Zaczyna się zwykle tak samo: najpierw piątki z języka polskiego, potem najczęściej humanistyczne studia i pierwsze próby pisarskie do szuflady lub anonimowo do internetu. Pism literackich, które dawniej służyły pisarskim wprawkom i pomagały wstępnie weryfikować talenty, prawie już nie ma. Myli się jednak ten, kto myśli, że pierwszą powieść najtrudniej napisać. Schody zaczynają się dopiero, gdy chce się ją opublikować.



— Każdy ma nadzieję na odpowiedź w stylu „Rany boskie, gdzie się pani ukrywała przez tyle lat?”. Ale ja raczej byłam realistką — przyznaje Monika Białkowska, dziennikarka ogólnopolskiego tygodnika, która kilka miesięcy temu wysłała debiutancką powieść do kilku wydawców. Wysłała raczej na wszelki wypadek, bo i tak wiedziała, że sprawy musi wziąć w swoje ręce. Nie pomyliła się i usłyszała to, co wielu debiutantów: książka jest świetna, ale jest kryzys czytelnictwa i ryzyko wydawnicze, jakie niesie nieznany autor.
Zachęcona pozytywnymi recenzjami pierwszych czytelników sama zorganizowała skład książki, okładkę, redakcję i korektę oraz ustaliła koszty samodzielnego druku i promocji, a do końca października chce zebrać 15 tys. zł przez crowdfundingowy serwis WspieramKulturę.pl.
Jeśli jej się powiedzie, a „Sukienka ze spadochronu” odbije się pozytywnym echem wśród krytyków i czytelników, dołączy do wielu autorów, którzy właśnie przez self-publishing zyskali uznanie i literackie „nazwisko”. Należą do nich nie tylko legendy, takie jak Mark Twain czy Virginia Woolf, ale też świetnie sprzedający się autorzy współcześni, jak choćby Amerykanka Amanda Hocking, która w rok zarobiła na własnych e-bookach 2 mln USD. Polscy pisarze, którzy odnieśli sukces po autopublikacji, to m.in. Paweł Wimmer i Mariusz Zielke.
Dlaczego wydawnictwa tak rzadko publikują debiutantów? Przede wszystkim dlatego, że są wprost zalewani literacką twórczością początkujących autorów, z których mało który potrafi zwrócić na siebie uwagę. Agata Napiórska z Naszej Księgarni przyznaje, że co miesiąc wydawnictwo dostaje kilkadziesiąt dzieł od debiutantów. Zaczynają czytać wszystkie, ale najczęściej już po pierwszych akapitach orientują się, czy tego autora lub takiej historii akurat szukają.
— Bardzo pomaga załączenie streszczenia książki, ale najskuteczniej zwrócimy na siebie uwagę, biorąc udział w konkursie organizowanym przez wydawnictwo na konkretną pracę. Wtedy mamy pewność, że książka zostanie przeczytana — radzi debiutantom Agata Napiórska.
Zwróceniu na siebie uwagi służy również crowdfunding, czyli finansowanie społecznościowe. Samo zgłoszenie się do takiej zbiórki wymusza na autorze zaangażowanie w autopromocję, zwłaszcza przez własne konto na Facebooku czy Naszej Klasie.
— Musimy wtedy być gotowi na przyznanie łatki „mistrz spamu”, bo konieczne jest wielokrotne nagabywanie o wsparcie — mówi Błażej Wilczyński, który przez crowdfundingowy serwis Wspieram.to zebrał 9,5 tys. zł na samodzielne wydanie powieści kryminalnej „Rockstar”.
Cena druku i e-booka
Średni koszt samodzielnej publikacji w przypadku książki drukowanej, zależnie od jej formatu, nakładu i rozmiaru promocji, zaczyna się od 9,5 tys. zł i zwykle kończy na 15-20 tys. zł. Najwięcej kosztuje druk i promocja, choć np. projektujący okładkę znany grafik może cenę windować. Autorzy decydują się albo na współdzielenie kosztów z zainteresowanym wydawnictwem, albo na korzystanie z usług wydawnictw oferujących kompleksową obsługę self-publishingu. W jednym i drugim przypadku zyskiem ze sprzedaży każdego egzemplarza trzeba się dzielić, najmniej — 30 proc. Ceny znacznie spadają, jeśli książka będzie publikowana jedynie jako e-book. Tu koszt zależy od tego, do jakiego formatu ją przygotowujemy: do pdf, który może być również wydrukowany, czy jedynie do cyfrowych e-puba lub prc. Drożej jest w pierwszym przypadku. Według wyliczeń Piotra Kowalskiego, prowadzącego blog o self-publishingu, jeśli redakcję techniczną i projekt zrobimy we własnym zakresie, za korektę i skład płaci się zwykle 950 zł netto. Przygotowanie książki prosto do e-puba może generować właściwie jedynie koszt korekty, czyli 3-5 zł od 1800 znaków. Samodzielną e-publikację umożliwiają serwisy typu amerykański Kindle Direct Publishing albo polski bezkartek.pl.