"Puls Biznesu": Branża obronna może już korzystać ze wsparcia w ramach Polskiej Strefy Inwestycji (PSI). Jak duże zainteresowanie inwestycjami w tej dziedzinie przewidujecie w KPT?
Andrzej Kulig: Czekaliśmy na tę decyzję z dużą niecierpliwością. Będziemy oferować wsparcie w programie PSI, żeby w pełni wykorzystać tę szansę. Jest mnóstwo firm zainteresowanych takimi inwestycjami. Liczymy na największego producenta w zakresie uzbrojenia, firmę ZMT Tarnów, działającą w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ) i na współpracę z Grupą Azoty. Prowadzimy też rozmowy z zagranicznymi producentami wyrobów dual-use, czy materiałów i technologii podwójnego zastosowania. Jesteśmy zainteresowani lokowaniem nowych przedsięwzięć w dziedzinie obronności z wykorzystaniem potencjału firm funkcjonujących już w Małopolsce.
Czy pojawią się jakieś rewolucyjne rozwiązania małopolskich firm w sektorze obronnym?
Ze zrozumiałych względów za wcześnie mówić o tym, jakie mamy dokładnie plany, ale zapewniam, że jest to obszar dużego zainteresowania zarówno innowatorów, jak i przedsiębiorców, którzy od dłuższego czasu czekali na zielone światło dla uruchomienia swoich projektów. Teraz ich rozwiązania mogą ujrzeć światło dzienne. I to nie są pomysły, tylko gotowe projekty, często z całą dokumentacją techniczną, a niekiedy już po testach w wojsku. Wystarczy uruchomić produkcję. Potrzebują wsparcia, ponieważ wiele z nich będzie się opłacać dopiero wtedy, kiedy osiągnie odpowiednio wysoką skalę działalności. Naszym zdaniem mają potencjał na odniesienie światowego sukcesu.
Czy Małopolska to dobre miejsce do lokowania inwestycji? Z jakimi wyzwaniami mierzy się region?
Przyciągamy nowych inwestorów, mimo że Małopolska to generalnie trudny region. W dawnej Galicji wszystkie chłopskie dzieci dostawały po kawałku ziemi rodziców, a dodatkowo traktowali ją jako nienaruszalne dziedzictwo, którego się nie sprzedaje. Stąd dominacja małych gospodarstw rolnych, niechęć do ich komasacji i wyraźny niedostatek terenów pozostających we władaniu skarbu państwa. Dzisiaj brakuje nam dużych, scalonych terenów inwestycyjnych. Zakup większego kawałka ziemi to duże wyzwanie. Wśród wielu właścicieli działek składających się na potencjalny obszar inwestycyjny przeważnie znajduje się ktoś, kto nie chce sprzedać swojej części, często położonej w centralnym miejscu, co uniemożliwia powstanie inwestycji. Wtedy rozmowy kończą się fiaskiem.
Inwestorzy, szczególnie zagraniczni, potrzebują rozległych terenów z zapewnioną infrastrukturą. Nawet jeśli już uda się scalić nieruchomości pojawia się wyzwanie związane z dostępem do energii. W Małopolsce sieci energetyczne nie są dostatecznie rozbudowane. Pukamy do firm energetycznych, żeby uwzględniły Małopolskę w planach inwestycyjnych. Mamy pozytywny odzew m.in. z Tauronu czy PSE, ale to się nie dzieje z dnia na dzień - tworzenie takich planów zajmuje sporo czasu, nie mówiąc o ich realizacji.
Mimo tych wyzwań w Małopolsce inwestują duzi zagraniczni gracze, jak choćby Stryker. Czy jest miejsce dla kolejnych?
Stryker buduje fabrykę w Skawinie koło Krakowa, gdzie udało się stworzyć obszar inwestycyjny dla firm. Podczas uroczystego otwarcia inwestycji rozmawiałem z burmistrzem, który obawia się, że jak tak duża fabryka się rozbuduje, to w Skawinie trzeba będzie wyłączać prąd, żeby wszystkie zakłady mogły działać. To pokazuje skalę problemu. Z drugiej strony, dzięki dobrej współpracy władz Skawiny, Tauronu i przy wsparciu KPT udaje się go rozwiązywać. Skawina to bardzo popularne miejsce w naszym regionie, ale mamy też inne interesujące lokalizacje z dużym potencjałem.
Na przykład?
