Biznes nie ma płci to slogan. Liczby mówią co innego

Marta Prus
opublikowano: 2025-11-21 14:37

Kiedy Dorota Czekaj współzakładała fundację Sieć Przedsiębiorczych Kobiet, często słyszała: biznes nie ma płci. Minęło 12 lat, a mimo wysokich kompetencji Polek ich reprezentacja na szczytach firm wciąż jest za niska. Główni winowajcy to brak widoczności i opór otoczenia, które blokują kobietom drogę do rozwoju.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Założona w 2014 r. fundacja Sieć Przedsiębiorczych Kobiet od początku mierzyła się z rynkowym paradoksem. Choć wiele instytucji uważało, że specjalne wsparcie dla kobiet to zbędny luksus, bo przecież „biznes nie ma płci” – liczby mówią co innego.

Polki to niedoceniana siła: ponad 883 tys. prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą (dane Pracodawców RP, koniec 2023 r.), a 48 proc. deklaruje posiadanie kompetencji do prowadzenia firmy – to jeden z najwyższych wskaźników w Unii Europejskiej.

Te imponujące fakty zderzają się jednak z rzeczywistością. W 2019 r. kobiety stanowiły zaledwie 13,8 proc. członków władz polskich spółek giełdowych. Co gorsza, w zarządach i radach nadzorczych dużych spółek, zwłaszcza skarbu państwa, reprezentacja kobiet spada, plasując nas poniżej średniej europejskiej. To dowód na istnienie niewidzialnej bariery utrudniającej awans na najwyższe szczeble decyzyjne.

Potwierdza to unijna dyrektywa „Women on boards”, która ma zmusić duże spółki giełdowe (zatrudniające ponad 250 osób) do zwiększenia udziału kobiet. Cel? Do połowy 2026 r. firmy muszą osiągnąć 33 proc. udziału kobiet na wszystkich stanowiskach dyrektorskich lub 40 proc. w organach niewykonawczych.

Syndrom oszusta to mocna bariera

Na spotkaniach fundacji Sieć Przedsiębiorczych Kobiet obowiązuje prosta zasada: każda uczestniczka ma kilkadziesiąt sekund, by opowiedzieć o sobie, swojej firmie i tym, czego szuka. Dla wielu to zaskakująco trudne zadanie.

– Odzywa się w nas mechanizm obronny, wychowano nas, by nie chwalić samych siebie, ale utrudnia to zapamiętanie osoby w kontakcie biznesowym. Jest również symptomem braku wiary we własne siły i nieumiejętności zwaloryzowania swoich osiągnięć – tłumaczy Dorota Czekaj, prezeska Sieci Przedsiębiorczych Kobiet.

Wieloletnie badania fundacji wykazały, że główne bariery rozwoju mają charakter psychologiczny i środowiskowy, a nie tylko finansowy. Główne problemy to brak wiary we własne siły i wsparcia otoczenia. Najczęściej identyfikowanym wrogiem jest jednak syndrom oszusta – przekonanie, że sukces to dzieło przypadku, a nie kompetencji.

Kobiety, mimo posiadanych kompetencji, wycofują się z inicjatyw. Rezygnują z pomysłów w obawie przed oceną czy hejtem, zwłaszcza w środowiskach zdominowanych przez mężczyzn.

– Ten lęk często powstrzymuje kobiety przed pokazaniem potencjału. Dlatego tak ważna jest praca nad widocznością – zarówno wewnętrzną, związaną z pewnością siebie, jak i zewnętrzną, czyli komunikacją z otoczeniem – podkreśla Danuta Rolinger-Bednarska, prezeska Rolinger PR i współtwórczyni Akademii Widocznych Liderek.

Bariery pojawiają się także na zewnątrz. Bliscy, często w dobrej wierze, odradzają kobietom ambitne kroki zawodowe, przestrzegając przed ryzykiem czy ekspozycją w mediach. Deklaratywne wsparcie często kończy się w momencie, gdy liderka realnie staje się widoczna – zabiera głos w debacie, pojawia się w mediach lub obejmuje stanowisko w zarządzie.

– Na poziomie deklaracji otoczenie chętnie wspiera kobiety, ale do momentu, gdy stają się bardziej widoczne i zaczynają grać pierwsze skrzypce w dyskusji publicznej. Wtedy pojawiają się głosy: po co ci to, narażasz się na hejt, przecież wszystko jest dobrze i działa – twierdzi Danuta Rolinger-Bednarska.

Zmiana zaczyna się teraz

Widoczność jest dziś najważniejsza w budowaniu zaufania. Ludzie kupują już nie tylko produkt, ale i osobowość, autentyczność oraz wartości stojące za firmą. Statystyki potwierdzają przewagę liderek, które są widoczne: 65 proc. Polaków lepiej ocenia firmy, których szefowie i szefowe są aktywni w mediach i na portalach społecznościowych (raport „Marki osobiste – ich siła i wpływ”).

W odpowiedzi na te wyzwania fundacja Sieć Przedsiębiorczych Kobiet i agencja Rolinger PR stworzyły Akademię Widocznych Liderek. To program, który ma dostarczyć praktyczne narzędzia wspierające transformację i osiągnięcie pełnego potencjału.

Interaktywne warsztaty (pięć masterclassów) skupiają się na przezwyciężaniu wewnętrznych blokad i syndromu oszusta, uczeniu się komunikowania osiągnięć bez fałszywie rozumianej skromności, budowaniu spójnej i odważnej obecności w przestrzeni publicznej.

Uczestniczki pracują nad krótkim, zapamiętywalnym przedstawieniem siebie, historią „gotową na scenę” oraz planem obecności w mediach i mediach społecznościowych. Ważną częścią jest też współpraca z mediami: przygotowanie pitchu medialnego, oswojenie się z wywiadami i wystąpieniami publicznymi oraz zrozumienie, jak działa ekosystem medialny.

– Im bardziej my będziemy chciały być widoczne w tej przestrzeni, tym łatwiej będzie też innym kobietom, naszym młodszym koleżankom z pracy czy córkom – twierdzi Dorota Czekaj.

Ambicje tej inicjatywy sięgają dalej niż cykl warsztatowy. Wizja długoterminowa zakłada mierzenie realnego wpływu programu na rozwój firm uczestniczek, ich awanse, obecność w zarządach oraz skalę prowadzonych biznesów. Zakłada też budowę szerokiej, widocznej sieci ekspertek, które staną się inspiracją dla kolejnych pokoleń, realnie zmieniając krajobraz polskiego biznesu i zmniejszając dysproporcje na najwyższych szczeblach zarządczych.

Odrobina równowagi

W wolnym czasie liderki stawiają na świadomą regenerację. Dorota Czekaj łapie równowagę dzięki jodze, kontaktowi z naturą i jeździe konnej, którą dzieli z dziećmi. Danuta Rolinger-Bednarska ładuje baterie w ciszy, ogrodzie, książkach i obcowaniu ze sztuką.

– Wierzę, że moment, w którym ktoś zaczyna wierzyć w siebie i wychodzi z cienia, to chwila prawdziwego przełomu, nie tylko w biznesie, lecz także w życiu – podsumowuje Dorota Czekaj.