Czy Irlandczycy preferowali Santandera? Przegrani sugerują, że nie wszyscy mieli równe szanse.
Hiszpanie i Irlandczycy powinni poczekać z otwieraniem szampana
Czy Irlandczycy preferowali Santandera? Przegrani sugerują, że nie wszyscy mieli równe szanse.
Hiszpanie i Irlandczycy powinni poczekać z otwieraniem szampana
Czy Irlandczycy preferowali Santandera? Przegrani sugerują, że nie wszyscy mieli równe szanse.
W piątek irlandzki bank Allied Irish Bank (AIB) podał, że wyłączność na kupno BZ WBK ma hiszpański Santander. Hiszpanie wyłożyli na stół 3,1 mld EUR za polski bank. Colm Doherty, szef AIB, gratulował sobie osiągnięcia dobrej ceny i sprawnego dobicia targu. Możliwe, że z otwieraniem szampana trzeba będzie zaczekać, gdyż pozostali oferenci biorący udział w konkursie na "Wubek" — PKO BP oraz BNP Paribas — mają szereg zastrzeżeń do przebiegu przetargu. Chodzi głównie o nierówny dostęp do informacji, choć tak naprawdę w tle jest pytanie, czy Irlandczycy od początku nie preferowali jednego z kupców — Santrandera.
Pielgrzymki bez skutku
— AIB może podejmować takie decyzje, jakie mu się podobają. Ale nie może działać niezgodnie z prawem i profesjonalnymi standardami. W relacjach biznesowych tak się nie postępuje — mówi anonimowo osoba znająca kulisy negocjacji.
Poczucie niesmaku bierze się stąd, że w proces przejmowania BZ WBK zaangażowany był nie tylko bank, ale politycy, ministerstwa skarbu i finansów. Do Dublina jeździły delegacje na spotkania z Irlandczykami, których zabiegi (tak to teraz odczytuje Warszawa) zostały całkowicie zignorowane.
— Strona irlandzka rozstaje się z polską w mało elegancki sposób. Miała na stole dobrą ofertę PKO BP, którą zignorowała. Potwierdza to tylko, że od początku preferowana była jedna strona transakcji — mówi nasz rozmówca.
Trudno o twarde dowody. Argumenty na poparcie tej tezy opierają się na podejrzeniach i poszlakach. Są one jednak na tyle poważne, że przegrani w przetargu uważają, że muszą zostać wyjaśnione przez nadzorcę rynku.
Walutowe posunięcie
Pierwsze zastrzeżenia po stronie polskiej pojawiły się już w lipcu, kiedy między terminami złożenia ofert wstępnych a wiążących AIB zmieniło walutę transakcji ze złotego na euro.
— Dla PKO BP oznaczało to problem z zabezpieczeniem kursu — mówi nasz rozmówca.
To, co jednak martwiło polski bank, ułatwiało życie pozostałym oferentom, posługującym się na co dzień euro. Ale przynajmniej wszyscy byli traktowani na równi. Równowaga została zachwiana później. W warunkach przetargu Irlandczycy zakazali oferentom kontaktu z pracownikami BZ WBK oraz współpracującymi z bankiem firmami. Dla jednego zrobić mieli wyjątek.
— Santander wybrał na doradcę KPMG, który jest zarazem audytorem "Wubeku". I nie jest to hiszpański czy brytyjski oddział firmy, ale polski — mówi nasz rozmówca.
Przedstawiciele KPMG odmówili komentarza, czy doradzają Hiszpanom (informacja o tym, że są audytorami, jest jawna). Wyjaśniają jednak na wszelki wypadek, że audytem i doradztwem zajmują się dwa niezależne piony i nie do pomyślenia jest, by przekazywały sobie poufne informacje.
— Rozumiemy, że w takich firmach obowiązuje zasada chińskich murów w dostępie do informacji o kliencie. Niemniej uważamy, że nieprzypadkowo właśnie KPMG został wybrany przez Santandera, a AIB wyraził zgodę na udział w procesie tego doradcy. To budzi bardzo poważne zastrzeżenia wszystkich oferentów — mówi nasz rozmówca.
Rzecz w tym, że na przejrzenie książek BZ WBK oferenci mieli bardzo mało czasu — cztery tygodnie.
— Nie uzyskaliśmy wielu ważnych informacji, których potrzebowaliśmy. To przekładało się na oferowane ceny — mówi jedna z osób znających kulisy transakcji.
