Lista strachów ciepłownika

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-09-13 20:00

Wiele polskich ciepłowni nie ma pieniędzy na węgiel. Jak już ma, to nie wie, skąd go importować. Nawet jeśli wie, to i tak dostaje czasem czarne błoto.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się, co uczestnicy ciepłowniczego forum w Międzyzdrojach mówili w kuluarach o:

  • zagranicznych bankach
  • państwowych bankach
  • jakości węgla sprowadzanego w panice z zagranicy
  • możliwych rekompensatach
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W poniedziałek Bank Pekao ogłosił powrót do finansowania węgla, a we wtorek, nadal w trakcie Forum Ciepłowników Polskich w Międzyzdrojach, ciepłownicy podzielili się trudnymi doświadczeniami w kontaktach z bankami.

– Relacje są dużo bardziej skomplikowane niż kiedyś. Banki patrzą trzy razy na każdy wniosek, ponadto to, co kiedyś załatwialiśmy z placówką w Gdańsku, dziś przesyłane jest do centrali do Paryża. Wygląda na to, że jesteśmy branżą niebezpieczną – mówi Marcin Lewandowski, prezes GPEC, firmy ciepłowniczej z Gdańska.

Pierwsza strata
Pierwsza strata
Marcin Lewandowski, prezes gdańskiego GPEC, pracuje w grupie od 12 lat i nie pamięta, by poniosła w tym czasie stratę. Teraz strata jest, bo rosnących kosztów nie da się w tej branży przerzucić na klientów.
Szymon Łaszewski

Zrobiło się trudniej

Z doświadczeń Marcina Lewandowskiego wynika, że polska branża ciepłownicza, oparta w większości na spalaniu węgla, ma dziś z przyczyn klimatycznych trudniejsze relacje z bankami. Dodatkowo niedobór węgla na rynku jest ważnym czynnikiem ryzyka, a jeszcze ważniejszym – bliskość działań wojennych. W efekcie wniosek o finansowanie może być procedowany nawet trzy miesiące.

– Jesteśmy po rozmowach z PKO BP i Pekao i sobie to chwalimy – mówi za to Marian Łyko, prezes krakowskiego MPEC.

PKO BP i Pekao to banki kontrolowane przez skarb państwa.

– Rozumieją, co się dzieje – dodaje Marian Łyko.

30 proc. pod ścianą

A co się dzieje? Z badania przeprowadzonego przez Izbę Gospodarczą Ciepłownictwo Polskie wynika, że 30 proc. firm ciepłowniczych w kraju deklaruje brak zdolności kredytowej. 70 proc. wskazuje z kolei, że potrzebuje wsparcia pieniędzmi publicznymi. Węgla brakuje, co wynika z nałożenia embarga na węgiel z Rosji. Z tego samego powodu surowiec jest drogi i pośpiesznie sprowadzany do Polski z całego świata.

– Te 30 proc. firm, które nie mają zdolności kredytowej, naprawdę nie widzą żadnego wyjścia z sytuacji. Nadchodzi sezon grzewczy, a na placu nie ma węgla – komentuje w kuluarach ciepłownik z południa Polski.

Sam ma możliwość zwrócenia się o pomoc do miasta, ale ciepłownia, która należy do prywatnego podmiotu, takiej możliwości może nie mieć. Wsparcie jest potrzebne choćby do wzięcia kredytu. Pekao podobno jeszcze dwa tygodnie temu odprawiało ciepłowników z kwitkiem. Szczęśliwie dla branży z kołem ratunkowym w postaci gwarancji wyszedł bank BGK.

Błotko z daleka

Nawet jeśli ciepłownia ma akurat pieniądze, to jeśli się na globalnym handlu nie zna, może wyrzucić duże sumy w błoto, i to dosłownie.

Grzegorz Onichimowski, były wieloletni prezes Towarowej Giełdy Energii, opublikował w ostatnich dniach na Twitterze wideo pokazujące wodnistą czarną substancję, która jako węgiel przypłynęła z Indonezji do jednego z polskich portów. Wideo skomentował nam, anonimowo, jeden z najbardziej doświadczonych menedżerów wyspecjalizowanych w obrocie węglem. Stwierdził, że to surowiec złej jakości, ale nie beznadziejnej, tzn. po obróbce można go spalić w źródle wytwarzania. Jednocześnie sprowadzanie takiego surowca aż z Indonezji nie ma sensu, ponieważ węgiel tak niskiej jakości jest też w Polsce.

Rekompensaty wyczekiwane

Ciepłownictwo to sektor regulowany, któremu Urząd Regulacji Energetyki zatwierdza taryfy. Zwykle ustalane były raz w roku, a z rzadka ciepłownicy prosili o zmianę taryfy w trakcie roku. Teraz dynamika wydarzeń skłania do zmiany niemal wszystkich.

– W tym roku dostaliśmy już ponad 300 wniosków o zmianę taryfy – podaje Rafał Gawin, prezes URE.

Ceny ciepła pójdą w górę, ale tylko do ustawowego limitu, nad którym pracuje obecnie parlament. Jednocześnie ciepłownicy, ograniczeni tym limitem, będą mogli wystąpić o rekompensaty. Przedstawiciele branży martwią się, kiedy firmy otrzymają pieniądze. Im później, tym gorzej.