikacji Polskiej. Zdaniem Wiesława Rozłuckiego, ofertę należy uznać za sukces w świetle globalnej dekoniunktury. Jednak niepokojące może być to, iż inwestorzy już obeznani z parkietem podeszli dość sceptycznie do oferty.

— Sceptycyzm jest uzasadniony z dwóch powodów. Po pierwsze dotychczasowe wielkie oferty Ministerstwa Skarbu Państwa w dłuższym okresie nie przyniosły oczekiwanych zysków. Uważam, że MSP powinno stwarzać bardziej atrakcyjne warunki dla krajowych inwestorów indywidualnych — mówi prezes Rozłucki.

Nasz rząd jest też zbyt szczodre dla pracowników prywatyzowanych przedsiębiorstw w przydzielaniu darmowych akcji (w innych krajach pracownicy dostają 10-15 proc. dyskonta w stosunku do ceny emisyjnej). Niepokoją głosy, jakie pojawiają się po prywatyzacjach, iż firma została zbyt tanio sprzedana.

— Takie głosy powodują, że MSP tanio akcji nie sprzedaje, a ponieważ inwestorzy potrafią liczyć, więc zamiast 200 czy też 500 tys. zapisów jest ich 130 tys. — konkluduje prezes GPW.

Druga kwestia to słabe wyniki finansowe notowanych spółek, odstraszające potencjalnych inwestorów, którzy po kilku latach trzymania akcji otrzymują zyski mniejsze niż np. z obligacji.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface