KRAJOWE PIERZE JEST ZA DROGIE DLA POLAKÓW
Producenci pierza żalą się, że w Polsce nie ma „kultury spania”. W naszym kraju pierzyna jest wielopokoleniowym dobrem. Tymczasem niemiecka gospodyni wymienia kołdrę średnio co pięć lat. I tylko dlatego nasi producenci jeszcze nie upadli.
Stanisław Łukowiak, prezes zarządu Zakładów Pierzarskich „Piórex” twierdzi, że w Polsce nie ma kultury spania.
— Gospodynie wolą wydać pieniądze na ładne ubrania i kosmetyki. Kiedy mają wyłożyć od 120 do 500 złotych na dobrą kołdrę, to się okazuje, że mają węża w kieszeni — uważa Stanisław Łukowiak.
W Polsce brak zainteresowania wyrobami z pierza spowodowany jest również przekonaniem, że wyroby te wywołują alergie. Wśród gospodyń panuje opinia, że w pierzu żyją roztocza.
— Uważam, że to przesada. Dobrze przygotowane pierze nikomu nie powinno zaszkodzić. Przy jego obróbce stosujemy niemieckie antyalergiczne środki piorące. Poza tym suszymy je w temperaturze stu stopni Celsjusza, więc żadne roztocza nie mają prawa przeżyć — mówi Stanisław Łukowiak.
Dobre, bo polskie
Polskie pierze ma renomę na całym świecie. Klimat w naszym kraju powoduje, że gęsi i kaczki porastają piórami dobrej jakości. Głównymi odbiorcami są Niemcy, USA i Japonia. Szacuje się, że 1100 ton pierza jest wywożone z kraju. W Polsce pozostaje 700 ton.
— Do Niemiec eksportuje się głównie pierze, natomiast nasz puch, który jest zbyt drogi na rynku europejskim, eksportujemy do Japonii — zauważa Tomasz Brus, kierownik działu drobiu i pierza Animexu.
— Niemieccy sprzedawcy — reklamując kołdry i poduszki — kładą nacisk na to, że są one z polskiego pierza. Tamtejszych klientów nie zraża to, że są one droższe od innych wyrobów. Dla nich liczy się jakość — twierdzi Stanisław Łukowiak.
Mimo to na rynku niemieckim nie ma polskich wyrobów. Kołdry i poduszki mają metki niemieckich producentów, jedynie pierze jest polskie. W „Pióreksie” sądzą, że nie ma szans na wejście na tamtejszy rynek z całkowicie polskimi wyrobami. Jest on zdominowany przez kilka firm, które są potentatami w tym segmencie rynku.
Tańsze, bo chińskie
W kraju wyroby pierzarskie nie cieszą się zbyt dużym powodzeniem. Są za drogie. Przegrywają z wyrobami z wełny i tworzyw sztucznych.
— W pierzu panuje dekoniunktura. Nasz kraj to niewdzięczny rynek zbytu. Produkcja gotowych wyrobów, kołder i poduszek była dla nas działalnością uboczną. Ostatnio wycofaliśmy się z niej całkowicie — mówi Alina Dominiczak, prezes ds. handlu firmy Drop.
Drop sprzedaje pierze głównie do Niemiec. W Polsce odbiorcami są przedsiębiorstwa handlowo- -usługowe i małe zakłady produkujące pościel.
Jest jeszcze inna strona medalu. Polskie pierze przegrywa w kraju z konkurencyjnymi wyrobami z Chin, Białorusi i Ukrainy. Producenci stosujący nowoczesne technologie przegrywają również z rodzimymi małymi firmami.
— Krajowy konsument szuka głównie produktu taniego. Natomiast dobre wyroby pierzarskie wymagają specjalistycznej obróbki, a to kosztuje. Małe firmy nie piorą pierza i dodatkowo kupują tańsze chińskie. Dlatego w Polsce przegrywamy cenowo — podsumowuje Stanisław Łukowiak.
UWAGA NA JAKOŚĆ: W Polsce istnieje tendencja do wczesnego uboju ptaków. To pogarsza jakość pierza, przez co stajemy się mniej konkurencyjni — mówi Tomasz Brus, kierownik działu drobiu i pierza Animeksu. fot. Grzegorz Kawecki