Konkurujemy z Indiami i V4

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2017-05-15 22:00
zaktualizowano: 2017-05-15 20:57

Kadry pomogą zdetronizować Czechy, nr 1 wśród niemieckich inwestorów

— W latach 90. napływ inwestycji zagranicznych był niezbędny dla naszej gospodarki, ale nadszedł czas, aby to polskie przedsiębiorstwa przejęły pałeczkę i zaczęły inwestować za granicą — w ten kontrowersyjny sposób Patryk Borzęcki, dyrektor w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR), odpowiedzialny za sektor produkcji i usług w Europie Środkowej oraz Południowo-Wschodniej, otworzył dyskusję o inwestycjach w Polsce. Nie oznacza to, że zagraniczni inwestorzy przestali się interesować naszym krajem. Wprawdzie w okresie kryzysu z końca minionej dekady nastąpiło wyraźne spowolnienie, ale obecnie znów wyraźnie widać napływ inwestycji. Głównym atutem Polski jest dostęp do wykwalifikowanej,ale wciąż relatywnie taniej siły roboczej oraz do rynków Unii Europejskiej.

GWARANCJA SUKCESU: Członkostwo Polski w Unii Europejskiej to jeden z podstawowych atutów Polski — mówi Iwona Chojnowska- -Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.
MICHAŁ LEGIERSKI-EDYTOR

Kulturalny jak Polak

Zdaniem Marcina Diakonowicza, wiceprezesa Deloitte Polska oraz partnera w dziale audytu, niemieckie firmy rodzinne doceniają nie tylko to, że w Polsce są doskonale wykształceni pracownicy, ale również bliskość kulturową obu krajów.

— Mam kilku klientów, którzy próbowali inwestować w Meksyku czy Chinach, ale po kilku latach właśnie z powodów kulturowych zdecydowali się wrócić do Polski — stwierdził Marcin Diakonowicz. — Bliskość kulturowa z innymi krajami Europy powoduje, że skutecznie konkurujemy o inwestycje np. z sektora usług dla biznesu nawet z Indiami. Hindusi, mówią po angielsku, ale właśnie z powodu różnic kulturowych nie zawsze są w stanie porozumieć się z Brytyjczykami — stwierdziła Iwona Chojnowska-Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH).

Duży może więcej

— O atrakcyjności Polski dla niemieckich inwestorów znacznie bardziej niż koszty siły roboczej decyduje teraz fakt, że mogą tu liczyć na lokalnych poddostawców. Dzięki nim nie muszą sprowadzać z daleka części i podzespołów do produkcji — dodał Michael Kern, dyrektor generalny AHK Polska, Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Jednak dla Niemców dużym atutem Czech jest bliskość geograficzna. Tej zalety nie mają ani Węgry, ani Słowacja. Dlatego Czechy są najatrakcyjniejszym miejscem pod inwestycję w Europie Środkowej. Ich czas najwyraźniej dobiega końca.

— Zaczyna tam brakować wykwalifikowanej siły roboczej. Dlatego Polska może się stać w niedalekiej przyszłości miejscem bardziej atrakcyjnym dla inwestorów z Zachodu niż Czechy — stwierdził Michael Kern. O atutach Polski na tle innych krajów regionu mówili także pozostali uczestnicy dyskusji o inwestycjach zagranicznych w Europie Centralnej.

— Prezes jednej z niemieckich firm stwierdził, że w Czechach i na Węgrzech poza stolicami nie może znaleźć odpowiednio wykwalifikowanych fachowców. Polska jest pod tym względem nieporównywalnie bardziej zdecentralizowana. Tu może mieć odpowiednich pracowników nie tylko w Warszawie, ale również w Gdańsku, Wrocławiu, w Szczecinie czy na Śląsku — dzielił się doświadczeniami Marcin Diakonowicz. Jak wynika z obserwacji Patryka Borzęckiego, do Polski trafia 40-50 proc. zagranicznych inwestycji lokowanych w regionie. Dla inwestorów z Zachodu liczy się bowiem m.in. wielkość lokalnego rynku, a tu Polska stanowczo wygrywa. Z tego samego powodu nad Wisłę trafiają często duże inwestycje, które znacznie trudniej byłoby ulokować na nieporównywalnie mniejszych rynkach Słowenii, Chorwacji czy Litwy.

Inna branża, inny rywal

Nasz kraj konkuruje wciąż z państwami regionu, ale w poszczególnych segmentach biznesu, ma także innych rywali. Z danych PAIH można się dowiedzieć, że np. w branży motoryzacyjnej liczą się inne państwa Grupy Wyszehradzkiej (V4), ale ostatnio pojawił się również nowy gracz — wschodnioniemieckie landy. — W sektorze nowoczesnych usług biznesowych rywalizujemy z krajami regionu oraz państwami bałtyckimi, ale również z Indiami i Filipinami. Natomiast w dziedzinie produkcji np. AGD z Turcją, chociaż w ostatnim czasie z powodów politycznych to Polska zyskuje na atrakcyjności — stwierdziła Iwona Chojnowska-Haponik.