Bardzo ciekawa strefa powstała w gminie Książ w powiecie miechowskim, gdzie samorządowi powiatowemu udało się połączyć aż 100 ha w jedną całość. Obok leży kolejne kilkaset hektarów, które też można przyłączyć. Jednak mimo, że ogromnym wysiłkiem scalono nieruchomości, zbudowano sieć dróg i połączeń, które nie tylko zapewniają doskonałą komunikację na tym terenie, ale i łączą go z trasą S7, to wciąż nie został rozwiązany problem z dostawą energii. Mamy deklaracje, że to się stanie. Trudność polega na tym, że trzeba poprowadzić odpowiednie kable w ziemi na odległość ok. 40 km, wchodząc w obszar ogromnej liczby działek należących do prywatnych właścicieli, z których każdy musi wyrazić na to zgodę. To wymaga ogromu pracy. Alternatywą jest rozprowadzenie energetycznej sieci w pasie drogowym. I to byłby najlepszy scenariusz, tak właśnie dzieje się w sąsiadujących województwach.
Dla inwestorów interesujący jest Kraków i wszystkie rozmowy zaczynają się od tego miasta. Jednak poza terenem dawnej huty Sendzimira brakuje tu terenów inwestycyjnych. Co prawa działa Nowa Huta Przyszłości, która skupuje nieruchomości, ale nie są to takie wielkości, żeby mogły zaspokoić oczekiwania dużej liczby potencjalnych inwestorów. Plus jest jednak taki, że dysponuje ona dostępem do sieci połączeń energetycznych i często są to tereny uzbrojone.
W pierwszym półroczu tego roku KPT wydał aż 35 decyzji o wsparciu w ramach programu PSI. To daje mu pierwsze miejsce wśród wszystkich specjalnych stref ekonomicznych, ex aequo z Pomorską SSE. Dlaczego firmy chętnie inwestują z KPT?
Nasi ludzie cieszą się dobrą opinią i prowadzą inwestorów niemal za rękę na każdym etapie inwestycji. Poza tym oprócz obsługi PSI działamy jako park technologiczny. Często łączymy te dwie działalności, więc inwestorzy zyskują wiele możliwości. Możemy im na przykład pomóc wejść w proces automatyzacji i robotyzacji. Zachęcamy do skorzystania z innych nowoczesnych rozwiązań, np. właściwych dla Przemysłu 2.0, pokazujemy istniejące w Małopolsce wdrożenia i dobre praktyki. Jesteśmy w stanie zrobić badanie, które pokaże, w jakim obszarze warto wprowadzić nowe technologie i z kim nawiązać współpracę.
Gros inwestorów, którym KPT udziela wsparcia, to małe i średnie firmy. To plus czy minus?
Obok bardzo dużych inwestorów, zgłaszają się do nas głównie małe i średnie rodzinne firmy. To jest duży plus, bo one z nami rosną, rozwijają się i przychodzą po kolejne decyzje o wsparciu. Oczywiście inwestorzy spoza Polski są ważni. Zdarza się jednak, że z różnych powodów podejmują decyzje o likwidacji biznesu i nagle wyprowadzają się z naszego kraju. Duże ryzyko takich likwidacji było w czasie, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie i Polska była postrzegana jako kraj przyfrontowy, a więc niebezpieczny. Dziś już tej skłonności nie widzimy, natomiast musimy także wspierać mocno rodzimy biznes, który jest silnie osadzony w lokalnej gospodarce. Mamy taki moment, że wiele przedsiębiorstw przechodzi w ręce młodego pokolenia, które chce rozwijać firmy. Z tego może rozwinąć się wiele dużych, rodzinnych biznesów. I to na ich wsparciu warto się także skupić.
Jak wspierać? Czy PSI wystarczy?
W ramach PSI zwracamy pieniądze pośrednio poprzez zwolnienia podatkowe dla firmy, która już zrealizowała inwestycję i osiąga przychody. Jest jednak duża luka w zakresie mobilizacji firm do podjęcia decyzji o realizacji inwestycji. To zawsze wiąże się z dużym ryzykiem finansowym, więc dobrym katalizatorem byłoby bezpośrednie wsparcie finansowe. To mogłyby być na przykład niskooprocentowane pożyczki, które zdjęłyby chociaż część ryzyka z inwestora.
Co roku odwiedzamy wszystkie 180 naszych gmin i informujemy o możliwościach wsparcia. Widzimy, że jest sporo przedsiębiorców, którzy chcą zainwestować, ale się boją. Najczęściej padają pytania o pomoc właśnie w tej pierwszej fazie inwestycji. Dodatkowe finansowanie zmobilizowałoby ich do podjęcia decyzji. Z doświadczeń KPT jasno też wynika, że rzeczywista synergia działań różnych podmiotów mających w swoim zakresie wsparcie dla przedsiębiorczości i innowacji w gospodarce przynosi dobre efekty w postaci szybkiej i bezbolesnej realizacji planowanych przedsięwzięć.