Kto rozbroi demograficzną bombę

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2012-10-15 00:00

Wysoka dzietność i silna aktywność zawodowa kobiet. Rząd chce sprowadzić do Polski skandynawski model.

W polityce prorodzinnej Polska ma brać przykład ze Szwecji — w piątkowym przemówieniu premier Donald Tusk kilkakrotnie powoływał się na rozwiązania skandynawskiego sąsiada. Po pierwsze — rząd proponuje rodzicom możliwość wydłużenia urlopu macierzyńskiego z pół do roku. Kto się zdecyduje na dłuższy urlop, ma otrzymywać 80 proc. wynagrodzenia (przy półrocznym — 100 proc.).

None
None

— Przedstawimy projekt takiego rozwiązania Sejmowi. Mam nadzieję, że zmiany wejdą w życie późnym latem 2013 r. — mówił premier Donald Tusk.

Gardłowa rewolucja

Rząd ma zainwestować także w żłobki i przedszkola. Premier nie wymienił konkretnych kwot ani źródeł finansowania, ale zapowiedział, że od 2015 r. każde dziecko w Polsce będzie miało zagwarantowane miejsce w publicznych żłobkach i przedszkolach. W dół pójdą też opłaty pobierane przez placówki. Uruchomiony ma zostać również program „mieszkanie dla młodych”, zakładający dofinansowanie 10-15 proc. zakupu nieruchomości. Tu też premier nie przedstawił szczegółów ani źródeł finansowania programu.

— Polityka prorodzinna to jedyny obszar, co do którego przejdzie mi przez gardło słowo „rewolucja”. Takiej rewolucji na rzecz dzietności, bezpieczeństwa matki, która decyduje się wraz z ojcem na urodzenie dziecka. Takiej rewolucji Polska potrzebuje, bo dotychczasowe działania nie przyniosły efektu — mówił Donald Tusk.

Wiatr z północy

Zapowiadane rozwiązania zaczerpnięte są z modelu szwedzkiego. To jedyny kraj w UE, w którym płatny urlop macierzyński trwa rok. Szwecja uznawana jest też za państwo o najlepiej rozwiniętym systemie żłóbków i przedszkoli.

Skutek? Wśród krajów rozwiniętych. Szwecja ma jeden z najwyższych wskaźnik dzietności. Według danych OECD, statystyczna Szwedka rodzi w ciągu życia 1,98 dziecka. To i tak za mało — by populacja się nie kurczyła (do tego potrzebny jest wskaźnik na poziomie powyżej 2), ale to nieporównywalnie lepszy wynik niż w Polsce, gdzie statystyczna kobieta rodzi zaledwie 1,38 dziecka. Jesteśmy pod tym względem w ogonie Europy.

Są obawy, że długi urlop macierzyński może wypychać młode kobiety z rynku pracy. Pracodawca może mniej chętnie zatrudniać osoby, które mogą zniknąć na rok z rynku pracy. Przykład Szwecji pokazuje jednak, że nie musi tak być. Wskaźnik aktywności zawodowej kobiet jest w skandynawskim królestwie bardzo wysoki.

Wyniósł w 2011 r. 77,2 proc. — najwięcej w całej UE. Średnia unijna wynosi 62,3 proc., w Polsce — 57,6 proc. Dlatego eksperci chwalą decyzję rządu, by pójść śladem Szwecji.

— Demografia może być główną barierą rozwojową Polski. Dobrze, że premier dostrzegł wreszcie ten problem — mówi Marek Goliszewski, szef Business Centre Club. Jacek Rostowski zapowiedział, że zmiany będą kosztowały budżet 2 mld zł, a Władysław Kosiniak, minister pracy zadeklarował jedynie, że „pieniądze się znajdą”. Mieszane uczucia ma też Stanisław Kluza, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej, były szef Komisji Nadzoru Finansowego.

— Rząd PO — PSL przez ostatnie pięć lat właściwie zupełnie nie zajmował się demografią. Dobrze, że ten temat wreszcie został dostrzeżony, ale na razie zapowiedzi premiera to tylko słowa rzucone na wiatr. Zabrakło konkretów. Premier nie przedstawił wyliczeń, jakim nakładem finansowym zamierza wspierać dzietność oraz jaki cel chce osiągnąć. Liczę, że wkrótce poznamy te szczegóły, mając w pamięci, jaką skrupulatnością obliczeniową wykazywał się minister finansów wobec pomysłów opozycji — mówi Stanisław Kluza.

Zaznacza on, że program prorodzinny mógłby być szerszy.

— Dłuższy urlop macierzyński nie rozwiązuje problemu kobiet, które nie mają pracy, a chciałyby urodzić dziecko, albo nie mogą znaleźć zatrudnienia po porodzie i odchowaniu potomka. Ponadto państwo powinno wspierać osoby, które decydują się na rodzicielstwo kosztem życia zawodowego. Z punktu widzenia państwa to inwestycja w kapitał ludzki — uważa Stanisław Kluza.