— Po pięciu latach doczekaliśmy się na wyrok sądu! Sąd Okręgowy zasądził na rzecz Krakowa od skarbu państwa prawie 4 mln zł plus odsetki — napisał na swoim profilu na Facebooku Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.

To jeszcze nie finał sporu dotyczącego finansowania tzw. zadań zleconych. Wyrok w sporze pomiędzy samorządem i wojewodą nie jest prawomocny, ale miasto ma powód do zadowolenia — to pierwsze takie rozstrzygnięcie w historii. Na razie samorząd nie świętuje sukcesu. Jacek Majchrowski spodziewa się, że Prokuratoria Generalna będzie się odwoływać od postanowień sądu, żeby — jak pisze — „przeciągnąć sprawę”.
— Jeżeli wygramy, to dopiero za kilka lat. Może nawet się okazać, że pieniądze w wyniku wyroku otrzymamy już w zmienionej sytuacji politycznej, że zapłaci kolejny rząd. Nasz nacisk powinien jednak doprowadzić do zmian w finansowaniu — pisze dalej prezydent Krakowa.
Problem apolityczny
Spór toczy się niezależnie od zmieniających się rządów — obejmuje wydarzenia z roku 2011, czyli czasów, kiedy premierem był Donald Tusk. Miasto uznało, że gminna kasa zbyt mocno schudła z powodu tzw. zadań zleconych (określonych ustawą), czyli zadań z zakresu administracji rządowej, które w imieniu państwa realizuje samorząd. Zgodnie z prawem to państwo powinno je sfinansować, przyznając samorządowi tzw. dotacje celowe. Są to inne zadania niż tzw. zadania własne gminy, które powinna ona finansować z własnego budżetu (z pewnymi wyjątkami), np. zapewnienie lokalnego transportu zbiorowego (utrzymanie linii autobusowych czy tramwajowych).
— Od wielu lat, dotacje celowe ustalane są przez państwo na zbyt niskim poziomie i nie zapewniają pokrycia kosztów ponoszonych przez miasto. Dlatego w 2013 r. Kraków wystąpił przeciwko skarbowi państwa reprezentowanemu przez Wojewodę Małopolskiego z powództwem o zapłatę różnicy pomiędzy poniesionymi przez miasto wydatkami na wykonywanie zadań zleconych z zakresu administracji rządowej a wysokością otrzymanej dotacji — informuje Paweł Mach z Urzędu Miasta Krakowa.
Samorząd policzył, że, niezależnie od dotacji celowej, z własnego budżetu musiał wyłożyć dodatkowo ponad 5,4 mln zł. Sąd najwyraźniej nie uznał wszystkich roszczeń miasta, bo orzekł, że należy mu się 4 mln zł rekompensaty (plus odsetki). Na razie wyrok ogłosił ustnie. Strony czekają na pisemne uzasadnienie. Do zadań zleconych należą m.in. prowadzenie akt stanu cywilnego, wydawanie dowodów osobistych, załatwianie spraw meldunkowych. Koszty jakie podliczył Kraków dotyczyły tylko zadań realizowanych przez dwie jednostki — Urząd Stanu Cywilnego i Wydział Spraw Administracyjnych.
— Wyrok nie jest prawomocny i obu stronom przysługuje od niego apelacja — podkreśla Paweł Mach.
Choć nieprawomocny, może być przełomowy. Eksperci podkreślają, że ma charakter uniwersalny, bo dotyczy problemu, który dotyczy niemal każdej gminy i trwa od wielu lat.
Bunt samorządów
— W 2013 roku mówiłem w jednym z wywiadów: „Musi się zmienić polityka rządu. Teraz jesteśmy traktowani jak gospodarstwo pomocnicze rządu, a nie jako partner. W tym jest problem — pisze na ten temat w swoim poście Jacek Majchrowski.
W wywiadzie do którego się odwołuje mówi też o tym, że liczy na to, że inne samorządy pójdą w ślady Krakowa.
— Dobrze, że do takiej sprawy doszło i dobrze, że sąd wydał jednoznaczny wyrok.Trzeba jednak podkreślić, że jeżeli zostanie on utrzymany w drugiej instancji to i tak ma on charakter indywidualny i dotyczy tylko konkretnej sprawy Krakowa. To jest więc dla miasta dobra wiadomość, ale jeszcze nie przełomowa — uważa Marcin Wajda, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej, ekspert samorządowy.
Wyrok w sprawie Krakowa nie musi oznaczać, że podobne wyroki mogłyby zapaść, gdyby inne gminy poszły do sądu, albo gdy miasto Kraków pozwie skarb państwa za inne zadania zlecone.
— O tym, żeby pójść w ślady Krakowa mogą zdecydować się tylko duże i stosunkowo bogate gminy, ze względu na koszty procesu sądowego. Gdyby okazało się, że więcej samorządów się na to zdecyduje i sprawa trafi do Sądu Najwyższego, który przyjmie korzystną dla samorządów wykładnię, to miałoby to duże konsekwencje dla finansów publicznych. To jest problem, który dotyczy wielu gmin. Od lat w Polsce, niezależnie od tego, kto sprawuje rząd, mamy do czynienia z przenikaniem deficytu budżetowego z poziomu centralnego na samorządowy, chociaż z drugiej strony gminy też nieco zawyżają koszty realizacji zadań zleconych. Każdy po prostu dba o budżet, którym sam zarządza — dodaje Marcin Wajda.
Jakie konsekwencje ma krakowski wyrok dla budżetu centralnego. Na razie nie można tego ocenić.
— Nie komentujemy wyroku, bo nie jesteśmy stroną w tej sprawie. Wyrok nie jest prawomocny, będziemy czekać na dalszy rozwój wydarzeń — informuje biuro prasowe Ministerstwa Finansów.