Pieniądze na inwestycje stwarzające nowe miejsca pracy są zżerane przez wydatki socjalne.
Miliardy w socjalu
Pieniądze na inwestycje stwarzające nowe miejsca pracy są zżerane przez wydatki socjalne.
„Puls Biznesu”: Co jest główną przyczyną wysokiego bezrobocia?
Jeremi Mordasewicz: Zbyt niski poziom inwestycji materialnych i niematerialnych. Wynosi on u nas 18-19 proc. PKB, w Czechach — 26 proc., a w Irlandii — 30 proc. Ma to odzwierciedlenie w niskim bezrobociu.
Jak zwiększyć ich poziom?
Gdyby ograniczyć przechodzenie na wcześniejszą emeryturę i przyznawanie rent, oszczędności sięgnęłyby 20-30 mld zł. Te pieniądze należy przeznaczyć na edukację, naukę, badania i rozwój, a także na rozbudowę infrastruktury. Dzięki temu wygospodarowano by środki na budowę autostrad, dróg, lotnisk, co dałoby 200-250 tys. nowych miejsc pracy. Lepsza infrastruktura przyciągnie większe inwestycje zagraniczne — w 2005 r. wyniosły one około 8 mld dolarów, co w przeliczeniu na głowę daje rezultat trzy razy gorszy niż w Czechach. Taki zabieg zwiększyłby także inwestycje w sektorze prywatnym.
Udadzą się takie zmiany?
Dotychczasowe sygnały z rządu nie zachęcają. PiS głosowało np. za ustawą górniczą, a premier Marcinkiewicz wycofał ją z Trybunału Konstytucyjnego. Ospale posuwają się prace w Komisji Trójstronnej, które dotyczą emerytur pomostowych. To źle rokuje, nie widać politycznej woli do uporania się z tym problemem. Dla nas najważniejszym celem będzie zwiększenie wskaźnika zatrudnienia, bo dziś pracuje tylko 52 proc. ludzi w wieku produkcyjnym. Nawet bardzo nam nie zależy na obniżaniu podatków. Mam nadzieję, że dojdziemy w tej sprawie do porozumienia ze związkami zawodowymi.
Podpis: BMK