Poszło o krytyczną wypowiedź na temat Unii
Resort gospodarki złożył do skarbu wniosek o odwołanie wiceprezesa Stoczni Gdańsk. Załoga jednak stoi za nim murem.
Piotr Woźniak, minister gospodarki, dotrzymał słowa. Ministerstwo Skarbu Państwa potwierdziło oficjalnie, że z resortu gospodarki wpłynął wniosek o odwołanie Andrzeja Buczkowskiego, wiceprezesa Stoczni Gdańsk.
Urzędnicy mają do wiceprezesa zastrzeżenia, związane z jego krytycznymi wypowiedziami wobec Komisji Europejskiej (KE), które pojawiły się w norweskim portalu „Trade Wings”.
Kto kogo...
Pytanie tylko, czy uda się odwołać wiceszefa „kolebki Solidarności”. Nie będzie to łatwe. Ma on bowiem poparcie władz i związkowców Stoczni Gdańsk.
— Nie chcemy wtrącać się w tę sprawę. Trzeba jednak powiedzieć, że przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki próbują obarczyć innych winą za nieskuteczność swoich działań i brak kompetencji — mówi Roman Gałęzewski, szef Solidarności Stoczni Gdańsk.
Pojawiają się wręcz informacje, że prędzej gdańscy związkowcy postarają się o odwołanie urzędników z resortu gospodarki, niż pozwolą usunąć ze stanowiska Andrzeja Buczkowskiego.
Kulisy sporu
Tłem tego personalnego konfliktu są negocjacje z Brukselą, dotyczące redukcji mocy produkcyjnych. Prowadzi je resort gospodarki. Efekty są mizerne. KE żąda bowiem drastycznych redukcji zdolności, na co nie chcą przystać stocznie.
Według nieoficjalnych informacji, urzędnicy Brukseli powiedzieli pracownikom Stoczni Gdańsk, że gdyby chcieli — mogliby podjąć decyzję o zamknięciu wszystkich trzech użytkowanych przez nią pochylni, ale tego nie zrobią. Trudno się dziwić, że rozjuszyło to pracowników polskiej spółki. Jest jednak także druga strona medalu.
— Stocznia nie jest w stanie udowodnić Brukseli, że ma pełen portfel zamówień na statki, a tym samym nie może przekonać komisji, że pochylnie są jej niezbędne —mówi jeden z naszych rozmówców.
Przedstawiciele firmy informowali wielokrotnie, że ma ona kontrakty na kilka statków i już negocjuje kolejne intratne zamówienia. Tymczasem w branży panuje opinia, że gdańska spółka ma kontrakt tylko na jeden statek dla Niemców i kilka zamówień na kadłuby i konstrukcje stalowe. Dziś zresztą wszystko wskazuje na to, że to właśnie konstrukcje, wiatraki i mosty będą podstawą produkcji gdańskiej firmy. Dziś mają zacząć prace grupy robocze stoczni i ukraińskiego ISD Polska. W grę wchodzi wspólne założenie spółki, która zajmie się wytwarzaniem stalowych elementów.