Lewa wódka czy akcyza
Tegoroczna podwyżka akcyzy na wyroby spirytusowe o 5 proc. od stycznia i dalsze 4,5 proc. od września — zbulwersowała branżę. Hurtownicy i detaliści obawiają się, że cienko przędące Polmosy będą zmuszone wrzucić to dodatkowe obciążenie w cenę swoich wyrobów. To zaś, skarżą się handlowcy, popsuje do reszty alkoholowy rynek zalewany, ich zdaniem, rzeką lewej wódki.
Jest ogólną prawidłowością, że spożycie alkoholu w krajach, które wyszły z mroku komunizmu, bardzo spadło. Tak przynajmniej twierdzą statystyki. Handlowcy gremialnie uważają jednak, że Polacy wcale mniej nie piją, a tylko mniej kupują wódki w sklepach. Wesela, które kiedyś obsługiwał Pewex, teraz nagminnie zaopatrują handlarze alkoholi pozamonopolowych. Są one do kupienia na każdym targu i bazarze. Lewa wódka staje się nie do odróżnienia od „normalnej”.
Do Polski przesiąkają też ogromne ilości alkoholi mocnych z krajów sąsiednich, ponieważ wszędzie dookoła są one tańsze niż w tej części Europy, w której wysokość akcyzy określa prof. Leszek Balcerowicz.
„Supermarket news”
2/1999