Łkająca biodrówka

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2015-08-27 22:00

O Zielniku na Mokotowie słyszeliśmy wiele dobrego od bywalców. A jak jest rzeczywiście?

Był to dzień, gdy w Warszawie upał lał się z sierpniowego nieba. Dlaczego więc postanowiliśmy odwiedzić Zielnik na Mokotowie? Słyszeliśmy o nim wiele dobrego od bywalców. Padały określenia świetna kuchnia i obsługa. Dużo mówiono zwłaszcza o letnich walorach restauracji. A jak jest rzeczywiście?

W Zielniku można wybierać między dwoma światami: elegancką cześcią restauracji w stylowej kamienicy (z klimatyzacją) i osobnym wejściem na parterze (dobra na biznesowe spotkania — sprawdziliśmy) lub ogrodem w parku Dreszera po drugiej stronie Odyńca. Czynnym tylko w ciepłe miesiące (aż do końca września). Wybraliśmy ogród. Mieliśmy trochę obaw, że szalejące dzieci mogą zakłócić nasze smakowe medytacje. Nic z tych rzeczy! Owszem, szalały, ale w wydzielonej części parku. Pod czujnym — acz niewidzialnym — okiem biesiadujących w pobliżu rodziców, którzy mogli (dla niepoznaki) zaciągnąć zwiewne zasłonki wokół swoich stolików i podglądać przez szpary wyczyny potomstwa. Zasłonki spełniały także inną ważną rolę — chroniły rodziców przed wścibskimi spojrzeniami z sąsiednich stolików.

Na wstępie pograsowaliśmy trochę wśród przystawek. A było w czym wybierać! Towarzyszący nam lekarz gastrolog ostrożnie zaproponował, by na wszelki wypadek skorzystać z rekomendacji kelnera. Szybko się pojawił Robert Chrzanowski. Na początku padło sakramentalne pytanie, jaką wodę byśmy sobie życzyli. Wybraliśmy tę bez gazu. Wiedzieliśmy, że jej bąbelkowa koleżanka może zmienić percepcję niektórych podstawowych smaków. Gastrolog przytoczył jako pozytywny przykład kojące słoność kawioru bąbelki szampana. Po czym wyraźnie się rozmarzył...

Taniec ze szpinakiem

Jako drugą przystawkę wzięliśmy na widelec marynowaną paprykę faszerowaną kozim serem z liśćmi młodego szpinaku. Już po pierwszym kęsie wiedzieliśmy, że smakowo jest w porządku. W przekonaniu, że Sauvignon Blanc tradycyjnie dobrze współgra z kozim serem, poprosiliśmy o polanie wcześniej odrzuconego „Francuza”. Nastąpiło niestety niemiłe rozczarowanie. Gastrolog twierdził, że to wszystko wina szpinaku. Padały różne argumenty (niektóre nawet ostre). Może nawet miał rację. I tym razem wezwany na ratunek Pinot Grigio okazał się lepszym tancerzem.

Zasłonki były zasunięte. Pan Robert zaproponował, by rozpocząć wieczór kieliszkiem Pinot Grigio Terre di Chianti 2014. Podano sympatycznie schłodzonego „Włocha”. Gastrolog znacznie się ożywił, gdy na stół wjechały plastry marynowanego łososia z koprem włoskim i świeżą kolendrą. Smakowo nic dodać, nic ująć. Z nalanym w kieliszki „Francuzem” Pouilly Fume 2013 pojawiły się (ku naszemu zdziwieniu) nieprzyjemne zgrzyciki. Postanowiliśmy zaatakować łososia wcześniej degustowanym „Włochem”. Pinot Grigio stanął na wysokości zadania. „Francuz” na ten mariaż ostentacyjnie się skrzywił. Jakieś fochy w ramach UE czy co?

POKUSA SMAKU

Nadszedł czas na danie główne. Już prawie zamówiliśmy carpaccio avocado z grillowanymi krewetkami, gdy zauważyliśmy w menu biodrówkę jagnięcą z młodym bobem. Jagnięcina w dobrym wydaniu może być rarytasem. Nie mogliśmy się oprzeć pokusie, z marszu ją zamówiliśmy. Wrażenia? Mówiąc krótko — smakowe zjawisko. Może dlatego, że dojeżdża do Zielnika aż z Knyszyna, wylegując się potem nocą w piekarniku w stosunkowo niskiej temperaturze. Nawet (podobno) z hodowli bio. Co do niej nalać w kieliszki? Ponownie daliśmy się poprowadzić kelnerowi. Bez wahania zasugerował Montes, Reserva, 2013, Chile. Po pierwszym łyku biodrówka aż załkała z radości. My również.

SŁODKIE POWROTY

W błogostanie oczekiwaliśmy na znane na całą Warszawę desery. Wybraliśmy sezonowe owoce zabaglione i zgadzamy się z krążącą opinią, że desery są tam świetne. A w towarzystwie schłodzonego „Włocha” Moscato d’Asti, Canelli, 2013 wyjątkowo przyjemne doświadczenia. Wrócimy tu ponownie! &

Restauracja Zielnik

Warszawa ul. Odyńca 15

Ogólne wrażenie 5,5

Wina do potraw 5,5

Potrawy 5,5

Wystrój wnętrza 4,5

Profesjonalizmobsługi 5,5

Na biznes lunch 5,0

Na obiad z rodziną 5,5 (latem)