Kraina owiana tajemnicą. A plaże ze złotym piaskiem i jedna trzecia wód termalnych Europy sprawiają, że to świetne miejsce na wypoczynek.
Biedna, brudna i śmierdząca.
Podróżując do Rumunii możemy się przekonać, jak bardzo stereotypowy obraz tego kraju odbiega od rzeczywistości.
Poznawanie kraju warto rozpocząć od Bukowiny, dziś podzielonej między Rumunię i Ukrainę. Niezwykle różnorodny region zamieszkują Rumuni, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy i Ormianie. Stolicą Bukowiny jest 120-tysięczna Suczawa, którą w 1497 r. nieskutecznie przez 21 dni oblegał Jan Olbracht.
Ziemia łagodności
W okolicach Suczawy znajdziemy najważniejsze zabytki kraju — malowane klasztory. Siedem najpiękniejszych zostało wpisanych na listę UNESCO. Największe wrażenie robią freski zdobiące ich zewnętrzne ściany oraz atmosfera skupienia panująca we wnętrzach surowych budowli. Freski nie spłowiały, a tajemnica ich trwałości pozostaje nieznana. Każdy zespół klasztorny utrzymany jest w innym kolorze: Voronet jest błękitny, Humor różowy, Mołdowica czerwony, a Sucevita — zielony. Za najciekawsze i najbardziej okazałe uważane są klasztory Voronet i Sucevita. Perłą cerkwi Voronet pozstaje malowidło Sądu Ostatecznego, zachowane na ścianie zachodniej. Klasztor Sucevita powstał najpóźniej, a z racji najbogatszych malowideł nazywany jest często „testamentem starej sztuki mołdawskiej”.
W centrum Bukowiny napotkamy ciekawostkę. Między Radowcami, Suczawą i Gura Humorului żyją mówiący archaiczną polszczyzną potomkowie Polaków. Ich obecność wiąże się z odkryciem w tym miejscu złóż soli kamiennej pod koniec XVIII w. Wówczas z okolic Bochni i Wieliczki sprowadzono tu kilkadziesiąt polskich rodzin. Później dołączyli osadnicy z innych stron naszego kraju (m.in. po powstaniu listopadowym i wrześniu 1939). Po 1989 r. nastąpiło odrodzenie polskiego życia na Bukowinie, zniszczonego w czasie II wojny światowej i po niej. Działalność wznowił Związek Polaków w Rumunii, a także powstałe jeszcze w okresie międzywojennym Domy Polskie. Dziś na Bukowinie mieszka około 3 tys. osób pochodzenia polskiego.
Bukowina to idealne miejsce, by skosztować rumuńskiej kuchni. Rumuni biesiadę zaczynają od aperitifu, na stół wędruje najczęściej śliwowica, palinka lub tuica (owocowa brandy). Jedzą dużo mięsa, głównie wieprzowinę, wołowinę i drób, gustują też w potrawach mącznych oraz w warzywach i owocach. Mięsa najczęściej przyrządzane są na grillu. Typowo rumuński smakołyk to danie o nazwie sarmale. Przypomina nasze gołąbki, a przyrządza się je z mielonego mięsa owijanego w liście kapusty lub winorośli.
Rumuński Kraków
Na granicy Transylwanii, Mołdawii i Wołoszczyzny leży Braszów. Uważany za jedno z najpiękniejszych miast w Rumunii, atmosferą przypomina Kraków. Znajdziemy tam wiele czarujących restauracji i pubów oraz przyjemne kawiarnie na rynku. Uwagę turystów zwraca doskonale zachowane stare miasto z Czarnym Kościołem (Biserica Neagra). Charakterystyczna budowla zawdzięcza nazwę pożarowi, który okopcił mury kościoła pod koniec XVII w. Co ciekawe, część sadzy usunięto w czasie remontu. We wnętrzu kościoła wzrok przyciąga kolekcja 120 orientalnych dywanów przywiezionych tu jako wotum dziękczynne.
Nieco bardziej na zachód, przy granicy z Węgrami, leży Timisoara. Tutaj w 1989 r. rozpoczęły się zamieszki, które doprowadziły do upadku reżimu Ceausescu. Timisoara została wówczas ogłoszona pierwszym wolnym miastem w Rumunii. Nazywana Małym Wiedniem, wypełniona jest habsburskimi zabytkami. Warto wybrać się na spacer po starym mieście, rozciągającym się w obrębie dawnej cytadeli, z której do dziś w całości zachował się tylko jeden bastion — Bastionul Theresia (bastion Teresy). Najciekawszym miejscem starówki jest Piata Unirii z rzędami secesyjnych kamieniczek, okazałą barokową figurą wotywną, otoczoną ozdobną balustradą, pośrodku skweru oraz dwuwieżową barokową fasadą katolickiej katedry z 1754 r. w pierzei wschodniej.
Na koniec kilka słów o stolicy Rumunii. Na pierwszy rzut oka nie zachwyca — piękne miejsca przeplatane są rzędami brudnych blokowisk. Wytrawny wędrowiec, nie zważając na fasadę miasta, postara się jednak wejść w głąb i odkryć owo mniej oczywiste, zaskakujące oblicze miasta. Z przekazów wiadomo, że było kiedyś naprawdę piękne. Niestety, padło ofiarą eksperymentu Nicolae Ceausescu. Dyktator zrównał z ziemią jedną piątą miasta, w tym 22 cerkwie, aby w tym miejscu wybudować betonowe gmachy dla swego reżimu. Jego dziełem jest monstrualny gmach rumuńskiego parlamentu, drugi po amerykańskim Pentagonie największy budynek świata.
Coś z dawnego Bukaresztu jednak ocalało. Jego urok tworzą śliczne małe cerkwie i zabytkowe klasztory, wspaniałe eklektyczne i neoklasycystyczne budowle oraz liczne ogrody i parki. Najbardziej reprezentacyjna ulica, Calea Victoriei, przypomina zabudową architekturę Paryża. Stoi przy niej wiele secesyjnych, reprezentacyjnych budowli, cerkwi, a także muzeów, teatrów, eleganckich sklepów i restauracji.