Miliardy na zbrojenia płyną za granicę. Eksperci: "Coś jest nie tak z naszym systemem"

DI
opublikowano: 2025-09-07 08:30

Polska wydaje na obronność rekordowe kwoty, zbliżając się do 5 proc. PKB. Przedsiębiorcy nie czują tej fali pieniędzy. Coś jest głęboko nie tak ze sposobem funkcjonowania naszego systemu – mówili w studiu Pulsu Biznesu Jacek Bartosiak, założyciel Strategy&Future, oraz Tomasz Smura z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Podczas gdy na targach MSPO w Kielcach podpisywane są kolejne listy intencyjne i ogłaszane wielomiliardowe projekty, pojawia się pytanie: czy polski przemysł obronny jest w stanie skonsumować te środki i przekuć je w realny impuls gospodarczy? Zaproszeni do studia Pulsu Biznesu eksperci wskazują, że obecny model jest niewydolny.

Polskie firmy nie czują zbojeniowego boomu

Tomasz Smura, dyrektor programowy Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, przytoczył dane z raportu opartego na badaniu 200 polskich przedsiębiorców z branży.

– 40 proc. respondentów zadeklarowało, że kompletnie nie czuje fali pieniędzy, która pojawiła się na rynku. Przedsiębiorcy nie widzą kompleksowej strategii państwa, a istniejące prawo, zwłaszcza w zakresie zamówień publicznych, postrzegają jako barierę, a nie wsparcie – wyjaśnia Tomasz Smura.

Głównym problemem jest to, że ogromne środki na kluczowe systemy uzbrojenia trafiają do Stanów Zjednoczonych czy Korei Południowej. Pieniądze wydawane są na gotowe produkty, często na kredyt, który trzeba będzie spłacić. Jak wskazują eksperci, tworzy to błędne koło – bez zamówień krajowe firmy nie rozwijają się, a wojsko nie ma od kogo kupować w Polsce.

Szansa w "Segmencie B" i prywatnym kapitale

Jacek Bartosiak, założyciel think-tanku Strategy&Future, zaapelował o zmianę myślenia. Jego zdaniem, obok tradycyjnych zbrojeń (czołgi, samoloty), Polska musi postawić na tzw. "segment B" – drony, robotykę i automatykę.

– Potrzebna jest absolutna deregulacja w tych dziedzinach, coś na kształt ustawy Wilczka. To pozwoliłoby wyzwolić energię prywatnego, polskiego kapitału, który do tej pory nie inwestował w zbrojenia. Jeśli tego nie zrobimy, za chwilę będziemy kupować drogie systemy od Niemców, którzy już to robią – ostrzegał Bartosiak.