Mieszkania drożeją nieco wolniej

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2025-09-04 20:00

W lipcu zanotowano niższy wzrost cen transakcyjnych mieszkań niż w czerwcu. Jedynie w stolicy wzrost przebił czerwcowy. Staniały natomiast grunty, które dotychczas mocno drożały.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się

– jaki faktyczny wrost cen mieszkań pokazywały akty notarialne w lipcu

– ile płacono za działki i domy jednorodzinne

– co eksperci mówią o trendach na przyszłość

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ceny mieszkań w aktach notarialnych systematycznie rosną od początku roku, choć w lipcu podwyżki były nieznaczne w porównaniu z tymi na początku roku. Lipcowa wartość ilustrującego sytuację w Polsce indeksu urban.one sięgnęła 116,55 pkt i była wyższa o 0,08 pkt niż w czerwcu — wynika z raportu Cenatorium dla „Pulsu Biznesu” i portalu Bankier.pl. Dla porównania: w czerwcu zanotowano wzrost o 0,22 pkt, a w styczniu o 1,32.

Popyt się waha

Spowolnienie wzrostu cen eksperci tłumaczą m.in. znaczną liczbą lokali w ofercie deweloperów, co może osłabiać popyt.

— Część potencjalnych klientów wciąż oczekuje spadku cen — mówi Małgorzata Wełnowska, starsza analityczka ds. rynku nieruchomości w Cenatorium.

Odczyt indeksu mówiącego o cenach realnie zapłaconych przeczy jednak spadkom. Według Małgorzaty Wełnowskiej pojawiające się co jakiś czas informacje o gwałtownych obniżkach w pojedynczych ofertach są prawdopodobnie spowodowane niewłaściwą wyceną przed wystawieniem ogłoszenia. W lipcu wartość indeksu urban.one najbardziej wzrosła w Warszawie, bo o 0,62 pkt, sięgając 128,8 pkt, a w pozostałych metropoliach doszła do 130,92 pkt (wzrost o 0,19 pkt).

Małgorzata Wełnowska przywołuje też dane wróżące wzrost popytu.

— Według danych BIK od marca rośnie liczba wniosków o kredyty mieszkaniowe, co może świadczyć o tym, że część potencjalnych kredytobiorców uznała, iż obecny moment jest korzystny na zakup nieruchomości i zaciągnięcie kredytu — mówi Małgorzata Wełnowska.

Według Marcina Krasonia, eksperta rynku mieszkaniowego w firmie Otodom, kolejne obniżki stóp procentowych faktycznie stymulują popyt na rynku mieszkaniowym, jednak zaleca wstrzemięźliwość.

— Ceny mieszkań nadal są dla części potencjalnych kupujących poza zasięgiem. Gdy kogoś nie stać na mieszkanie, to obniżka stóp czy rekordowo bogata oferta i tak nie pomogą. Rynek zachowuje się dość stabilnie w ostatnich miesiącach i spodziewam się utrzymania tego stanu co najmniej do końca bieżącego roku kalendarzowego — mówi Marcin Krasoń.

Przeceny w ofertach

Nieco ponad połowa ekspertów pytanych przez Cenatorium o prognozy na najbliższe pół roku wróży jednak obniżkę cen wbrew widocznym we wzroście indeksu urban.on trendom. Pozostali spodziewają się stabilizacji.

Tymczasem obniżki zanotował już w lipcu monitoring cen ofertowych, np. w Gdyni w stosunku do czerwca o 1 proc. na rynku pierwotnym, a w Łodzi, Krakowie, Gdańsku i Poznaniu od 0,5 do 1,8 proc. na rynku wtórnym. Równocześnie jednak w tych samych czterech miastach rosły od 1,4 do 3 proc. ceny za mieszkania od deweloperów. W Warszawie ceny mieszkań w ofercie deweloperów wzrosły nawet o 4 proc. w porównaniu z czerwcem, natomiast w przypadku lokali z drugiej ręki spadły o 0,6 proc.

Spadek cen działek

Większość ekspertów Cenatorium wróży w najbliższych miesiącach obniżkę cen gruntów budowlanych. Jakby na potwierdzenie tych opinii odnosząca się do gruntów wartość indeksu urban.one zniżkowała w lipcu o 1,5 pkt, zatrzymując się na 154,51 pkt. Wcześniejsze podwyżki sugerują jednak inny trend.

W poprzednich kwartałach średnie ceny działek pod zabudowę jednorodzinną systematycznie rosły — najbardziej we Wrocławiu, gdzie II kw. przyniósł podwyżkę o 3,2 proc. względem poprzedniego. W Warszawie grunty takie podrożały o 3,02 proc. Podobnie drożały domy jednorodzinne.

Według Marcina Krasonia zainteresowanie domami poza miastem jest kontynuacją trendu rozpoczętego w pandemii przez pracę zdalną.

— Hybrydowy model pracy nadal sprzyja przeprowadzkom na obrzeża miast, gdzie można liczyć na większą przestrzeń i bardziej konkurencyjne ceny, zwłaszcza w porównaniu z centrami największych aglomeracji — mówi Marcin Krasoń.

Różnica wynika z deficytu działek w centrach miast i ich rosnące ceny.