Można wygrywać konkursy, a jednocześnie być ich przeciwnikiem. Można je organizować, a jednocześnie widzieć ich wady. Z niedzielnej debaty, zorganizowanej przez „PB” w ramach cyklu „Patriotyzm gospodarczy”, wynika, że czas konkursów na stanowiska w zarządach spółek kontrolowanych przez skarb państwa powoli mija.
![KONIEC KARUZELI:
Konkursy mogą być niepotrzebne, ale stabilność jest potrzebna. Włodzimierz Karpiński, minister skarbu państwa, źle wspomina okres, kiedy w Zakładach Azotowych Puławy w 20 miesięcy przez spółkę przeszło pięciu prezesów. Chce raz na zawsze z tym skończyć. [FOT. ŁG] KONIEC KARUZELI:
Konkursy mogą być niepotrzebne, ale stabilność jest potrzebna. Włodzimierz Karpiński, minister skarbu państwa, źle wspomina okres, kiedy w Zakładach Azotowych Puławy w 20 miesięcy przez spółkę przeszło pięciu prezesów. Chce raz na zawsze z tym skończyć. [FOT. ŁG]](http://images.pb.pl/filtered/03cc59e8-eb24-4705-84cc-7f2b1a583396/fbee60ff-4ecf-5fe8-9372-5487ca34f9f4_w_830.jpg)
— Rynek dojrzał już do tego, by zaproponować odejście od konkursów — oznajmił w trakcie debaty Włodzimierz Karpiński, minister skarbu.
Konkurs odstrasza najlepszych
Minister piastuje stanowisko wprawdzie dopiero od kwietnia, ale od tego czasu rozstrzygnięty został już m.in. konkurs w PGNiG (p.o. prezesa został Jerzy Kurella). W poprzednich latach sam minister był m.in. członkiem zarządu Zakładów Azotowych Puławy. Wie, o czym mówi.
— Jeśli myśli się o zaproszeniu do współpracy najlepszych menedżerów z rynku, to wymagany jest pewien poziom subtelnej dyskrecji. Ci menedżerowie po prostu nie będą startować w konkursie — powiedział Włodzimierz Karpiński.
— Jestem mocnym przeciwnikiem konkursów, choć naturalnie niezbywalnym prawem właściciela jest wymiana prezesa swojej spółki — wsparł go Andrzej Klesyk, prezes ubezpieczeniowego PZU, który sam objął stanowisko w wyniku konkursu. Podobnego zdania jest Herbert Wirth, prezes KGHM. Paneliści zgodzili się, że w tym wszystkim chodzi też o odpowiedzialność władzy za własne decyzje.
— Potrzebujemy w spółkach ludzi kompetentnych i zdolnych do realizowania polityki państwa, choć ostatecznie odpowiedzialność za decyzję o ich wyborze i tak biorą rządzący — podkreślił Włodzimierz Karpiński. Taką odpowiedzialność wziął na siebie w sposób otwarty Sławomir Nowak, minister transportu. Jakuba Karnowskiego powołał na stanowisko prezesa PKP bez konkursu. Stawia sprawę jasno.
— W PKP potrzebowaliśmy ludzi, do których mieliśmy zaufanie. Którzy uczynią ten okres kadencją kolejową i przeprowadzą cały proces konsolidacji, porządków, porozumień ze związkami i prywatyzacji. Gdy już PKP będą zorganizowane jak Orlen, wtedy może przyjdzie czas na w pełni otwartą rekrutację konkursową. Bo same konkursy nie są złe. Trzeba tylko otwarcie przyznać, że na końcu polityczna odpowiedzialność za wybór i tak spoczywa na rządzących — tłumaczył Sławomir Nowak.
Prezes a komfort oddychania
W tym wszystkim chodzi też o stabilność rządów w spółkach skarbu państwa. Włodzimierz Karpiński bardzo to docenia.
— Gdy jako członek zarządu uczestniczyłem we wprowadzaniu Zakładów Azotowych Puławy na giełdę, to w 20 miesięcy przez spółkę przeszło pięciu zarządzających. Kiedy przejęliśmy sprawy [rząd koalicji PO i PSL — red.], jeden prezes rządzi już od pięciu lat — podkreślił minister. Z dobrodziejstw stabilizacji, wcześniej nieznanych, korzysta też KGHM, któremu Herbert Wirth szefuje od połowy 2009 r.
