Po globalnym kryzysie gospodarczym udało się już częściowo posprzątać, ale wciąż są sektory gospodarki, które ucierpiały na tyle mocno, że do pełni zdrowia im daleko. Szczególnie poturbowany został rynek pracy. Obecnie stopa bezrobocia powoli wraca do przedkryzysowego poziomu, ale wciąż problemy z pracą mają młodzi i nadal wysoki jest odsetek długotrwale bezrobotnych. Ponad 900 tys. osób — dwie trzecie bezrobotnych w Polsce — nie ma zatrudnienia co najmniej rok, i to ich wziął sobie szczególnie do serca resort pracy.

Na pomoc bezradnym
Pilotażowy program aktywizacji osób długotrwale bezrobotnych za pośrednictwem agencji zatrudnienia skończył się w ubiegłym roku. Dla resortu pracy efekt był na tyle zadowalający, że nowe instrumenty doczekały się specjalnej ustawy.
Obecnie już we wszystkich województwach bezrobotni wracają na rynek pracy dzięki wspólnemu wysiłkowi. Zyskują osoby bez zajęcia, a agencje zarabiają na tym pieniądze, o ile ich praca jest efektywna. Model jest prosty: 20 proc. ceny przysługuje agencji za diagnozę potrzeb aktywizacyjnych, a 80 proc. za doprowadzenie do zatrudnienia i utrzymanie w zatrudnieniu przez pół roku.
— Program prowadzony jest we wszystkich województwach i bierze w nim udział około 10 agencji. Zasady są bardzo wymagające dla agencji zatrudnienia, bo po pierwsze — program ma charakter zdecentralizowany i jest określony w czasie, a po drugie — operatorzy (agencje) dostają zapłatę z Funduszu Pracy dopiero wówczas, jeśli osiągną wymagane przez nas efekty — mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy.
Do programów kierowani są długotrwale bezrobotni, którzy nie pracowali minimum 12 miesięcy, a w praktyce kilka lat. Mogą to być osoby bez kwalifikacji, z różnymi dysfunkcjami, które utrudniają im znalezienie pracy. — Dzisiaj w programie bierze udział blisko 20 tys. bezrobotnych — informuje wiceminister.
Ciężka batalia
Już pilotaż pokazał, że dla agencji zatrudnienia nie będą to łatwe pieniądze, a przywracanie długotrwale bezrobotnych to żmudna praca.
— Obecnie w programie biorą udział jedynie wybrane powiaty, od przyszłego roku chcemy, żeby była to większość. To jest dla nas najlepsza metoda, żeby szybko poradzić sobie z długotrwałym bezrobociem i zdobyć dla gospodarki niewykorzystany kapitał ludzki. To także najlepsza forma przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu,popadania w bierność zawodową i uzależnienie od świadczeń socjalnych — uważa Jacek Męcina. Chociaż na program w ciągu trzech lat zaplanowano w kasie państwa blisko 250 mln zł, to rzeczywiste wydatki będą niższe.
— Oczywiście efektywność programu nie będzie 100-procentowa. Zakładamy, że średnio w Polsce maksymalnie 40-50 proc. bezrobotnych objętych tym programem znajdzie trwałe zatrudnienie albo przynajmniej znów zbliży się do rynku pracy, a nie będzie z niego strukturalnie wykluczona — podkreśla wiceminister.
Rząd będzie płacił tylko wówczas, gdy uda się osiągnąć właśnie 40-50-procentowy poziom zatrudnienia wśród tych bezrobotnych. Chociaż cel nie wydaje się szczególnie ambitny, to i tak ma, zdaniem resortu, przynieść lepsze efekty niż w podobnych programach w Unii Europejskiej, gdzie mniej niż jedna trzecia bezrobotnych znajduje pracę.
— Postawiliśmy przed agencjami jasne cele: po ukończeniu wszystkich działań aktywizacyjnych, aby osiągnięty był pełny cel efektywnościowy, bezrobotny musi mieć zatrudnienie przez co najmniej 3 miesiące. Żeby jednak operator osiągnął pełną płatność, musi to być okres 6-miesięczny — informuje Jacek Męcina.
— Państwo płaci tylko wówczas, gdy zostaną osiągnięte konkretne efekty. Nie było od lat metody na rozwiązanie problemu długotrwale bezrobotnych — twierdzi wiceminister.
Według założeń, w ciągu dwóch lat liczba długotrwale bezrobotnych powinna stanowić około 30 proc. ogółu niezatrudnionych, a stopa bezrobocia w całej gospodarce spaść do 7 proc. Nawet jeśli to się uda, resort pracy nie zamierza spocząć na laurach.
— Wiemy już, że po okresie budowania kompetencji polskich agencji warto, aby na wzór brytyjski brały one udział w wieloletnich programach. Wtedy wybieramy operatora, który dobrze sobie radzi na rynku i oferuje najlepszej jakości usługę, i proponujemy mu program pięcioletni dla 10 tys. długotrwale bezrobotnych i osób najbardziej oddalonych od rynku pracy — mówi Jacek Męcina. To powinno dać więcej zarobić agencjom i pomóc większej liczbie osób bez pracy.
Biznes może się uczyć
Zanim program dla bezrobotnych przyniesie oczekiwane efekty, resort pracy chce zaszczepić jego główne idee przedsiębiorcom.
— Skoro państwo znalazło dla agencji rolę w pomaganiu ludziom w wyjściu z długotrwałego bezrobocia, to chciałbym też, żeby biznes się w to włączył i wykorzystywał z pożytkiem dla gospodarki ich kompetencje — uważa Jacek Męcina. Jego zdaniem, firmy mogą korzystać z agencji zatrudnienia przy restrukturyzacji swoich biznesów.
— Zamiast przyznawać wysokie odprawy z tytułu zwolnień grupowych w pakiecie z bezrobociem, stosować prewencję i formy rekonwersji zewnętrznej — mówi wiceminister. Gdzie leżą zyski dla przedsiębiorców? Firmy nie muszą płacić kosztownych i wielomiesięcznych odpraw, a poszukujące pracowników płacić za coraz bardziej kosztowne procesy rekrutacji.
— Wszyscy zyskają: państwo, pracodawcy, pracownicy i same agencje — uważa Jacek Męcina.