„Twoje nowe linie lotnicze — już wkrótce” — taką zachęcającą informację można znaleźć na utrzymanej w biało-błękitnej tonacji stronie www.twojenowelinie.com. Jest tam też tykający zegar cyfrowy odliczający czas, z którego wynika, że start nastąpi w środę o godzinie 11. Ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie to nowa linia, ale nowa odsłona LOT. Narodowy przewoźnik jutro o godz. 11 organizuje konferencję prasową, podczas której poinformuje o „zmianach w ofercie usług dla pasażerów”. Jeden z internautów odkrył, że zamieszczone na stronie Twojej nowej linii lotniczej zdjęcia mają w pliku EXIF podpisy „Studio: prace: LOT: 318272 — Wierze w lot — prasa teaser”. LOT informacji nie potwierdza.
— Konferencja to nasza reakcja na działania rynkowe konkurencji, zapraszamy w środę — mówi Robert Moreń z LOT. O tym, że to konferencja narodowego przewoźnika, przekonani są eksperci. Twoje nowe linie lotnicze chwalą się: możliwością zakupu biletów lotniczych przez aplikację mobilną czy telefon, połączeniami do lotnisk w centrach miast, brakiem opłat za bagaż podręczny czy nadawany, smacznymi przekąskami (ale uwaga: nie ma informacji o bezpłatnych posiłkach!) oraz nowoczesną flotą.
— Na 99 proc. to kampania LOT — mówi Sebastian Gościniarek z BBSG. — Wszystko pasuje do LOT jak ulał. Ta akcja to po prostu walka na polu PR, która ma pokazać, że LOT się zmienia i pieniądze, które dostaje od skarbu państwa, nie pójdą na marne. Przez ostatnie pół roku pojawiało się sporo spekulacji o LOT — a to o skasowaniu gazet, a to o płatnym bagażu czy posiłkach. Dlatego teraz przewoźnik będzie chciał najpewniej usystematyzować informacje o ofercie — uważa Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego. Twierdzi, że każda akcja, która poprawia wizerunek spółki, jest dobra, ale LOT powinien spełnić jeden warunek.
— Miejmy nadzieję, że odpalenie Twoich nowych linii lotniczych nie będzie kosztować kilkaset tysięcy złotych. Na wolnym rynku zrobienie takiej strony internetowej to koszt maksymalnie 10 tys. zł. Pytanie, co jeszcze za tą stroną stoi. Historia pokazuje, że LOT lubi działać z wielką pompą. Przypomnijmy choćby powitanie dreamlinera — ktoś ujawnił, że kosztowało to 250 tys. zl, a LOT nigdy temu nie zaprzeczył — przypomina Eryk Kłopotowski.