— Częste zmiany zarządów, o charakterze politycznym, owocowały u nas kompletnym brakiem zaufania załogi do menedżmentu oraz dużym uzwiązkowieniem. A teraz, dzięki stabilności, ludzie jakby oddychają głębiej — stwierdził Herbert Wirth.
Największym komfortem cieszy się z pewnością załoga Lotosu. Paweł Olechnowicz, prezes paliwowej spółki, stoi na jej czele od 2002 r. (wygrywając po drodze kilka konkursów).
— Są teorie, które mówią, że prezes nie powinien pozostawać na stanowisku dłużej niż trzy do pięciu lat, bo się wypali. Kto się wypala? Jack Welch prowadził General Electric przez 20 lat i dało to świetne efekty. Kiedy przychodziłem do Lotosu z sektora prywatnego, miałem po prostu cel. I nadal go mam. Zrealizowaliśmy już program inwestycyjny 10+, teraz mamy na tapecie program „Efektywność i rozwój” — podkreślił Paweł Olechnowicz.
Światła na radę nadzorczą
Ograniczanie dyskusji tylko do zarządów i nadzorujących je ministerstw to jednak uproszczenie.
— Przecież między właścicielem a zarządem jest jeszcze rada nadzorcza. Na Zachodzie chairman, czyli odpowiednik naszego szefa rady nadzorczej, jest tak samo ważny jak prezes spółki. Chciałbym zatem, aby nasz właściciel zajmował się też profesjonalnym doborem rad nadzorczych, a także dbał o ich stabilność — przecież ja współpracuję już z siódmą radą nadzorczą — postulował Andrzej Klesyk, prezes PZU. Włodzimierz Karpiński przyznał mu rację (analizując jednocześnie na głos skład rady nadzorczej PZU i stwierdzając, że „chyba” jest profesjonalna).
— Trzeba dążyć do maksymalnej profesjonalizacji władztwa w firmach oraz do wzmocnienia nadzoru. To zresztą właśnie się dzieje. Jestem zwolennikiem rewitalizacji ustawy o nadzorze właścicielskim. Byłem jej orędownikiem w poprzedniej kadencji i zaczęliśmy już dialog w tej sprawie — powiedział Włodzimierz Karpiński.
Nad ustawą o nadzorze właścicielskim pracował rząd poprzedniej kadencji. Projekt, który został odstawiony na półkę z powodu protestów przeciwników, miał regulować kompleksowo sposób zarządzania spółkami skarbu państwa i spółkami z dominacją własności państwowej. Kibicować próbom odkurzenia tego projektu będzie na pewno Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący rady gospodarczej przy premierze.
— Pod koniec poprzedniej kadencji odbyło się pierwsze czytanie ustawy o nadzorze właścicielskim, ale wtedy się nie udało, mimo że wydawać by się mogło, że zwiększenie przejrzystości procesów w spółkach skarbu państwa będzie pożądane. „PB” był zresztą jedną z nielicznych gazet, która o tym pisała i podtrzymywała dyskusję. Być może teraz wrócimy do tego projektu — wyraził nadzieję Jan Krzysztof Bielecki. Wtórował mu Paweł Olechnowicz. — Potrzebny jest pomysł na nadzór nad biznesem, ale ugruntowany prawnie. Żeby nie było tak jak z gazem łupkowym — sektor się nie rozwija, bo nie ma dobrego prawa — stwierdził Paweł Olechnowicz.
Jeśli myśli się o zaproszeniu do współpracy najlepszych menedżerów z rynku, to wymagany jest pewien poziom subtelnej dyskrecji. Ci menedżerowie po prostu nie będą startować w konkursie. Uważam zresztą, że rynek dojrzał już do tego, by zaproponować mu odejście od tej formuły. Dlatego jestem zwolennikiem rewitalizacji ustawy o nadzorze właścicielskim i rozpocząłem już dialog w tej sprawie. Jestem święcie przekonany, że polityka powinna być realizowana poprzez pryzmat interesu obywateli, a nie poszczególnych branż. Dlatego trzeba dążyć do maksymalnej profesjonalizacji władztwa w firmach oraz do wzmocnienia nadzoru. Potrzebujemy przecież w spółkach ludzi kompetentnych i zdolnych do realizowania polityki państwa, choć ostatecznie odpowiedzialność za ich wybory i tak biorą rządzący.