Pandemia, wojna w Ukrainie i galopująca inflacja odbiły się negatywnie na kondycji jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG), ale wyniki badania NFG „Barometr wydatków firmowych” pozwalają mieć nadzieję, że ulega ona poprawie. Połowa ankietowanych mikroprzedsiębiorców ocenia swoją stabilność finansową, jako „zdecydowanie dobrą” lub „raczej dobrą” (53,9 proc. wskazań). Przeciwnego zdania jest 14,6 proc. badanych. Zmartwieniem mikrofirm jest oczekiwanie na pieniądze z faktur.
– Nasze badanie pokazuje, że zdecydowana większość, bo aż trzy czwarte jednoosobowych działalności gospodarczych, nie może natychmiast dysponować pieniędzmi pochodzącymi ze zrealizowanych zleceń, ponieważ rozlicza się z klientami za pomocą faktur z odroczonym terminem zapłaty. Jedynie 26 proc. pobiera gotówkę, więc nie ma aktualnie nieopłaconych faktur. Co trzecia mikrofirma oczekuje na zapłatę do 5 tys. zł, kolejne 29 proc. ma już „w poczekalni” faktury sięgające 30 tys. zł. Natomiast co dziewiąta firma posiada w „zamrożeniu” jeszcze większe sumy pieniędzy– mówi Emanuel Nowak, ekspert firmy faktoringowej NFG.
Skutki niepłacenia długów
Aż 41 proc. przedsiębiorców przyznało, że z tego powodu w ciągu ostatniego roku musiało zrezygnować z zakupów firmowych. Mikrofirmy najczęściej odpuszczały wydatki na reklamę i marketing (40 proc. odpowiedzi), sprzęt elektroniczny (39 proc.) oraz na kursy i szkolenia (33 proc.). Najrzadziej rezygnowały z zakupu surowców i półproduktów niezbędnych do prowadzenia działalności (8 proc.).
– Taka rezygnacja z kluczowych wydatków to jedynie pozorne oszczędności dla firmy. Powszechnie wiadomo przecież, że reklama i marketing są narzędziami wspierającymi sprzedaż. Paradoksalnie więc rezygnacja z nich przypomina piłowanie gałęzi, na której siedzimy – podkreśla Emanuel Nowak.
Gdzie najtrudniej
Najgorsze nastroje są w handlu – w tym sektorze co piąta firma źle ocenia swoją kondycję finansową.
– Branża handlowa jest najbardziej zadłużoną gałęzią polskiej gospodarki. Suma przeterminowanych zobowiązań finansowych w tym sektorze wynosi blisko 2,2 mld zł, a ponad połowę tej kwoty stanowi zadłużenie jednoosobowych działalności gospodarczych. Już niemal co trzecie przedsiębiorstwo wpisane do KRD to JDG – mówi Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Niewątpliwym problemem branży są zatory płatnicze - występuje w niej jeden z najwyższych wskaźników wzajemnych długów. Obecnie wynoszą one ponad 300 mln zł, a długi samych hurtowni, którym nie płacą detaliści i przedsiębiorcy z innych sektorów, to już ponad miliard zł.
Pod względem złych nastrojów tuż za handlem znalazły się usługi (15 proc.). Równie duży problem jest w budowlance (14 proc.). Natomiast najmniej pesymistów jest w produkcji i transporcie.