— Nie znam — tyle zazwyczaj o spółce Topmall mogą powiedzieć osoby związane z polskim e-handlem. To ciekawe o tyle, że aktywa bankrutującego Merlin.pl, własności giełdowej Czerwonej Torebki, trafią w ręce właśnie spółki Topmall z Warszawy.

— Pieniądze, które przeznaczone są na obecnym etapie na odbudowę marki Merlin.pl, pochodzą od inwestorów polskich — tyle o strukturze własnościowej mówi Łukasz Szczepański, prezes spółki.
Sklecona gorączka
Strona Topmall.pl służy obecnie do przekierowywania ruchu na jeszcze inną stronę, gdzie wisi suchy komunikat o inwestycji w Merlina z nagłówkiem „Topmall pomoże Merlin.pl”. Wszystko wydaje się naprędce sklecone. Taki zresztą jest przekaz medialny: Topmall w Merlinie nie zdąży skonsumować przedświątecznej gorączki. Raz, że zgodę na finalizację umowy musi wydać UOKiK. Dwa, że nawet Maciej Szturemski, prezes Czerwonej Torebki, przyznaje, że to może być nawet kwestia miesięcy:
— Inni oferenci nie dawali gwarancji, że projekt znów będzie działał bez problemów w czasie krótszym niż pół roku. Tylko Topmall zaoferował odpowiednią infrastrukturę i narzędzia oraz przede wszystkim kompetencje dające szanse na powrót do osiągania zysków przez Merlin.pl w szybkim czasie — mówi Szturemski. Telefon w warszawskiej siedzibie Topmalla odbiera pracownik ze wschodnim akcentem. — Nie mogę dać nikogo z zarządu do słuchawki, wszyscy są wyjechani lub zabiegani — tłumaczy prezes.
Co jest w Torebce
Czyżby zapowiadał się happy end w sadze o upadającym Merlinie? Wątpliwe: w żadnym punkcie umowy nie ma ani słowa o przejęciu dziesiątek milionów złotych długów, pracowników czy nawet magazynu i zaplecza logistycznego Merlina. — Wszystkie toksyczne i kosztochłonne aktywa nie zmieniły właściciela. Podobnie jak sam Merlin — pozostał ciężarem w Czerwonej Torebce — zwraca uwagę prezes jednego z wydawnictw do niedawna współpracującego z Merlinem.
Topmall — w ramach współpracy — dostał od Merlina licencję na prawa do znaku słowno-graficznego, domen (ruch nawet ponad milion użytkowników miesięcznie) oraz do baz danych i kont klientów Merlina. Tym samym nikomu nieznany podmiot przejął na 10 lat władanie nad najcenniejszymi aktywami niedoszłego wciąż bankruta, niegdyś jednego z liderów e-commerce w Polsce. Ile gotówki wpłynie z racji takiego ruchu do Czerwonej Torebki lub Merlina? Obie strony nie chciały udzielić precyzyjnej odpowiedzi.
— Niestety nie mamy nikogo w firmie do kontaktów z prasą — usłyszeliśmy w Czerwonej Torebce. A co wynika z fragmentów umowy opublikowanych w raporcie giełdowym Torebki? To, że jeśli serwis pod nowym dzierżawcą nie będzie generował przychodów, to nie będzie płacił ani grosza do kasy Merlina. Umowa przewiduje bowiem opłatę w postaci 5 proc. od obrotów nowego Merlina.
Cień oligarchy
Prezes polskiego Topmalla szczyci się tym, że jego spółka dowiodła swojej wartości na Ukrainie, budując tam średniej wielkości serwis e-commerce Topmall.ua. Okazuje się, że ukraińskich tropów jest więcej: jednym z udziałowców Topmalla jest zarejestrowany w Szwajcarii Topmall AG, w którym karty rozdaje TA Ventures. To prężny fundusz nowych technologii, kontrolowany przez żonę Sergieja Tigipko, ukraińskiego oligarchy (branża bankowa) i polityka (były wicepremier),blisko związanego z Wiktorem Janukowyczem. Jednak polscy przedstawiciele Topmalla przekonują, że Tigipko nie ma nic wspólnego z umową z Merlinem. Nie wiadomo, czy jakiekolwiek pieniądze na rewitalizację Merlina pochodzą z kasy polskiego Topmalla, który w 2013 r. miał 1,2 mln zł straty przy niemal 2,5 mln zł przychodów.