Jest wręcz odmiennego zdania i twierdzi, że w ciągu dwóch lat cena uncji złotego kruszcu może podskoczyć do nawet 3 tys. dolarów.
Zwraca uwagę, że złoto jest walutą, która od 2 tys. lat wykorzystywana jest jako pieniądz. Kiedy więc waluty takie jak dolar zostały „zaatakowane” przez banki centralne, ludzie z powrotem odwrócili się do realnego pieniądza, którym złoto było i jest od wieków. W sierpniu surowiec ustanowił historyczny rekord przebijając 1900 USD, by potem oddać sporą część zysków opadając do poziomu 1650 USD/u.
Dostawy surowca w ciągu ostatnich lat nieznacznie tylko się zwiększyły, podczas gdy popyt na kruszec rósł gwałtowanie. Jak wyjaśnia Lutts, szczególnie duże zapotrzebowanie na złoto pochodzi z Azji, gdzie znacząco wzrosło bogactwo tamtejszych mieszkańców.
Azjaci lubią inwestować w złoto. Robią to bardzo agresywnie w ostatnich 3-4 latach. Uważam, że ten trend będzie kontynuowany - ocenia Lutts.
Wyznacza trzy fazy dla byczego rynku złota: odmowy, akceptacji i miłości.
Obecnie mamy do czynienia z fazą akceptacji. Na razie nie jesteśmy jeszcze na etapie romansu. Ten zacznie się dopiero wtedy, kiedy do gry włączą się instytucje – tłumaczy Lutts.
Jak wysoko może więc wzlecieć złoto? W jego opinii raczej bez większych problemów osiągnie przedział 2-3 tys. USD w ciągu najbliższych dwóch-czterech lat.