Marka MOL nie może się przebić w Polsce

Kamila WajszczukKamila WajszczukMagdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2025-06-04 20:00

Po dwóch latach działalności na naszym rynku paliw węgierski MOL, który w głośnej transakcji przejął stacje Lotosu, ma coraz mniejsze przychody i coraz większe straty.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie wyniki finansowe węgierska sieć osiąga w Polsce
  • jak je objaśnia
  • jakie miała plany
  • jak prezentuje się na tle rynku
  • co o MOL-u mówi konkurencja
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Gdy pod koniec 2022 r. MOL, węgierski koncern paliwowy, pojawił się w Polsce, przejmując ponad 400 stacji należących wcześniej do Lotosu (który w związku z fuzją z PKN Orlen musiał się ich pozbyć), miał ambitne podejście do nowego rynku – zapowiadał zwiększanie liczby stacji i awans w rankingu największych sieci. Z raportów finansowych wynika jednak, że po dwóch latach raczej oddalił się od celu.

Sieć mniejsza, to pieniędzy mniej

Polska sieć stacji MOL-a się kurczy. Z najnowszego raportu spółki wynika, że w końcówce 2024 r. należało do niej 386 stacji, w tym 273 własne i 113 franczyzowych. To mniej niż dwa lata wcześniej, czyli w momencie zmian właścicielskich. Wtedy, jeszcze pod szyldem Lotosu, działało 414 stacji, w tym 267 własnych i 147 franczyzowych.

W wymiarze finansowym też widać regres. W 2022 r. spółka osiągnęła 11,2 mld zł przychodów, w 2023 7,3 mld, a w 2024 r. już tylko 6,4 mld zł. Spadek w pierwszym roku działalności MOL tłumaczył zmianami organizacyjnymi i właścicielskimi, a także zawirowaniami wynikającymi z działań wojennych w Ukrainie. Spadek w drugim roku działalności wyjaśnia podobnie: „zmiany organizacyjne i właścicielskie spółki oraz mała rozpoznawalność marki MOL na rynku”. Jednocześnie MOL mocno jednak inwestuje w markę, a w raporcie opisuje kampanie wizerunkowe, które przeprowadził w 2024 r.

W 2022 r. spółka osiągała w Polsce 44,3 mln zł zysku operacyjnego, w 2023 r. było to już mniej, bo 38,3 mln zł, a w zeszłym roku widać aż 51,3 mln zł operacyjnej straty. Na poziomie netto też są spadki – z małej (-11 tys. zł) straty w 2022 r. przez 3,79 mln w 2023 r. do aż 81,5 mln zł w zeszłym roku.

Kilku partnerów przyszło, więcej odeszło

Z raportu MOL-a wynika, że w 2024 r. rozpoczęto m.in. rebranding stacji franczyzowych, które cały czas pracowały pod marką Lotosu.

„Włączono pięć nowych lokalizacji, natomiast sieć opuściło 15 partnerów w związku z wygaśnięciem kontraktów” – podsumowuje firma.

Skokiem dla MOL-a będzie na pewno planowane połączenie z siecią prowadzoną przez podmiot zależny, czyli Slovnaft Polska, który na koniec roku miał 89 stacji. W rozmowie z PB Richard Austen, prezes MOL Polska, mówił pół roku temu, że „partnerzy prowadzący stacje z logo Slovnaftu będą mogli zdecydować, czy chcą zmienić markę”. Prezes przyznał też, że zaraz po przejęciu stacji Lotosu wyczuwał niepewność wobec marki MOL, a część franczyzobiorców odeszła z sieci.

W nieoficjalnych rozmowach pytani przez nas konkurenci MOL-a zauważają, że węgierska firma ma strategiczny problem, a jej plany z 2022 r. mogą się nie ziścić. Podkreślają, że MOL kupuje ropę od Orlenu i żyje jedynie z marży detalicznej, podobnie jak Circle K, Shell i BP.

A rynek rośnie

MOL działa jednak na wzrostowym rynku, bo sprzedaż paliw silnikowych - benzyny, oleju napędowego i LPG - rośnie od kilku lat. Tak było również w 2024 r., co pokazują dane Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN). Łączne zużycie trzech paliw zwiększyło się w ubiegłym roku o 1,5 proc. Wzrost widoczny był przede wszystkim w segmencie LPG, gdzie wyniósł 9 proc. Zużycie benzyny wzrosło o 1,6 proc., a oleju napędowego spadło, ale tylko o 0,1 proc.

– Wynika to ze wzrostu gospodarczego i tego, że ludzie są coraz bardziej zamożni. Wciąż rośnie też liczba zarejestrowanych samochodów, a ludzie częściej z nich korzystają. Wydaje się, że cały czas jest miejsce na wzrost rynku paliwowego. Elektryfikacja to wprawdzie przyszłość motoryzacji, ale w najbliższych latach elektryczne samochody nie osiągną jeszcze znaczącego udziału w rynku – komentuje Leszek Wiwała, dyrektor generalny POPiHN.

Zwraca też uwagę, że w ubiegłym roku sytuacja makroekonomiczna była korzystna dla sprzedawców paliw. Składały się na to między innymi niskie ceny ropy.

– Mimo że był to pierwszy rok, w którym do Polski nie przesyłano ropy z Rosji, to paliwa były stosunkowo tanie. Na rynek można było sprowadzać np. tanią benzynę z Niemiec – dodaje ekspert.

Leszek Wiwała mówi, że przesunięcia na rynku stacji są w ostatnim czasie niewielkie.

– Konsolidują przede wszystkim małe sieci prywatne oraz Moya [należąca do Anwimu - red.]. Niewielkie wzrosty liczby stacji zanotowano również w przypadku sieci Orlen, Avia i Amic. Biorąc pod uwagę prognozy wzrostu zużycia paliw, wydaje się, że jest jeszcze na rynku miejsce dla rozwoju sieci – mówi dyrektor generalny POPiHN.