20 sierpnia trzech oferentów złożyło wiążące oferty. BNP Paribas zalicytował najwyżej, ale za to miał słabszą ofertę pod względem prawnych warunków, jak i gwarancji szybkiego zakończenia transakcji. Sprawne dobicie targu było natomiast mocnym atutem PKO BP. Cenowo wypadał jednak gorzej niż BNP Paribas. Według naszych informacji, PKO BP podniosło cenę w toku negocjacji, a mimo tego strona irlandzka nie zawarła z bankiem umowy na wyłączność.
Dlaczego? I tutaj wchodzimy w obszar spekulacji...
W cztery oczy
Według naszych rozmówców, 31 sierpnia do Madrytu poleciała reprezentacja irlandzkich członków rady nadzorczej BZ WBK oraz część zarządu na spotkanie z Emilio Botinem, szefem Santandera. Miał na nim być obecny również William Chalmers, dyrektor zarządzający Morgan Stanley, który doradza AIB w procesie sprzedaży polskiego banku.
— W naszej ocenie, na takim etapie procesu, po złożeniu wiążących ofert i zakończeniu due diligence, kontakt zarządu z jednym z oferentów budzi bardzo poważne zastrzeżenia. Według naszych informacji, doszło również do spotkania "w cztery oczy" pana Chalmersa z prezesem Santandera — mówi nasz informator.
Stało się to po tym, kiedy Irlandczycy znali oferty PKO BP i BNP.
Po madryckiej eskapadzie, AIB powiadomił oferentów, że czeka na wiążące oferty do piątku 3 września. Wtedy PKO BP potwierdził formalnie, że gotów jest dać wyższą cenę pod warunkiem, że walutą transakcji będzie złoty. Przez kolejne dni nadal negocjował z Irlandczykami, kiedy w środę 8 września pojawiły się pierwsze informację, że przetarg wygrał Santadner, znacząco podnosząc cenę w stosunku do oferty z 20 sierpnia.
— Kluczowe jest pytanie, jakie informacje otrzymał Santander, że w ciągu 10 dni podniósł cenę? — pyta nasz rozmówca.
I dodaje:
— Z uwagi na wagę transakcji dla polskiego sektora bankowego i istotne wątpliwości prawne, cały proces prześwietli prawdopodobnie Komisja Nadzoru Finansowego — mówi nasz rozmówca.
Wiadomo, że Hiszpanie szybko zgody nie dostaną. Jak podała PAP, Stanisław Kluza, przewodniczący KNF, poinformował, że nadzór podejmie decyzję "raczej w miesiącach niż w tygodniach".
— Będziemy analizowali otrzymane od Santandera dokumenty. Będziemy analizowali sytuację finansową tego banku, w tym m.in. jego zaangażowanie w długi takich krajów jak Grecja, Irlandia i Portugalia oraz portfel subprimowy zarówno w kredytach konsumenckich, jak i hipotekach — powiedział Stanisław Kluza.
Niewykonalne
Nasz anonimowy rozmówca sugeruje, że AIB dlatego tak zależało na Santanderze, bo "w pakiecie" z BZ WBK może on kupić również amerykańskie oraz brytyjskie aktywa Irlandczyków, na czym bardzo im zależy.
— Santander powinien racjonalnie oczekiwać około 11 proc. zwrotu z inwestycji. W tym przypadku nie jest to możliwe. Przeliczając cenę, jaką zapłaci oraz uwzględniając dostępne prognozy wyników BZ WBK, nie ma szans na taki zwrot — twierdzi nasz rozmówca.
Wytłumaczenie jest jedno: Hiszpanie dali 100 mln EUR więcej niż PKO BP, ponieważ wyższą cenę będą mogli skompensować przy kupnie pozostałych zagranicznych aktywów AIB.
Przegrana PKO BP mocno zaskoczyła decydentów politycznych, którzy włożyli niemało wysiłu w kupno BZ WBK. W proces zaangażował się m.in. Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy Premierze. Przeciwko wypowiadał się z kolei Leszek Balcerowicz, były prezes NBP. Lektura forów internetowych jednoznacznie pokazuje, że pracownicy BZ WBK cieszą się z takiego obrotu sprawy. Ewentualna fuzja z PKO BP oznaczałaby jedno — konieczność zwolnień. Konkurenci taki koniec przetargu oceniają z mieszanymi uczuciami. Gdyby PKO BP kupił BZ WBK, przez dwa lata byłby zajęty sobą. Wejście Santandera też specjalnie ich nie przeraża. Hiszpanie uchodzą za konserwatystów i na wojnę cenową raczej nie pójdą.
Podpis: Eugeniusz Twaróg