Do restauracji Kultura wpadliśmy niby przez przypadek. W rzeczywistości zainspirował nas renomowany duet jej właścicieli (do tego smakoszy): Anna Zielińska (cukiernia Mysianka) i Tomasz Przybora (restauracja Dyspensa). Także znakomity adres. Restauracja znajduje się w kompleksie odnowionego niedawno kina Kultura. Ze wspaniałym widokiem na Krakowskie Przedmieście. Wyjątkowości wnętrzu nadają postacie światowego kina subtelnie ujęte na ścianie lokalu.
RZADKIE ZUPY
A co w menu? Dużo dań kuchni polskiej, a także międzynarodowej. Z zup rzadko widziane w restauracjach szczawiowa z jajkiem i rosół z lanymi kluskami. Z przystawek wahaliśmy się między tatarem po polsku a vitello tonnato (cielęcina w sosie tuńczykowym). Ostatecznie wybraliśmy ser kozi na grzance z grillowaną papryką i cukinią. Nasz opiekun (Grzegorz Nowak) delikatnie zasugerował, by dla towarzystwa spróbować kieliszka domowego białego wina Lagarde, 2012, Colombard/Ugni Blanc, Comte Tolosan, Francja. Początkowo mieliśmy opory, bo z tymi domowymi po restauracjach bywa bardzo różnie. Tym razem okazało się być akurat dobrze, nawet temperatura wina była taka jak trzeba (dyskretnie zmierzyliśmy). Jako przerywnik przypłynęła do nas zupa rybna. Delikatnie pikantna, dobra! Dla porządku spróbowaliśmy do niej ponownie domowego Francuza (z góry wróżąc klęskę). Zupy z winami się raczej nie lubią. W tym przypadku (ku naszemu zaskoczeniu) było im ze sobą całkiem nieźle.
WYBREDNE BROKUŁY
Zdań głównych kilka braliśmy pod uwagę. Pieczoną kaczkę, sztukę mięs w sosie chrzanowym i zrazy zawijane w sosie z borowików z kaszą gryczaną i buraczkami. Po długich wahaniach wybraliśmy jednak pieczoną łopatkę jagnięcą w jarzynach. Była mięciutka i znakomita. Pojawił się problem, co dobrać do niej z raczej skromnej karty win. Zwłaszcza, że łopatce towarzyszyły brokuły, a te pod względem wina są bardzo wybredne. Przekornie poprosiliśmy opiekuna, by coś dla nas wybrał (oczekując wpadki). Zaproponował Australijczyka Shiraz Bin 50, 2012, Lindemans. Jak było? Krótko mówiąc: dobrze. Nawet brokuły piszczały ze szczęścia.
UŚMIECHNIĘTA BEZA
Największy problem mieliśmy w Kulturze z wyborem deseru. Jest ich tam dużo, a nazwy brzmią smakowicie: creme brulee, parfait migdałowo-orzechowy, szarlotka z lodami, tort czekoladowy bitter — by wymienić kilka. Przed wyborem skrzyżowaliśmy je z kartą win. Deserowych partnerów do nich jednak w niej nie było. Ostatecznie poprosiliśmy o bezę otuloną kremem mango. Podsunęliśmy jej pod pyszczek kieliszek Cointreau. Wyraźnie przebiegały po niej dreszcze. Opiekun zaproponował kieliszek likieru Passoa. Było lepiej, beza się nawet kulturalnie uśmiechnęła. &
Restauracja Kultura
Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieście 21/23
Ogólne wrażenie 5,0
Karta win 3,5
Potrawy 5,0
Wystrój wnętrza 5,0
Obsługa 5,0
Na biznes lunch 5,0
Na obiad z rodziną 4,0